To pokłosie sprawy dotyczącej Bartłomieja Ciążyńskiego (Lewica). W środę podał się on do dymisji z funkcji wiceministra sprawiedliwości po tym, jak media ujawniły, że podczas prywatnych wakacji korzystał ze służbowego samochodu i tankował go, płacąc służbową kartą. Premier Donald Tusk przyjął dymisję.
Portal wp.pl poinformował, że auto i karta należą do Polskiego Ośrodka Rozwoju Technologii (PORT) wchodzącego w skład ogólnopolskiej Sieci Badawczej Łukasiewicz, gdzie Ciążyński pracował przed objęciem funkcji w Ministerstwie Sprawiedliwości.
W czwartkowym wpisie resort nauki poinformował, że Ciążyński złożył też rezygnację z funkcji pełnionej w Łukasiewicz-PORT, czyli zastępcy dyrektora ds. komercjalizacji.
Jak podawały media, Ciążyński został zatrudniony w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii w maju 2024 r., gdzie otrzymał służbowy samochód i kartę paliwową. Na początku lipca zawnioskował o urlop wypoczynkowy w dniach 15-31 lipca, a po nominacji na wiceministra sprawiedliwości (5 lipca) złożył wniosek o urlop bezpłatny aż do 1 grudnia 2027 r., który został zaakceptowany.
"Nie miałem wiedzy, że nie mogę tak uczynić" - powiedział w środę Ciążyński.
Dodał, że środki, które wydał na tankowanie, "zwrócił na konto", i przeprosił "za zaistniałą sytuację".
Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu poinformowała w środę w komunikacie, że prowadzi w sprawie byłego już wiceministra sprawiedliwości postępowanie sprawdzające "dotyczące przekroczenia uprawnień, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej". (PAP)
Autorka: Urszula Kaczorowska
mar/