Pod warstwą wiecznej zmarzliny na Svalbardzie uwięzione są miliony metrów sześciennych gazu ziemnego – przypominają naukowcy z Centrum Uniwersyteckiego Svalbardu, którzy donieśli właśnie o niepokojącym odkryciu.
Jak zauważyli, pod twardą, zamarzniętą skorupą gaz ten może się przemieszczać, a to oznacza, że może uciec.
Jeśli jego odpowiednio duża ilość uleci do atmosfery, z dużym prawdopodobieństwem spowoduje to lawinowe uwalnianie jego dalszych pokładów, w tym metanu – silnie działającego gazu cieplarnianego. Ucieczka dużej objętości zawierającego metan gazu ziemnego wywoła bowiem ocieplenie klimatu, a to z kolei doprowadzi do roztapiania się wiecznej zmarzliny, co przyspieszy uwalnianie gazu itd.
"Obecnie ucieczka gazu spod wiecznej zmarzliny jest niewielka, ale różne czynniki, takie jak wycofywanie się lodowców czy topnienie zmarzliny może, w przyszłości 'podnieść wieko'" – ostrzega dr Thomas Birchall, autor publikacji, która ukazała się w magazynie "Frontiers in Earth Science" (DOI 10.3389/feart.2023.1277027).
Svalbard jest silnie pokryty wieczną zmarzliną, jednak nie jest ona jednorodna, co może ułatwić uciekanie gazu, a na dodatek sprzyjają temu odwierty prowadzone ze względu na znajdujące się w tym miejscu duże ilości paliw kopalnych. Te właśnie odwierty pozwoliły naukowcom na badanie zmarzliny i tego, co kryje się pod nią. Nawet w trakcie ich wykonywania firmy poszukiwawcze natrafiały na uciekający gaz.
Wykonane przez badaczy pomiary wskazały, że zmarzlina działa w stosunku do pokładów gazu jak szczelna pokrywka. Z kolei w niektórych miejscach, w których według przewidywań gaz powinien się znajdować - nie było go, co pozwala sądzić, że zdążył się przemieścić.
Jednocześnie pokłady gazu były dużo powszechniejsze, niż naukowcy się spodziewali – na 18 odwiertów, osiem wykazało obecność wiecznej zmazliny, a połowa z nich – gazu.
"Jeden anegdotyczny przykład dotyczy odwiertu, który niedawno został przeprowadzony niedaleko lotniska w Longyearbyen. Wiercący usłyszeli bulgotanie, więc postanowiliśmy się temu miejscu przyjrzeć uzbrojeni w prymitywne alarmy zaprojektowane do wykrywania wybuchowych poziomów metanu. Czujniki natychmiast zadziałały, gdy przytrzymaliśmy je nad odwiertem" – opowiada dr Birchall.
Trudno przewidzieć, jak sytuacja się rozwinie. Udało się już np. wykazać, że górne dwa metry zmarzliny, które sezonowo na zmianę zamarzają i się rozmrażają, rozszerzają się pod wpływem ocieplenia. Niewiele jednak wiadomo na temat tego, jak zachowują się głębsze warstwy, a od nich w dużej mierze zależy zachowanie gazu. Jeśli stała zmarzlina stanie się np. cieńsza i jeszcze bardziej nieregularna, metan może znaleźć łatwiejszą drogę migracji i ucieczki, co może przyspieszyć globalne ocieplenie i pogorszyć kryzys klimatyczny – twierdzą specjaliści. (PAP)
Autor: Marek Matacz
mmi/