Jak poinformował rzecznik podkarpackich strażaków bryg. Marcin Betleja, usuwali oni głównie połamane konary, drzewa leżące na liniach energetycznych, chodnikach, jezdniach i posesjach.
„W 29 przypadkach pomagaliśmy zabezpieczyć uszkodzone dachy na budynkach mieszkalnych i gospodarczych. Dachy zostały uszkodzone przez silne podmuchy wiatru i gwałtowne gradobicie” – powiedział bryg. Betleja.
Dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarzadzania Kryzysowego Wojciech Czanerle dodał, że najwięcej zgłoszeń dotyczących uszkodzonych budynków jest w gminie Dynów, w miejscowości Harta i Ulanica, gdzie było oberwanie chmury i gradobicie.
Najwięcej interwencji miało miejsce w powiatach: jarosławskim (100), przemyskim (88), rzeszowskim (86) i przeworskim (32).
Czanerle poinformował, że dwie osoby zostały poszkodowane.
„Na Jeziorze Solińskim w czasie burzy wywróciły się trzy łódki, z których cztery osoby zostały podjęte przez WOPR. Jedna z tych osób trafiła do szpitala na obserwację” – poinformował dyżurny WCZK.
Drugą poszkodowaną osobą jest mężczyzna, który prawdopodobnie w czasie zabezpieczania dobytku został uderzony belką, ale nie doznał poważniejszych obrażeń.
Dyżurny zauważył, że zmalała znacznie liczba odbiorców, którzy nie mają prądu. Z 20 tys., którzy pozbawieni byli energii w kulminacyjnym momencie, obecnie prąd nie dochodzi do 5,5 tys. gospodarstw, w tym 4 tys. w okolicach Przemyśla i Jarosławia oraz 1,5 tys. w rejonie Sanoka.
Zapewnił jednocześnie, że służby cały czas pracują w terenie, usuwając awarie i uszkodzenia linii energetycznych i stacji transformatorowych.
Dyżurny WCZK ocenił, że liczba zgłoszeń może jeszcze nieco wzrosnąć, ale front burzowy opuścił już Podkarpacie.
W działania zaangażowanych było ponad 1650 strażaków PSP i OSP z Podkarpacia oraz prawie 370 pojazdów.
Dodał, że burze i opady deszczu nie spowodowały wzrostu stanu wód na rzekach regionu. Poziom wód układa się w granicach stanów niskich i średnich. (PAP)
Autorka: Agnieszka Pipała
kno/