Wiceminister sprawiedliwości i pełnomocnik rządu ds. praw człowieka, w liście do szefa resortu zdrowia z 4 grudnia br. zwrócił się z prośbą o podjęcie zdecydowanych działań, by przyspieszyć badania nad skutecznością amantadyny w leczeniu COVID-19. "Z informacji, które otrzymuję, wynika, że są zablokowane. Tymczasem kolejne doniesienia naukowe świadczą o tym, że amantadyna może mieć pozytywne skutki dla zakażonych" – napisał wiceminister.
Komentując ten list, 6 grudnia, rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz powiedział PAP, że badania kliniczne nad amantadyną trwają i nie ma potwierdzenia skuteczności leku, a przedstawienie wstępnych wyników będzie możliwe po osiągnięciu statystycznie istotnej liczby zrekrutowanych i przebadanych pacjentów.
W oficjalnej odpowiedzi datowanej na 9 grudnia, z którą zapoznała się PAP, minister Niedzielski napisał do Warchoła, że cieszy go troska i zaangażowanie wiceministra w walkę z pandemią.
"Wyniki, o których Pan pisze, stanowią jedynie przesłankę do realizacji badań klinicznych"
"W odpowiedzi na Pana pismo pragnę poinformować, że wspomniane przez Pana wyniki badań nad amantadyną opublikowane w piśmie 'Communications Biology' (które błędnie wskazał Pan jako pismo 'Nature') niestety opacznie Pan zrozumiał i z tego powodu niewłaściwie cytuje. Wyniki, o których Pan pisze, stanowią jedynie przesłankę do realizacji badań klinicznych toczących się obecnie w ramach finansowania Agencji Badań Medycznych" – napisał szef MZ.
"Wskazana praca jest analizą potencjału molekularnego zastosowania amantadyny w warunkach in vitro i nie jest potwierdzeniem skuteczności stosowania klinicznego" – zaznaczył minister.
"Podkreślam, co mogło umknąć w natłoku informacji, że badania nad możliwością wykorzystania amantadyny w leczeniu COVID-19 zostały uruchomione natychmiast po zleceniu ich przez Ministerstwo Zdrowia, tj. po pojawieniu się pierwszych przesłanek, mogących sugerować, że ten lek może być skuteczny w walce z COVID-19" – dodał.
Niedzielski wskazał, że za rekrutację do badania odpowiadają wyłącznie beneficjenci projektów - Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 4 w Lublinie pod kierownictwem prof. Konrada Rejdaka oraz Górnośląskie Centrum Medyczne im. prof. Leszka Gieca w Katowicach, gdzie liderem projektu jest prof. Adam Barczyk.
"Mimo szeregu ponagleń ze strony MZ i ABM nie ma, niestety, reakcji prowadzących badania i oznak zwiększonej rekrutacji" – wskazał minister.
"Pragnę pana ministra zapewnić, że projekty nie są blokowane przez żadne środowiska mogące zaburzyć ich realizację. (…) Mam nadzieję, że trwające badania wkrótce dadzą nam odpowiedź kliniczną, co do ewentualnej skuteczności wykorzystania amantadyny w leczeniu COVID-19" – napisał minister.
W minionym tygodniu MZ wprowadziło ograniczenia dotyczące ordynowania i wydawania amantadyny
Na dziś – jak zaznaczył – takiej odpowiedzi nie mamy. "Liczymy, że obie grupy badawcze wkrótce takiej odpowiedzi nam dostarczą, o czym zostanie poinformowana opinia publiczna, z panem ministrem włącznie" – dodał.
Rzecznik resortu powiedział PAP, że odpowiedź ministra kończy ze strony resortu dyskusje o stosowaniu amantadyny w leczeniu COVID-19. "Wrócimy do rozmowy po zakończeniu badań, dyskutujemy wyłącznie o faktach" – zaznaczył.
W minionym tygodniu MZ wprowadziło ograniczenia dotyczące ordynowania i wydawania amantadyny. Ilość wydawanego na jednego pacjenta w aptece ogólnodostępnej lub punkcie aptecznym produktu leczniczego Viregyt-K (Amantadini hydrochloridum) została ograniczona do nie więcej, niż 3 opakowań po 50 kapsułek na 30 dni. Zdecydowano też, że Viregyt-K, może być ordynowany i wydawany wyłącznie w następujących wskazaniach objętych refundacją: choroba i zespół Parkinsona oraz dyskineza późna u osób dorosłych - leczenie.
Rzecznik resortu pytany o uzasadnienie tych działań wyjaśnił, że chodzi o ograniczenie dostępności amantadyny poza wskazaniami medycznymi do jej stosowania. "Chcemy w pełni zabezpieczyć produkt dla pacjentów ze wskazaniami, czyli chorobą Parkinsona i dyskinezą późną u osób dorosłych. Niestety, w ostatnim czasie zbyt dużo tego produktu było sprzedawane poza wskazaniami medycznymi" – powiedział wówczas PAP.
W związku z potrzebą leczenia COVID-19 i brakiem leków o znanej skuteczności, od początku pandemii lekarze i naukowcy próbują wykorzystać istniejące leki na inne choroby, jednym z kandydatów jest amantadyna. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
dsk/