"Gdy przybyliśmy na miejsce, odkryliśmy zwęglone szczątki ludzkie w spalonych samochodach" - przekazał w rozmowie z AFP lokalny działacz partyzantki. "Znaleźliśmy w sumie 27 czaszek" - dodał. W niedzielnym komunikacie siły lokalnej samoobrony podały, że niektóre ciała były w tak opłakanym stanie, że nie sposób było zliczyć wszystkich ofiar.
W ocenie Save the Children zamordowano co najmniej 38 osób.
Zdjęcia satelitarne potwierdzają, że ogień w miejscu tragedii pojawił się o godz. 13:00 czasu lokalnego w piątek (godz. 7:30 w Polsce). Do zdarzenia doszło w miejscowości Mo So w pobliżu miasta Hruso.
W ocenie kierownictwa organizacji Save the Children jej pracownicy, którzy wracali do stolicy po dostarczeniu pomocy humanitarnej do punktów działających w stanie Kaja "przypadkowo znaleźli się matni", pod naporem uciekających w panice ludzi. Ich samochód został zatrzymany i spalony.
"Jesteśmy przerażeni skalą brutalnej przemocy wymierzonej w ludność cywilną i naszych współpracowników" - zaznaczono w oświadczeniu podpisanym przez dyrektor wykonawczą Save the Children Inger Ashing. Przypomniała ona, że organizacja niosła pomoc milionom dzieci w całej Birmie.
Associated Press przypomina, że w październiku biura organizacji w mieście Thantlang w stanie Czin w zachodniej Birmie zostały zdewastowane podczas tłumienia przez armię antyrządowych zamieszek.
Władze wojskowe Birmy nie odniosły się do doniesień o mordzie na pracownikach organizacji Save the Children. Potwierdziły, że w poblizu miasta Hruso toczyły się walki.
Wśród pomordowanych jest co najmniej dziesięciu mieszkańców miejscowości Mo So, których aresztowano za pomoc udzielaną partyzantom. Siły miejscowej samoobrony twierdza, że wśród zabitych nie było bojowników ruchu oporu. Wszystkie ofiary miały związane z tyłu ręce, zanim je spalono.
Birma pogrążona jest w chaosie od puczu z 1 lutego, gdy wojsko przejęło władzę w kraju, odsuwając od niej wybrany demokratycznie rząd pokojowej noblistki Aung San Suu Kyi. Później armia i podległe jej służby bezpieczeństwa wielokrotnie krwawo tłumiły strajki i protesty przeciwko wojskowej dyktaturze.
Według Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) wojsko i policja zabiły ponad 1300 osób, a 8100 zostało zatrzymanych, oskarżonych lub skazanych na więzienie. Junta kwestionuje te dane. (PAP)
io/