Gazeta przypomina, że "pierwsze efekty wpływu pandemii na stan psychiczny były widoczne już w pierwszych miesiącach 2020 r., czyli na początku pandemii". "Wówczas szacowana częstość występowania objawów depresyjnych była ponaddwukrotnie wyższa w porównaniu ze stanem przed epidemią COVID-19, w co najmniej siedmiu krajach UE. Szczególnie dotknięte były trzy grupy - ludzie młodzi, osoby starsze oraz cierpiące na choroby przewlekłe. Jak podkreślają autorzy raportu OECD, które sprawdzało, jak państwa poradziły sobie z pandemią, w szczególności młodzi zgłaszali znacznie wyższy poziom lęku i depresji podczas pandemii w porównaniu z ogólną populacją" - czytamy.
Dziennik podaje, że "wpływ pojawienia się COVID-19 na zdrowie psychiczne Polaków monitoruje m.in. Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego". "Z badań uczelni wynika, że gdy wybuchła pandemia, najwyższe nasilenie przygnębienia i niepokoju, związanego prawdopodobnie z ogromnymi zmianami w stylu życia i ograniczeniami w realizacji własnych potrzeb, odczuły osoby młode w wieku 18-24 lata. Na dalszym etapie pandemii dotknęło to osoby coraz starsze. W efekcie żadna z grup wiekowych nie oparła się negatywnym skutkom. Eksperci UW gorszego stanu psychicznego upatrują w niepokoju, zmęczeniu i przeciążeniu - tu chodzi często o łączenie obowiązków zawodowych i rodzicielskich oraz niepokój dotyczący sytuacji zawodowej i finansowej" - wyjaśnia.
Według gazety, "wpływ pandemii był tak duży, że doprowadził u wielu osób do wystąpienia objawów zaburzenia adaptacyjnego, czyli reakcji na nową sytuację, z którą sobie nie radzimy". "Depresję ujawniono u 26 proc. badanych, objawy lęku uogólnionego - u 44 proc., a u 2,4 proc. zdiagnozowano objawy stresu pourazowego. W efekcie po wykluczeniu objawów innych zaburzeń okazało się, że 14 proc. badanych spełnia kryteria zaburzenia adaptacyjnego" - informuje. (PAP)
js/