"Bild" podaje przykład z Berlina, gdzie liczba zakażeń koronawirusem w ostatnich dniach należy do najwyższych w kraju. "Przed państwowym centrum testowym w dzielnicy Neukoelln, które oferuje bezpłatne testy PCR dla określonych grup osób, na początku tygodnia kolejka urosła do około 200 metrów" - pisze tabloid.
Pracownik ośrodka oszacował czas oczekiwania na wykonanie badania na co najmniej dwie godziny. Powód: "braki kadrowe" - pisze gazeta. Również w Hamburgu przed centrami testowymi ustawiają się długie kolejki.
W Essen setki dzieci nie mogły przyjść we wtorek do szkoły podstawowej, ponieważ wyniki testów PCR wykonanych w poniedziałek nie były jeszcze dostępne. "Laboratoria nie nadążają z pracą" - powiedział cytowany przez "Bild" dyrektor jednej ze szkół w tym mieście.
W Bremie, gdzie zachorowań na Covid-19 jest ostatnio najwięcej, "po tym jak laboratoria podniosły alarm, że nie są w stanie nadążyć z analizą próbek, sztab kryzysowy w Senacie (Bremy) zmienił zasady: centra testowe zostały wezwane do przeprowadzania w pierwszej kolejności szybkiego testu antygenowego" u osób, u których covidowa aplikacja ostrzegawcza zaświeciła się na czerwono. "Tylko w przypadku pozytywnego wyniku tego testu należy przeprowadzić test PCR" - informuje gazeta.
Proces ten, nazwany priorytetyzacją, ma zapobiec załamaniu się systemu testowego. Osoby z objawami zakażenia mają pierwszeństwo w dostępie do testu PCR - wyjaśnia dziennik.
Stowarzyszenie Akredytowanych Laboratoriów Medycznych w Niemczech (ALM e.V.), reprezentujące 200 laboratoriów zatrudniających łącznie 25 tys. pracowników, potwierdza szacunki ekspertów o gwałtownym wzroście zapotrzebowania.
W pierwszym tygodniu stycznia w laboratoriach przeprowadzono "1 400 039 testów (w tygodniu sylwestrowym 897 803), co stanowi wzrost o 56 procent. Wskaźnik pozytywnych wyników wzrósł do 23,4 procent - jest to niezwykle wysoka wartość, która według statystyk RKI (Instytut im. Roberta Kocha) nigdy wcześniej nie została osiągnięta. Oznacza to, że prawie co czwarty test PCR był pozytywny" - zauważa "Bild".
Organizacja medyczna Marburger Bund wskazuje, że "wynik testu PCR z laboratorium, nawet w klinikach, jest często dostępny dopiero po około 48 godzinach" i podkreśla, że w związku z tym "potrzebny jest plan B". Przewodnicząca stowarzyszenia Susanne Johna proponuje, "aby pracownicy infrastruktury krytycznej zastąpili testy PCR dwoma testami antygenowymi przez dwa kolejne dni".
"(Ministerstwo zdrowia) nie widzi jednak obecnie żadnych powodów do niepokoju i pozostaje całkiem spokojne. Rzecznik prasowy powiedział dziennikarzom w piątek, że w Niemczech jest +jeszcze wystarczająca przepustowość+. W sumie ministerstwo spodziewa się wydajności na poziomie 2,3 do 2,4 mln testów PCR tygodniowo" - informuje dziennik.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
mmi/