Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie uzyskania dostępu do telefonu senatora. Brejza: to jedyna prawidłowa decyzja, jaka mogła zapaść

2022-01-18 16:14 aktualizacja: 2022-01-18, 16:59
Krzysztof Brejza w Sejmie, fot. PAP/Piotr Nowak
Krzysztof Brejza w Sejmie, fot. PAP/Piotr Nowak
Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim wszczęła postępowanie ws. zawiadomienia senatora Krzysztofa Brejzy, dotyczącego uzyskania dostępu do informacji znajdujących się w jego aparacie telefonicznym - poinformował we wtorek PAP rzecznik tej prokuratury Maciej Meler.

Jak dodał, wszczęcie tego postępowania wynika z konieczności przeprowadzenia w tej sprawie czynności o charakterze procesowym.

Zawiadomienie do prokuratury

Senator KO Krzysztof Brejza złożył zawiadomienie do prokuratury w końcu września ub.r. W zawiadomieniu opisywanym przez media, wskazał, że chodzi o nielegalne przejęcie korespondencji z jego telefonu, gdy był szefem sztabu wyborczego KO. Jak wskazywał w zawiadomieniu, uzyskane treści zostały następnie opublikowane w programie TVP Info.

Doniesienia o nielegalnej inwigilacji Brejzy

O nielegalnej inwigilacji senatora Brejzy donosiła również w grudniu ub.r. agencja prasowa Associated Press, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Jak podano, za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab, do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

Przedstawiciele rządu wielokrotnie zapewniali, że żadna służba w tej sprawie nie złamała prawa, a kontrola operacyjna - jeśli była podejmowana - była prowadzona legalnie. Z kolei prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. "Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. "To całkowite bzdury" - oświadczył.

Senator Brejza o wszczęciu śledztwa przez prokuraturę: to jedyna prawidłowa decyzja, jaka mogła zapaść

Krzysztof Brejza ocenił we wtorkowej rozmowie z PAP, że była to "jedyna prawidłowa" decyzja, jaka mogła zapaść w tej sprawie. "Przypomnę, że minęły aż cztery miesiące i nie zmienia to faktu, że prokuratura pozostawała w bezczynności. Moja żona, która prowadzi tę sprawę, skarżyła tę bezczynność. Zawiadomienie jest bardzo mocno merytoryczne i to jest jedyna prawidłowa decyzja w sytuacji tak dużej powagi sprawy, ale też w sytuacji mocnych dowodów" - powiedział senator KO.

Dodał, że jego zawiadomienie zostało uzupełnione o ekspertyzę specjalistów z kanadyjskiego Citizen Lab oraz informację o wynikach badań ekspertów z Amnesty International. To właśnie te dwie organizacje pozarządowe stwierdziły, że telefon Brejzy był przedmiotem ataków przy użyciu oprogramowania Pegasus. "Te rzeczy zostały dosłane w ostatnich dniach. Będziemy z uwagą przyglądać się czy prokurator będzie prowadzić tę sprawę zgodnie z politycznym kalendarzem - niestety tak było do tej pory, trzy miesiące zostały zmarnowane - czy też będzie kierować się w tym postępowaniu przepisami prawa" - zaznaczył Brejza.

Zeznanie Brejzy przed komisją senacką

Senator ma zeznawać w środę przed senacką komisją nadzwyczajną, powołaną do wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji z użyciem systemu Pegasus. W poniedziałek świadkami komisji byli eksperci Citizen Lab: John Scott-Railton i Bill Marczak. "Dzisiaj po raz pierwszy możemy potwierdzić, że posiadamy dowody kryminalistyczne potwierdzające, że dane zostały ukradzione z urządzenia senatora Brejzy. Widzieliśmy dowody dotyczące dużej ilości danych związanych z bardzo ważnymi chwilami w życiu politycznym" - mówił Scott-Railton. Dodał, że dane te opuszczały telefon senatora PO. "Cały czas prowadzimy analizy, nie możemy jeszcze powiedzieć jakie to były ilości danych. Ale jesteśmy przekonania, że mamy rację i że sanator był w sposób bardzo szeroki monitorowany" - podkreślił naukowiec.

Ustalenia ekspertów z Kanady dotyczące telefonu Brejzy potwierdził później Donncha O'Cearbhaill, ekspert z Amnesty International Security Lab.

Autor: Mateusz Mikowski, Marcin Jabłoński, Marta Rawicz

ja/