W niedzielę wieczorem Departament Stanu polecił rodzinom dyplomatów amerykańskich opuszczenie ambasady USA w Kijowie. Uzasadnił to „obawą nieuchronnej inwazji militarnej na Ukrainę”. Zezwolił też na wyjazd z Ukrainy pracownikom technicznym.
Jak poinformował Departament, posunięcie to nastąpiło w związku z rosnącymi napięciami związanymi ze zwiększeniem obecności wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą, które nie zostały złagodzone podczas piątkowych rozmów w Genewie między sekretarzem stanu Antonym Blinkenem a rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem.
Urzędnicy Departamentu Stanu podkreślili, że kijowska ambasada pozostanie otwarta, a zapowiedź nie stanowi ewakuacji. Posunięcie to było rozważane od jakiegoś czasu i nie odzwierciedla zmniejszenia wsparcia USA dla Ukrainy - przekazali urzędnicy.
W poniedziałek w Radiu Swoboda rzecznik MSZ w Kijowie Ołeh Nikołenko skomentował decyzję Departamentu Stanu. "Szanując prawo innych państw do zagwarantowania bezpieczeństwa swoim misjom dyplomatycznym, uważamy taki krok strony amerykańskiej za przedwczesny i za przejaw nadmiernej ostrożności" - powiedział. Jak dodał, "faktycznie w ostatnim czasie nie doszło do kardynalnych zmian w sytuacji bezpieczeństwa: ryzyko nowych fal rosyjskiej agresji pozostaje stałe od 2014 roku, a nagromadzenie rosyjskich wojsk wzdłuż państwowej granicy zaczęło się już w kwietniu ubiegłego roku". (PAP)
autorka: Wiktoria Nicałek
wni/ itm/