Były senator miał ciągnąć psa za jadącym autem. Świadek: "to, co jest na filmie to znęcanie się nad zwierzęciem"

2022-01-31 13:29 aktualizacja: 2022-01-31, 14:07
Były senator Waldemar Bonkowski (L). Fot. PAP/Adam Warżawa
Były senator Waldemar Bonkowski (L). Fot. PAP/Adam Warżawa
To, co widziałam na filmie kwalifikuje się jako znęcanie się nad zwierzęciem - zeznała w poniedziałek przed sądem w Kościerzynie (Pomorskie) lekarz weterynarii w procesie b. senatora Waldemara Bonkowskiego, oskarżonego o znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem.

Według prokuratury, mężczyzna ciągnął czworonoga za jadącym autem, czego zwierzę nie przeżyło. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera auta jadącego za terenowym fordem Bonkowskiego (zgodził się na podanie danych osobowych - PAP).

Na filmie widać, jak mężczyzna przywiązuje sznurkiem psa do samochodu i rusza autem. Zwierzę początkowo biegnie, ale później nie nadąża za jadącym samochodem. Przewraca się i jest wleczone za autem. Nagranie wideo zostało przekazane policji w Kościerzynie przez lokalnego dziennikarza, który otrzymał je od osoby, która prosiła o zachowanie jej anonimowości.

Przed Sądem Rejonowym w Kościerzynie odbyła się w poniedziałek druga rozprawa w tym procesie. Zeznawało siedmioro świadków.

Przed sądem zeznawała m.in. lekarz weterynarii Monika P. wezwana do interwencji na posesję b. parlamentarzysty, gdzie towarzyszyli jej policjanci.

Wskazano jej psa, który miał być ciągnięty za samochodem. "Pies ten nie miał żadnych śladów, które świadczyłyby o znęcaniu się nad nim, oceniłam jego stan jako dobry. Był łagodny wobec obcych, miał dobre warunki bytowania. Widać było, że pies jest związany z właścicielem" - mówiła świadek.

Potem okazało się, że pies, którego badała kobieta nie był tym, którego ciągnął za autem Bonkowski.

"To, co widziałam na filmie kwalifikuje się jako znęcanie się nad zwierzęciem. Każdy upadek psa przy takiej prędkości, jaki widziałem na filmie, mógł doprowadzić do urazów wewnętrznych psa. To była prędkość szybsza niż ten pies mógł biec" - oceniła lekarz weterynarii.

Jako świadek wystąpiła m.in. Monika G-S., która wyprzedzała samochód, za którego kierownicą siedział Bonkowski.

"Przymierzając się do tego manewru zauważyłam, że na poboczu leży duży pies. Jego widok mnie przeraził. Zwierzę miało wybałuszone oczy, wyciągnięty język, a nad nim pochylał się mężczyzna. Do haka holowniczego przywiązana była smycz w typie liny żeglarskiej z żółtymi znaczeniami. Dobrze to zapamiętałam, bo sama żegluję. Ta smycz była krótka, miała ok. 1,3 metra. Wyprzedziłam auto oskarżonego, bo wiedziałam, że nie da się już pomóc temu psu i przestraszyłam się tej sytuacji" - zeznała.

Kobieta przyznała, że to, co zobaczyła na drodze na tyle nie dawało jej spokoju, że po kilku dniach zgłosiła zdarzenie do jednej z fundacji zajmującej się ochroną zwierząt.

"To jest totalna pomyłka, oskarżenie pani prokurator to jest absurd, bo zostałem oskarżony o szczególne znęcanie się nad zwierzętami. Bo jeśli chciałaby pani prokurator wytoczyć mi jakieś oskarżenie, to może tylko z kodeksu wykroczeń o nieumyślne spowodowanie śmierci psa. Gdybym ja chciał się znęcać nad zwierzętami, to mógłbym to zrobić na swojej posesji, na odludziu, bo w promieniu 1,5 kilometra ode mnie nikt nie mieszka" - powiedział Bonkowski.

Podkreślił, że nie ciągnął psa za autem, a jedynie go prowadził.

"Pies był zdenerwowany, samochody niemiłosiernie trąbiły. Prawdopodobnie z tego hałasu pies mógł doznać zawału i upadł. Pies swobodnym kłusem sobie nogami przebierał. On nie mógł doznać takich obrażeń, to był nieszczęśliwy wypadek" - oświadczył oskarżony.

62-letniemu Waldemarowi Bonkowskiemu postawiono zarzut "znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem w ten sposób, że przywiązał zwierzę do haka holowniczego samochodu, ruszył i zwiększając prędkość, tak że pies nie nadążył, przewrócił się i był ciągnięty".

Jak ustaliła sekcja zwłok, zwierzę doznało "obrażeń narządów wewnętrznych skutkujących niewydolnością krążeniowo-oddechową", w następstwie których straciło życie.

W procesie, który rozpoczął się w listopadzie ub. roku, jako oskarżyciele posiłkowi występuje pięć organizacji zajmujących się ochroną zwierząt.

Następna rozprawa odbędzie się 21 marca.

Waldemar Bonkowski to znany na Kaszubach lokalny polityk. W wyborach parlamentarnych w 2015 uzyskał mandat senatora z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

W lutym 2018 r., po serii antysemickich wpisów w mediach społecznościowych, został zawieszony przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w prawach członka partii i został senatorem niezrzeszonym. W wyborach 2019 r. starał się o reelekcję z własnego komitetu wyborczego, ale nie dostał się do parlamentu.(PAP)

autor: Robert Pietrzak

kgr/