„Bez przesady można powiedzieć, że dzięki dyplomatycznej brawurze osób kształtujących stosunki węgiersko-rosyjskie udało nam się wypracować między dwoma krajami oparty na wzajemnych korzyściach, pozbawiony historycznych uprzedzeń i pragmatyczny system relacji” – pisze komentator dziennika „Magyar Nemzet” Laszlo Szoecs w tekście „Dobre interesy, nie drużba”.
Podkreśla on, że dzięki długoterminowej umowie na zakup rosyjskiego gazu na Węgrzech będzie można utrzymać państwowo dotowane ceny mediów dla gospodarstw domowych, „podczas gdy Niemiec czy Szwed płaci za energię coraz więcej”. Ponadto – jak pisze - rosyjska szczepionka Sputnik V dała 900 tys. Węgrów ochronę przed koronawirusem.
„Jeśli ktoś mimo to kwestionuje zasadność szczytów węgiersko-rosyjskich, to powinien poszukać lekarza albo farmaceuty” – twierdzi Szoecs.
Podkreśla on, że Orban nie wrócił z Moskwy „z pustymi rękami”, gdyż można już zacząć rozmowy o zwiększeniu ilości gazu dostarczanego przez Rosję Węgrom w ramach długoterminowej umowy o 1 mld metrów sześciennych.
„Jeździmy do Putina po takie transakcje, a nie głaskać pieska(…) Zachodnim przywódcom też bynajmniej nie uwłacza rosyjski biznes. Pani Merkel po jakimś czasie nie trzeba było u Putina nawet tłumaczyć, gdzie jest łazienka, bo sama pamiętała” – pisze Szoecs.
„Magyar Nemzet” przytacza też opinię analityka instytutu Szazadveg Olivera Hortayego, że wyniki wizyty Orbana w Moskwie są „bardzo zachęcające”.
„Na Węgrzech trzeba płacić za gaz ziemny i energię elektryczną najmniej w Europie. Jest to niezbędny czynnik konkurencji także dla przedsiębiorstw i może on mieć wpływ również na decyzje o inwestycjach" podkreśla.
Dziennik „Magyar Hirlap” akcentuje, że według słów Orbana wtorkowa wizyta w Moskwie była też misją pokojową i z tego względu było to najważniejsze z jego 12 spotkań z Putinem.
Dziennik „Nepszava” wskazał zaś, że według Putina Zachód nie udzielił satysfakcjonującej odpowiedzi w sprawie gwarancji bezpieczeństwa, m.in. odnośnie żądania Moskwy, by wycofać infrastrukturę NATO do stanu z 1997 r. „Węgry uzyskały członkostwo w NATO w 1999 r. i chociaż spełnienie tego żądania oznaczałoby w praktyce jego zakończenie, Viktor Orban nie zareagował na uwagi Władimira Putina” – pisze dziennik.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
kgr/