"Tam prowadzone są manewry i tam będą bezpośrednio naprzeciwko siebie Amerykanie i Rosjanie", przy czym chodzi o okręty obu stron uzbrojone w broń jądrową - powiedział PAP Felgenhauer, komentator wojskowy "Nowej Gaziety".
Przypomniał, że na Morzu Śródziemnym znalazły się trzy lotniskowce: amerykański US Harry S. Truman, francuski o napędzie atomowym Charles de Gaulle i włoski lekki lotniskowiec Cavour, wraz z okrętami towarzyszącymi. Rosja zaś skierowała na Morze Śródziemne trzy krążowniki rakietowe: Marszałek Ustinow, Wariag i Moskwa.
"Obie strony będą się wzajemnie obserwować, prowadzić ćwiczenia"
Obie strony będą się wzajemnie obserwować, prowadzić ćwiczenia "i w razie błędu nastąpi natychmiastowa odpowiedź" - zwraca uwagę ekspert. Oznaczałoby to - zaznacza - bezpośrednią konfrontację rosyjsko-amerykańską, do której na Ukrainie czy Białorusi nie mogłoby dojść.
Aby tego uniknąć, wszyscy muszą działać "ostrożnie i dokładnie" - zauważa Felgenhauer.
Z kolei na Morzu Czarnym siły rosyjskie tworzą obecnie silną grupę, która mogłaby wysadzić na wybrzeże, wraz z desantem z powietrza, do 10 tysięcy żołnierzy.
"To nie jest pierwszy raz. Było tak już w kwietniu zeszłego roku, gdy dokonano desantu na poligonie Opuk (na Półwyspie Krymskim) - dwóch tysięcy (żołnierzy) ze spadochronów i ośmiu tysięcy z morza" - przypomina Felgenhauer. Przypomniał, że w kwietniu zeszłego roku sytuacja zakończyła się wycofaniem sił po manewrach na Krymie.
Z kolei na Białorusi we wspólnych manewrach, które również budzą niepokój państw zachodnich, uczestniczą jednostki sił zbrojnych Rosji skierowane z Dalekiego Wschodu. Zdaniem eksperta oznacza to, że ich wycofanie na pewno nastąpi, bo nie mogą one pozostać na Białorusi.
"Rosja ufa Chinom: zabrała garnizony z granicy chińskiej i przerzuciła je na granicę z Polską"
"Powinny one wrócić do swoich baz na Dalekim Wschodzie, którego nie możemy zostawić bez garnizonów" - ocenia Felgenhauer. Jego zdaniem, jeśli kiedyś zapadnie decyzja, że na Białorusi znajdzie się stały garnizon rosyjski, to skierowane tam zostaną jednostki z innych regionów Federacji Rosyjskiej.
Udział w ćwiczeniach na Białorusi jednostek z Dalekiego Wschodu "pokazuje, na ile Rosja ufa Chinom: zabrała garnizony z granicy chińskiej i przerzuciła je na granicę z Polską" - powiedział ekspert.
Kraje zachodnie są nadzwyczaj zaniepokojone koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą i ostrzegają Moskwę przed skutkami ewentualnej agresji wobec tego kraju. Rosja twierdzi, że nie ma takich planów. Zdaniem Felgenhauera rozstrzygnięcie obecnej eskalacji nastąpi w ciągu dwóch-trzech tygodni.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
dsk/