Chudną, tyją, zmieniają fryzurę, intensywnie ćwiczą. Dla aktorów poświęcenia na potrzeby roli to chleb powszedni. Niektórzy, chcąc lepiej wcielić się w postać, są też skłonni nauczyć się nowej profesji. Tak było w przypadku Toma Hollanda, którego od 18 lutego możemy oglądać w filmie przygodowym „Uncharted”. Produkcja, która jest adaptacją serii popularnych gier wideo, opowiada o nieustraszonym poszukiwaczu przygód Nathanie Drake’u, którego spryt, intelekt i determinacja stanowią klucz do odnalezienia mitycznej krainy El Dorado. Prócz gwiazdora „Spider-Mana” w obsadzie znaleźli się także Mark Wahlberg i Antonio Banderas.
Holland nauczył się barmańskich trików
Na początku opowiadanej na ekranie historii głównego bohatera poznajemy jako barmana pracującego w ekskluzywnej nowojorskiej restauracji. Okazuje się, że wcielający się w niego Holland postanowił nauczyć się barmańskich trików zanim wszedł na plan. „Jednym z najlepszych aspektów mojej pracy jest to, że często mam okazję zdobyć jakąś nową umiejętność. Poszedłem więc do szkoły dla barmanów. Kurs skończył się na tym, że pracowałem przez kilka zmian w jednym z londyńskich barów, co było świetną zabawą. Naprawdę mi się to podobało. Przychodziłem, wkładałem swój uniform i pracowałem pod przykrywką. Najbardziej lubię przyrządzać espresso i martini” – zdradził aktor.
Owa zabawa nie trwała jednak długo – gwiazdor został w końcu zdemaskowany. „Gdy rozeszła się wieść, że w tym barze Tom Holland serwuje drinki, menadżer mnie wykopał. Później jednak wróciłem tam na chwilę. Co prawda kierownictwo było trochę nieufne, ale zapewniłem im spory rozgłos, więc się zamknęli i pozwolili mi wrócić” – wyjawił Holland. Nie było to jego pierwsze doświadczenie w pracy za barem. W listopadzie w rozmowie z magazynem „GQ” Holland zdradził, że wcześniej podjął pracę w luksusowym hotelu Chiltern Firehouse, gdzie uczył się robić i podawać drinki.
W ramach przygotowań do nowej roli aktor musiał intensywnie trenować
Wszystko po to, by nie wypaść blado przy partnerującym mu na ekranie Wahlbergu, który wyróżnia się mocno atletyczną sylwetką. „Kiedy zobaczyłem, jak wchodzi na plan w swoim kostiumie, pomyślałem: 'O cholera, on jest dwa razy większy ode mnie'. Podczas pandemii mieliśmy pięć miesięcy wolnego, a ja tylko jadłem i trenowałem, jadłem i trenowałem. Kiedy wróciliśmy na plan, pierwszą rzeczą, którą powiedział mi Mark, było: 'Wow, ktoś tu chyba ostro trenował” – zdradził dumny z siebie Holland. (PAP Life)
mj/