Trybunału Sprawiedliwości UE oddalił w środę wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego.
Szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro, komentując ten wyrok, stwierdził w środę, że jest on dowodem na bardzo poważny, polityczny, historyczny błąd premiera Mateusza Morawieckiego. Na wypowiedź Ziobry zareagował w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński, który ocenił, iż orzeczenie TSUE "może być przedmiotem dyskusji, na przykład wewnątrz naszej koalicji, rządu", jednak - jak dodał - jest "zawiedziony" tym, że takie oświadczenia, jak Ziobry, padają publicznie. "To naszej wspólnej sprawie nie służy" - podkreślił szef PiS.
W sobotę, na konferencji po posiedzeniu zarządu Solidarnej Polski, Ziobro został zapytany, czy uważa, że po "historycznym błędzie" premier Mateusz Morawiecki powinien ustąpić ze stanowiska.
"My jesteśmy lojalnym koalicjantem Prawa i Sprawiedliwości i przestrzegamy umów. Pacta sunt servanda" - podkreślił Ziobro. Zaznaczył, że przestrzeganie umów nie jest dzisiaj modne, "o czym świadczy stosunek Unii Europejskiej do umów, jakie na wspomnianym szczycie liderzy UE zawarli z panem premierem Morawieckim".
Podkreślił, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz b. kanclerz Niemiec Angela Merkel zobowiązały się, że "do czasu rozstrzygnięcia TSUE rozporządzenie nie będzie podstawą jakichkolwiek działań ze strony Komisji Europejskiej". Zdaniem Ziobry, ani Merkel, ani von der Leyen umów nie zamierzały dotrzymywać. "(...)takie postępowanie (...)na podstawie tegoż rozporządzenia zostało już uruchomione wobec Polski, podobnie wobec Węgier" - wskazał.
"Natomiast my umów dotrzymujemy i w ramach umowy z Prawem i Sprawiedliwością jest jasny zapis, że kandydata i osobę premiera wskazuje ugrupowanie Prawo i Sprawiedliwość. I to jest gestia Prawa i Sprawiedliwości" - powiedział. "Mamy na ten temat swoje zdanie i jeżeli będziemy pytani, czy będziemy rozmawiać z Prawem i Sprawiedliwością - ale to już nie przez media - będziemy się dzielić swoimi opiniami co do rządu, jego składu i ewentualnych zmian" - mówił. Podkreślił, że to już jest sprawa wewnętrzna koalicjantów. "I o tym nie będziemy mówić w ramach dyskusji medialnych" - zastrzegł. "A umowy przestrzegamy i je szanujemy" - zaakcentował.
Rozporządzenie dotyczące mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności, któremu sprzeciwiała się Polska i Węgry, zostało zaakceptowane przez unijnych liderów na szczycie w Brukseli w grudniu 2020 r. W konkluzjach szczytu zawarto zapis, że samo ustalenie, iż doszło do naruszenia zasady państwa prawnego, nie wystarczy do uruchomienia zawartego w rozporządzeniu mechanizmu blokowania środków unijnych. Musi bowiem zostać wykazany związek pomiędzy tym naruszeniem, a ryzykiem uszczerbku dla unijnych środków. Konkluzje zawierają też zapis, że celem rozporządzenia jest ochrona budżetu UE, w tym Next Generation EU (funduszu odbudowy), należytego zarządzania finansami oraz ochrona interesów finansowych Unii.
Rozporządzenie weszło w życie 1 stycznia 2021 r. Rada Europejska zwróciła się do Komisji o opracowanie wytycznych dotyczących stosowania mechanizmu i zastrzegła, że będzie on mógł zostać uruchomiony dopiero po przyjęciu tych wytycznych. Jednocześnie, w marcu ub. roku Polska i Węgry zaskarżyły ten mechanizm do TSUE. W środę Trybunał Sprawiedliwości UE oddalił wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości. Sędziowie uznali, że mechanizm ten został przyjęty na właściwej podstawie prawnej, nie przekracza granic kompetencji przyznanych Unii, a także szanuje zasadę pewności prawa.(PAP)
Autor: Daria Kania, Mateusz Mikowski
kgr/