Amerykański senator: plan inwazji Putina na Ukrainę nie powiódł się

2022-02-27 07:27 aktualizacja: 2022-02-27, 09:20
Marco Rubio. Fot. Alex Brandon PAP/EPA
Marco Rubio. Fot. Alex Brandon PAP/EPA
Wiemy, jaki był plan agresji na Ukrainę prezydenta Rosji Władimira Putina - przewaga w powietrzu w ciągu 12 godz., zniszczenie ukraińskiej armii w 36 godzin., otoczenie Kijowa w 48 godz., zainstalowanie własnego reżimu w 72 godz. - nic z tego się nie powiodło - napisał na Twitterze amerykański senator Marco Rubio.

W innym swoim twitterowym wpisie Rubio zauważa, że "najbliższy krąg Putina zgodził się na plan inwazji, o którym wiedzieli, że jest nierealistyczny i może prowadzić do ugrzęźnięcia" sił rosyjskich na Ukrainie. Ci ludzie niedługo staną przed wyborem, czy nadal słuchać rozkazów, co uczyni ich poszukiwanymi na świecie zbrodniarzami wojennymi - ocenia amerykański senator.

Rubio przytacza również niepokojące doniesienia o możliwości użycia przez Rosjan wyrzutni rakiet zapalających TOS-1 na gęsto zaludnionych obszarach, co - jego zdaniem - byłoby zbrodnią wojenną.

"Rosyjscy dowódcy powinni bardzo poważnie przemyśleć, czy słuchać otrzymanych ostatnio rozkazów. Putinowi brakuje tylko dwóch lat do osiągnięcia średniej długości życia rosyjskich mężczyzn, a oni spędzą resztę życia, uciekając przez międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości za popełnienie zbrodni wojennych" - pisze republikański senator, który jest również wiceprzewodniczącym senackiej komisji ds. wywiadu.

"Chciałbym podzielić się swoją wiedzą, ale teraz mogę powiedzieć tyle, że dla wielu osób całkiem oczywiste jest to, że z Putinem jest coś nie tak. On zawsze był zabójcą, ale teraz ten problem jest inny (...). Byłoby błędem zakładać, że Putin zareaguje w taki sam sposób, jak pięć lat temu" - zaznacza Rubio.

Senator wzywa też administrację prezydenta USA Joe Bidena do ogłoszenia, że każda osoba, która przyłączy się do marionetkowego reżimu, który Putin chce zainstalować na Ukrainie, zostanie automatycznie objęta amerykańskimi sankcjami. Zaznacza, że do takiej samej decyzji będzie przekonywał przedstawicieli innych rządów.(PAP)

dsk/