We wtorek sejmowa podkomisja nadzwyczajna - którą w czerwcu powołały połączone sejmowe komisje: ustawodawcza i spraw zagranicznych - ma zająć się rządowym projektem nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej.
Projekt zakłada, że funkcjonariusze i współpracownicy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa nie będą mogli pełnić służby zagranicznej - ma to dotyczyć osób, które w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. pracowały lub pełniły służbę, albo były współpracownikami organów bezpieczeństwa państwa w rozumieniu tzw. ustawy lustracyjnej. Stosunki pracy z tymi osobami wygasną w ciągu 30 dni.
Waszczykowski był pytany w RMF FM o zarzuty opozycji, która twierdzi, że jeśli zmiany proponowane przez PiS wejdą w życie, będzie to oznaczało "czystki" kadrowe. "To są fake newsy (...). Oczywiście, że tak nie jest" - zapewnił szef MSZ. Zaznaczył, że MSZ chce dokonać "pewnego" przeglądu kadr, ale nie będą to "czystki".
Podkreślił, że jego resort chce m.in. "rozstać się z tymi pracownikami, którzy są skazani przez IPN, albo sami się przyznali, że pracowali kiedyś w PRL-owskich służbach specjalnych". "Jest taka grupa i bez ustawy nie można się (z nimi) pożegnać" - wskazał.
"Mija 28 lat po transformacji 1989 roku. Jest już nowe pokolenie, urodzone, wykształcone w nowej Polsce, ci ludzie porobili doktoraty, mają studia zagraniczne, pozakładali rodziny, oni muszą być twarzą nowej Polski, a nie starzy PRL-owscy dyplomaci, nie pan (Włodzimierz) Cimoszewicz" - powiedział Waszczykowski.
Jak dodał, wszyscy, którzy spełniają kwalifikacje, będą w dalszym ciągu pracować w MSZ, ale - jak zastrzegł - "niekoniecznie na tym, czy innym stanowisku".
Szef MSZ dodał, że resort chce też "otworzyć się na specjalistów z zewnątrz, bo było to blokowane od lat". "Dzisiaj od 20 kilku lat w MSZ można tasować tymi samymi kartami, czyli można po prostu mieszać wśród pracowników (...). Świat się zmienia, mamy potrzeby zatrudnić ludzi o odpowiednich specjalnościach, np. dotyczących bezpieczeństwa międzynarodowego, Unii Europejskiej czy z egzotycznymi językami" - powiedział.
Waszczykowski zapowiedział również, że w najbliższych dwóch miesiącach ok. 10-12 ambasadorów zostanie zmienionych.
"Jestem też krytykowany przez swoje środowisko (...), że tych zmian jest za mało, że są zbyt łagodne, że mam zbyt miękkie serce i inne części ciała, że daję ambasadorom zjechać (do kraju) w normalnym terminie, gdzie biorę pod uwagę ich sytuację rodzinną, dzieci w szkołach itd., że powinienem się rozprawiać, rozliczać. W skrajnych przypadkach tak się stało, w jednym czy drugim, ale w innych przypadkach, uważam, że można to zrobić w sposób cywilizowany" - powiedział szef MSZ. (PAP)
amt/ mrr/ pru/