"Dzisiaj akurat z paru powodów musiałem być w mieście. Jest dużo blokpostów (posterunków - PAP), są na nich uzbrojone patrole. Miasto jest wyludnione, niewiele samochodów się przemieszcza" - relacjonował Cichocki.
"Umocnienia, przygotowania do obrony są - jak sądzę - poza miastem. Ja tego na swoje oczy nie widzę. Z tego co rozmawiamy z obroną terytorialną, z żołnierzami, to (wiemy), że takie przygotowania są czynione" - dodał.
Zaznaczył, że od paru dni toczą się walki o Irpień, a na kierunku sumskim Rosjanie utknęli. Zacięte walki toczą się w pewnym dystansie od Kijowa.
"Widziałem kilka otwartych aptek, do których ustawiają się kolejki. Natomiast są sklepy, które są zaopatrzone w chleb, w świeże mięso, w ryby" - przekazał.
Działają pogotowie ratunkowe, szpitale, wybrane przychodnie. Niektóre szpitale są jednak ewakuowane.
"W samym mieście jest cicho i spokojnie. Kursują pociągi, koleje wywożą tych, którzy chcą opuścić miasto" - powiedział Cichocki.
Jeśli chodzi o zachodnich dyplomatów oprócz ambasadora RP w Kijowie jest ambasador Turcji. W stolicy Kijowa został też nuncjusz apostolski.
"Nie narzekam na brak pracy. To jest ważne, by być tu na miejscu" - powiedział Cichocki. Jak zaznaczył, do placówki spływa wiele pytań o to, czego potrzebuje Ukraina, dokąd można taką pomoc dostarczyć i w jakich ilościach.
"Odbieram też takie sygnały, że dla Ukraińców ważne jest, że tu jesteśmy. I, że wierzymy w ich zwycięstwo i stoimy ramię w ramię" - podsumował polski ambasador w Kijowie.
Natalia Dziurdzińska
mar/