Ogromne zainteresowanie punktem rejestracji na Stadionie Narodowym w Warszawie

2022-03-19 16:00 aktualizacja: 2022-03-19, 20:38
Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak
Tylko ci uchodźcy, którzy przyszli w sobotę przed 7 rano, zdołali złożyć swój wniosek o numer PESEL - mówiły osoby wychodzące z centralnego punktu rejestracji uruchomionego na Stadionie Narodowym. Mimo to do godzin popołudniowych pojawiali się kolejni chętni, zarejestrowanie było ogromne.

W sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie ruszył centralny punkt nadawania numerów PESEL uchodźcom z Ukrainy, zorganizowany wspólnie przez rząd i władze miasta. Według wiceszefa MSWiA Pawła Szefernakera ma on docelowo obsłużyć nawet 300 osób na godzinę. Ale w sobotę zainteresowanie było tak ogromne, że setki ludzi odeszły z kwitkiem.

Julia z Zaporoża z dwiema córkami próbują zdobyć PESEL od trzech dni: "Pierwszego coś było nie tak z wnioskiem, drugiego pojechaliśmy do urzędu, ale było sto osób" - opowiada charkowianka. Dlatego w sobotę ruszyły pod Stadion Narodowy. Przyjechały pierwszym porannym autobusem. Około południa nadal stały na zewnątrz. „Wciąż mam nadzieję, że dzisiaj wszystko załatwimy" - powiedziała kobieta.

"Zaplanowano sto stanowisk nadawania numerów PESEL, do ich obsługi będzie oddelegowanych 60 pracowników miasta. Rząd ma zapewnić terminale do rejestracji, żeby nie trzeba było ich zabierać z urzędów dzielnic, przed którymi stoją długie kolejki. Takich punktów w przyszłości ma być więcej" - podał stołeczny ratusz.

Pierwsi chętni ustawili się na błoniach stadionu już w nocy - mówi mężczyzna z ochrony obiektu, który tłumaczył chętnym, że już dziś nie będą obsłużeni. Dla tych, którym niewiele zabrakło wolontariusze mieli fioletowe opaski, które mają uprawniać do wejścia poza kolejką w niedzielę.

Skorzystała z nich rodzina Witalija. Mężczyzna od kilku lat mieszka i pracuje w Polsce. Teraz udało mu się ściągnąć do siebie żonę z trójką dzieci, mamę i teściową.

"Mogę to z nimi załatwić tylko w weekend, bo w tygodniu pracuję" - tłumaczy.

Polskie rodziny pomagają

Podobnie mówiły polskie rodziny, które przywiozły na stadion Ukraińców mieszkających w ich domach. "Alona sama sobie z formalnościami nie poradzi" - martwiła się młoda kobieta goszcząca u siebie starszą Ukrainkę.

Przy wejściu numer 10 Ukraińcy stworzyli komitet kolejkowy. W zeszycie zapisywane były kolejne osoby - do każdego nazwiska musiał być dla weryfikacji przypisany numer telefonu.

Część zapisujących się osób zadeklarowała, że będzie czekać do niedzieli w zaparkowanych na błoniach stadionu samochodach. Choć rząd i miasto apelują do uchodźców, by z rejestracją poczekali kilka dni, oni rzadko rezygnują.

Nadia z Kijowa, która napełniła termos gorącą herbatą z udostępnionych przy bramie termosów, mówi, że będzie czekać do rana. "Do pracy mi PESEL potrzebny, bez niego nie można" - wzrusza ramionami. (PAP)

Autor: Luiza Łuniewska

mar/