O’Brien powiedział, że wielu zagranicznych obserwatorów obrało "łatwą intelektualnie drogę", zakładając, że rosyjska przewaga militarna zdecyduje o losach wojny. Jego zdaniem ta "bardzo nieprawdziwa opinia" na temat rosyjskich zdolności przyjmowana była bez wzięcia pod uwagę, czy rosyjscy żołnierze będą skłonni ryzykować życiem.
Jednocześnie nie doceniano zdolności obronnych Ukrainy – zaznaczył brytyjski ekspert. Podkreślił, że Ukraińcy szykowali się do wojny od zajęcia Krymu przez Rosję w 2014 roku a nie chcą żyć "pod rosyjską dyktaturą".
"Teraz Rosja musi zdecydować, co dalej robić: mogą albo eskalować, albo deeskalować (…) bo tym, czym dysponują teraz, celu nie osiągną" – powiedział O’Brien.
Jego zdaniem deeskalacja zakładałaby dążenie do zawarcia porozumienia i byłaby najbardziej racjonalnym wyborem. Ocenił jednak, że Rosjanie raczej nie są obecnie do tego skłonni.
Eskalacja mogłaby natomiast polegać na odbudowie armii od podstaw albo "otwarciu puszki Pandory" i użyciu broni chemicznej, biologicznej lub jądrowej. (PAP)
js/