Piątkowa manifestacja przed siedzibą TZMO odbyła się dwa tygodnie po pierwszej, gdyż, zdaniem organizatorów, nic w postawie toruńskiej firmy działającej na rosyjskim rynku się nie zmieniło.
"Ostatnie dni przyniosły nam same straszliwe informacje odnośnie do zbrodni ludobójstwa, która odbywa sią na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy. (...) Wojna, zbrodnia i zło nie ma barw politycznych, nie zna pieniędzy, nie zna płci, wyznania, religii. Jest czymś paskudnym i złym. Dotyka wszystkich i wszyscy powinni się wobec niej przeciwstawić" - mówił jeden z organizatorów protestu Piotr Marach, społecznik z Torunia.
Dodał, że jest potrzeba i konieczność pomagania Ukraińcom, ale - w jego ocenie — jeżeli nie powstrzyma się tego konfliktu, nie powstrzyma się rosyjskiej agresji, nie będzie możliwe, aby pomóc wszystkim Ukraińcom, a potem odbudować ich kraj. Wzywał firmę TZMO do natychmiastowego wycofania się z działalności biznesowej w Rosji.
Zdjęcia masakry w Buczy wywieszone na płocie TZMO
Sylwester Jankowski z Partii Zieloni, współorganizator protestu, mówił o tym, że "wszyscy jesteśmy pod ciężką presją zdjęć rosyjskiego ludobójstwa w Buczy".
Te zdjęcia organizatorzy zawiesili na płocie TZMO. "To ludobójstwo jest wspierane przez każde pieniądze z podatków, które są zostawiane w Rosji" - mówił Jankowski.
Został zapytany przez PAP, czy w obliczu takiego, a nie innego stanowiska polskiej firmy, która nadal działa w Rosji, najbardziej znana marka TZMO, czyli Bella - powinna być dalej sponsorem największego letniego festiwalu w mieście — festiwalu światła Skyway.
"Od pewnego czasu mówimy, że byłaby to nie tylko skaza na marce Torunia, ale hańba dla mieszkańców. Jako mieszkańcy robimy mnóstwo dla Ukraińców, którzy tutaj są, więc ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji, aby dalej był możliwy taki sponsoring" - odpowiedział wyraźnie poruszony Jankowski.
Do protestujących oraz dziennikarzy ponownie wyszli przedstawiciele firmy — na czele z prezesem Jarosławem Józefowiczem.
"Szukamy w Rosji rozwiązania najlepszego nie tylko dla nas, ale dla ludzkości. Gdybyśmy dzisiaj wyszli z fabryki, to jutro by przyjechał Putin i by miał te pieniądze tej fabryki, tę fabrykę. Nasze technologie są nowe, nowoczesne i na pewno by dla Putina pracowały. Wiem, że Putin sam by nie przyjechał, ale by przysłał kogoś swojego" - mówił prezes TZMO Jarosław Józefowicz.
Pytany przez PAP, czy wchodzenie na rynek rosyjski w XXI wieku, rozwijanie tam działalności po wojnach w Czeczenii, Gruzji, aneksji Krymu nie było błędem firmy, odpowiedział, że "cały świat do niedawna szanował i kochał". Dopytywany o to, czy cały świat się być może pomylił, wskazał: "my też tak myślimy i myślimy, że bardzo szybko się to w Federacji Rosyjskiej musi zmienić, bo to nie jest walka z sąsiadami — tylko ze światem". "Myślimy, że świat się obudzi" - powiedział Józefowicz.
PAP - pomimo kilkukrotnego zadania pytania o to, ile podatku działając w Rosji przez ostatnie lata zapłaciła TZMO w tym kraju, czy też firmy z nią powiązane — nie uzyskała konkretnej odpowiedzi od przedstawicieli firmy.
Protestujący wskazywali, że to "TZMO powinno się obudzić, a nie świat". "Prywatyzacja zysków i uspołecznienie strat. Pan prezes chodzi i jęczy i chce może, abyśmy to my podjęli za niego decyzję. Pewnie liczy na to, że ktoś mu zapłaci za to, co tam straci. Zyskami jakoś podzielić się nie chce" - mówił Piotr Marach.
Na terenie Rosji znajdują się dwie fabryki TZMO oraz centra logistyczne
Ostatni z komunikatów przedsiębiorstwa został wydany w noc poprzedzającą poprzednią manifestację w Toruniu.
"24 lutego 2022 r. sytuacja zmieniła się diametralnie. Od początku wybuchu wojny priorytetem dla TZMO było i jest bezpieczeństwo naszego zespołu. Niezwłocznie zawiesiliśmy działalność produkcyjną w Ukrainie. Skupiliśmy się na jak najszybszej pomocy naszym pracownikom i na sprowadzeniu ich do Polski. Nie zaprzestaliśmy jednak dostarczać podstawowych środków higienicznych na terenie Ukrainy, choć nie jest to łatwe. Podjęliśmy też działania pomocowe w Polsce. Zawarliśmy umowę z Polskim Czerwonym Krzyżem i przekazaliśmy darowiznę pieniężną na pomoc humanitarną osobom potrzebującym z Ukrainy. W ramach pomocy ofiarom wojny dokonujemy też wielu darowizn rzeczowych w postaci naszych produktów" - napisano w komunikacie.
Dodano m.in., że "dziś na terenie Rosji znajdują się dwie nasze fabryki oraz centra logistyczne. To polski majątek Grupy TZMO. Chcemy, żeby dalej tak było. Na ile to możliwe, chronimy znajdujące się tam wiedzę i technologie. Liczymy na to, że za chwilę świat stanie się lepszy". (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
mmi/