Katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. na lotnisku pod Smoleńskiem była wynikiem aktu bezprawnej ingerencji. Komisja potwierdza unieważnienie raportu komisji Jerzego Millera z 29 lipca 2011 r. - powiedział Macierewicz.
Podkomisja prezentuje "Raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu-154M nr 101 nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj na terenie Federacji Rosyjskiej".
Macierewicz powiedział, że 10 sierpnia 2021 r. podkomisja "określiła przyczynę zdarzenia lotniczego z udziałem statku powietrznego Tu-154m (...) 10 kwietnia 2010 r. nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj w Rosji jako wynik aktu bezprawnej ingerencji".
"Komisja podtrzymała decyzję zawartą w raporcie technicznym z 11 kwietnia 2018 r. o unieważnieniu raportu końcowego z badania zdarzenia lotniczego samolotu Tu-154m (...) z dnia 29 lipca 2011 roku" - mówił Macierewicz.
Jak wyjaśnił, punktem wyjścia prac komisji była analiza decyzji dotyczącej remontu Tu-154M, a następnie przygotowań do wizyty polskiej delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele w Katyniu.
Macierewicz dodał, że podkomisja przebadała historię wydobycia i odczytu rozmów z kokpitu z rejestratorów oraz zapisy rejestratorów parametrów lotu i ich wiarygodność. Podkomisja - jak dodał - przebadała trajektorię lotu, a także ścieżkę odejścia na drugie zejście.
Macierewicz powiedział, że to ostatnie 20 sekund lotu Tu-154M przesądziło o tragedii smoleńskiej. Mówił, że zrekonstruowano też m.in. rozkład szczątków samolotu na "całym obszarze jego niszczenia" oraz rozmieszczenia ciał i fragmentu ciał poległych pasażerów.
"Ważne miejsce w badaniach podkomisji zajęły symulacje i rekonstrukcja eksplozji w lewym skrzydle oraz w centropłacie, rekonstrukcje rozpadu poszczególnych części samolotu, a także doświadczenia pirotechniczne" - mówił Macierewicz.
Macierewicz: materiały dowodowe dotyczące katastrofy były ukrywane, niszczone i fałszowane
"Materiały dowodowe nie tylko zostały pozostawione przez rząd Donalda Tuska w dyspozycji Federacji Rosyjskiej, ale był także ukrywane, niszczone i fałszowane. Strona rosyjska jasno stwierdzała, że Polska nie otrzyma materiałów dowodowych i warunkuje po dzień dzisiejszy otrzymanie tych materiałów zgodą Rzeczpospolitej Polskiej na przyjęcie raportu pani (Tatiany) Anodiny" - powiedział Macierewicz.
Dodał, że przedstawiciele Polski "nigdy nie słyszeli, ani nie widzieli całości oryginałów zapisów rejestratorów lotu, nie badali zniszczeń wybuchowych w centropłacie i innych części samolotu, nie widzieli zapasowego silnika elektrycznego ani nie dokonali laboratoryjnej analizy silników, nie otrzymali też większości dokumentów lotniska Smoleńsk Siewiernyj oraz rosyjskiego systemu kontroli lotów".
Macierewicz powiedział, że tak wyglądała sytuacja, w której się znalazła podkomisja po rozpoczęciu prac. Dodał, że ówczesny rosyjski premier Władimir Putin "przekazał związanej ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej pani Anodinie przeprowadzenie badania technicznego katastrofy", a kierowana przez nią instytucja - Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) - "blokowała dostęp stronie polskiej do szeregu dokumentów, głównych, podstawowych, w tym do instrukcji wykonywania lotów w rejonie lotniska Smoleńsk Siewiernyj". "Zaś przedstawiony w styczniu 2011 roku raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Federacji Rosyjskiej zawierał poświadczenie nieprawdy w oficjalnym dokumencie poprzez prezentację nieaktualnej karty podejścia lotniska Smoleńsk Siewiernyj" - powiedział.
Macierewicz stwierdził, że jednocześnie działanie MAK "skutkowało ograniczeniem stronie polskiej dostępu do materiału dowodowego w postaci rejestratorów pokładowych, jak też szczątków wraku", a "począwszy od roku 2019 żaden z przesłanych przez Prokuraturę Krajową w Warszawie wniosków o pomoc prawną, nie zostało zrealizowany przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej".
Dodał, że efektem "wszechstronnych działań strony rosyjskiej, prowadzonych niewątpliwie z udziałem najwyższych czynników decyzyjnych, w tym przez prezydenta Federacji Rosyjskiej, pana Putina, są istotne utrudnienia w pozyskaniu pełnego materiału dowodowego" przez stronę polską. Wyświetlono również prezentację materiałów m.in. z posiedzeń Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która - jak powiedział - Macierewicz, pokazuje "zafałszowanie materiału dowodowego".
"Załoga Tu-154M wykonała prawidłowo wszystkie procedury i czynności"
Załoga Tu-154M wykonała prawidłowo wszystkie procedury i czynności podejścia do lotniska w Smoleńsku. Samolot zmienił swoje kąty pochylenia oraz kąty natarcia i zaczął odchodzić na drugi krąg - powiedział przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz.
Jak dodał "potwierdzenie tych faktów zawarte jest nie tylko w dokumentach rosyjskich kontrolerów lotu (...), ale także w analizach rejestratorów pokazujących kolejne fazy lotu". "Powtarzam raz jeszcze, w ostatnim momencie zostały zmienione kąty pochylenia i kąty natarcia i samolot zaczął odchodzić na drugi krąg" - podkreślił przewodniczący podkomisji.
"Trzeba sobie zdać sprawę, że żaden pilot, żadna załoga, nie doprowadzi samolotu do lądowania lub odejścia na drugi krąg, kiedy w samolocie zostanie odstrzelone pięć metrów skrzydła i wybuch doprowadzi do rozerwania w powietrzu kadłuba na 65 tysięcy części, a tak właśnie stało się nad lotniskiem w Smoleńsku" - mówił Macierewicz. Jak dodał na wrakowisku właśnie 65 tysięcy części zostało odnalezionych i zidentyfikowanych przez polskich archeologów.
Macierewicz ocenił, że "materiały wskazujące na błędy załogi zostały w dużej części zmanipulowane". "Dotyczy to zarówno zapisów rejestratora parametrów lotu, jak i zapisów w rejestratorze rozmów, tzw. CVR, gdzie stwierdzono liczne ślady ingerencji. Zostały one spreparowane dla potrzeb zafałszowanych teorii o 'pancernej brzozie'" - powiedział.
"Świadkowie słyszeli eksplozje zanim samolot uderzył w ziemię"
"Podkomisja dysponuje zeznaniami i relacjami świadków zdarzenia będących 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, w tym przede wszystkim Rosjan. Wielu z nich słyszało eksplozje zanim samolot uderzył w ziemię" - mówił szef podkomisji.
Dodał, że "podkomisja zgromadziła ponad 200 relacji świadków z tamtego wydarzenia". "Wielu z nich - ponad 20 - słyszało co najmniej dwie eksplozje, widziało wybuch i widziało rozpad samolotu, zwłaszcza jego ogonowej części" - zaznaczył Macierewicz.
Wiceprezes PiS: głównym i bezspornym dowodem ingerencji Rosji był wybuch w lewym skrzydle samolotu przed minięciem brzozy
Macierewicz powiedział, że przyczyną katastrofy 10 kwietnia 2010 roku nad Smoleńskiem "był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M z delegacją prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej". "Głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na sto metrów przed minięciem brzozy na działce doktora Bodina, nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych przeszkód mogących zagrozić samolotowi" - powiedział Macierewicz.
Dodał, że "podkomisja precyzyjnie zidentyfikowała miejsce, czas i dźwięk eksplozji, która zniszczyła skrzydło i zapoczątkowała katastrofę". "Jej kontynuacją była następna eksplozja w centropłacie kilkanaście metrów nad ziemią, która zniszczyła cały samolot i zabiła polską delegację z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele" - powiedział.
Macierewicz dodał, że "działania te poprzedzone zostały dwoma operacjami dezinformacyjnymi". "Wprowadzającymi chaos wśród kontrolerów lotu Federacji Rosyjskiej i utrudniającymi polskiej załodze odejście na zapasowe lotnisko w Witebsku. Chodzi o dokonaną przez Rosjan w ostatnim momencie i ukrytą przed polskimi pilotami zamianę lotnisk zapasowych z Witebska na Domodiedowo i Szemerietiewo oddalone od Smoleńska o godzinę lotu i o błędne sprowadzanie samolotu tak, by groziło mu uderzenie w ziemię" - powiedział Macierewicz.
Jak mówił, "mimo tych działań rosyjskich polscy piloci już blisko 40 minut przed Smoleńskiem oświadczyli i przekazali to stronie rosyjskiej, że lądowanie nie będzie możliwe, po minięciu stu metrów nad lotniskiem podjęli decyzje o odejściu na drugi krąg".
"Potwierdzili to rosyjscy kontrolerzy i dyspozytorzy lotu Smoleńsk-Północny i Smoleńsk-Południowy, których komendy zostały zanotowane w relacjach rozmów z bliższego punktu startowego zwanych w dokumentach 'wieżą'" - powiedział Macierewicz. "I tak właśnie zostało to jasno wtedy sformułowane przez kontrolerów lotu na temat tego, co dzieje się z samolotem, cytuję: 'Odszedł na drugi krąg i spadł'. Wszystkie te wydarzenia zostały odnotowane w wiarygodnych i dostępnych wszystkim poprzednim komisjom dokumentach relacjonujących na bieżąco przebieg lotu.
Macierewicz: ten raport to bezsporny, niepowtarzalny dowód na eksplozję
Ten materiał to bezsporny, niepowtarzalny dowód na eksplozję, która rozpoczęła katastrofę smoleńską - powiedział Macierewicz.
Zdaniem podkomisji lewe skrzydło samolotu zostało zniszczone przez wybuch, co ilustrować ma porównanie dźwięków z CVR oraz z eksperymentu przeprowadzonego przez podkomisję.
Podczas konferencji zaprezentowano grafikę przedstawiającą pozycję samolotu w momencie wybuchu naniesioną na zdjęcie satelitarne z 10 kwietnia 2010 r. "Widać, że samolot znajdował się wówczas ponad 100 metrów przed brzozą" - podano.
Wymieniono pięć argumentów potwierdzających wybuch w skrzydle: "kopie nagrań z rejestratorów CVR, MŁP, ATM; wyniki eksperymentów IL i WAT z modelami Tu-154; analiza numeryczna milisekundowego dźwięku wybuchu; stenogram z nagrań CVR wykonany przez IES i ABW w 2021 r. oraz eksperymenty wybuchowe wykonane przez komisję" - przekazano.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz zaapelował do naukowców, mediów, polityków, żeby zapoznali się z tym raportem, żeby go przeanalizowali oraz zweryfikowali, ponieważ w jego ocenie jest to "niepowtarzalny dowód na eksplozję".
Szef podkomisji smoleńskiej: fala uderzeniowa rozerwała konstrukcję samolotu
"Rozległy wybuch wewnątrz kadłuba spowodował powstanie fali uderzeniowej, która rozerwała konstrukcję Tu-154M numer 101" - powiedział Macierewicz, szef podkomisji i wiceprezes PiS. Jak mówił, w wyniku przejścia fali uderzeniowej "w wielu miejscach poszycie zewnętrzne zostało rozerwane na małe odłamki z licznymi, charakterystycznymi płatami i lokami powybuchowymi, wywiniętymi na zewnątrz konstrukcji".
Macierewicz powiedział również, że "na skutek sprężenia i rozprężenia fali uderzeniowej powstał również efekt akustyczny tzw. grom dźwiękowy, słyszany przez wielu świadków zdarzenia, których zidentyfikowała komisja".
"11 kwietnia 2010 roku w godzinach wieczornych, (...) funkcjonariusze Federacji Rosyjskiej za pomocą szlifierki kątowej oraz nożyc hydraulicznych odcięli dach. Jak mówił polityk, 11 kwietnia 2010 roku - dzień po katastrofie - "funkcjonariusze Federacji Rosyjskiej odcięli rozerwany dach nad lewą burtą, pocięli go na mniejsze fragmenty", "tak, by było trudne lub wręcz niemożliwe zidentyfikować ślady eksplozji". Jak zauważył, "prace te nie zostały odnotowane przez śledczych Federacji Rosyjskiej w protokole oględzin miejsca zdarzenia".
Według Macierewicza w rosyjskiej ekspertyzie sądowej wydanej przez eksperta Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej napisano, że "górna część fragmentu kadłuba nie zachowała się". "To kłamstwo, ona się zachowała, tylko była niszczona" - powiedział Macierewicz. "Analiza fotograficzna kształtów, odłamków i ich rozrzut na głównym polu szczątków wskazuje na epicentrum wybuchu znajdujące się w początkowej lewej części zbiornika balastowego. Istnieje także materiał dowodowy pokazujący zniszczenia wybuchem centropłatu" - kontynuował. "Inne bezsporne dowody na wybuch, to oderwany ogon i zniszczony korpus sprężarki niskiego ciśnienia lewego silnika" - uważa.
Jak tłumaczył polityk, ogon został oderwany poprzez "ścięcie nitów łączących tę konstrukcję z resztą samolotu". "Łączna siła potrzebna to ścięcia tych nitów to ok. 1,5 mln kg siły. Jest to minimalna siła potrzebna do oderwania ogona. (...) Jedyną przyczyną uzasadniającą te zniszczenia jest wybuch w centropłacie" - ocenił.
Macierewicz: podkomisja potwierdziła obecność materiałów wskazujących na wybuch termobaryczny
Podkomisja potwierdziła obecność na fragmentach samolotu nadmiarowych ilości glinu w stosunku do krzemu co wskazuje i potwierdza wybuch termobaryczny - powiedział Antoni Macierewicz podczas prezentacji raportu podkomisji smoleńskiej.
"W 2012 r. w trakcie badań wraku w Smoleńsku wykryto ślady materiałów wybuchowych takich pentryt, trotyl, heksogen i nitrogliceryna. W 190 przypadkach, w tym jednoczesne wskazania dwóch detektorów wystąpiły w ponad 160 pakietach. Informacje o wykryciu RDX i trotylu zostały ukryte przez prokuraturę wojskową, choć szef tej prokuratury na posiedzeniu sejmowej komisji w 2013 r. przyznał, że obecność trotylu została wykryta" - mówił Macierewicz.
Dodał, że podkomisji wystąpiła "w tej sprawie fałszerstwa z wnioskiem o wszczęcie postępowania karnego wobec sprawców".
Macierewicz mówił też m.in., że brytyjskie laboratorium potwierdziło obecność materiałów wybuchowych RDX, trotyl, pentry w 89 z 238 przebadanych próbek. "W tym na próbkach pobranych z fragmentu lewej części centropłata Tu-154M blisko drzwi awaryjnych, gdzie podkomisja typuje epicentrum wybuchu" - powiedział.
Dodał, że obecność tych materiałów została również potwierdzona na fotelach samolotu oraz w miejscach niedostępnych dla pasażerów, załogi i techników.
"Podkomisja dodatkowo potwierdziła obecność nadmiarowych ilości glinu w stosunku do krzemu, nieporównanie wyższa, wielokrotnie niż w zbadanych próbach ziemi smoleńskiej, co wskazuje i potwierdza wybuch termobaryczny tlenku etylenu w obecności glinu" - mówił Macierewicz.
"Ta podwyższona obecność glinu w stosunku do krzemu wskazuje na obecność innego źródła, z którego pochodzi glin. Tym innym źródłem był ładunek termobaryczny, gdyż w ładunkach tego rodzaju stosowany jest dodatek metalicznego glinu" - powiedział Macierewicz.
Mówił też, że w przeprowadzonych przez podkomisję eksperymentach z użyciem ładunków termobarycznych stwierdzono występowanie po ich detonacji śladów materiałów wysokoenergetycznych RDX na części fragmentów modelu poddanego eksperymentowi. "Materiały wysokoenergetyczne typu RDX oraz pentryt są stosowane w tego typu ładunkach jako inicjujące eksplozji" - powiedział Macierewicz.
"Podkomisja ustaliła, że u większości ofiar występują obrażenia będące wynikiem eksplozji"
"Podkomisja ustaliła, że u większości ofiar występują możliwe do identyfikacji obrażenia będące wynikiem eksplozji, których zróżnicowanie z innymi obrażeniami było możliwe już na etapie oględzin zwłok na miejscu zdarzenia" - poinformował Macierewicz.
Jak dodał, "lokalizacja ciał oraz ich fragmentów w korelacji z ustalonym przez podkomisje mechanizmem niszczenia konstrukcji samolotu są w pełni spójne z charakterem odniesionych obrażeń".
Przewodniczący podkomisji wskazał, że "do największych obrażeń połączonych z całkowitą fragmentacją ciał doszło w rejonie salonki numer trzy zlokalizowanej w okolicach centropłata".
"Lokalizacja ciał i fragmentów ciał świadczy o tym, że do eksplozji w kadłubie samolotu doszło w momencie, gdy znajdował się on jeszcze nad powierzchnią ziemi" - podkreślił Macierewicz.
Zaznaczył, że "urazy oparzeniowe wystąpiły we wszystkich strefach samolotu zajmowanych przez pasażerów i członków załogi oraz obejmowały nie mniej niż 47 procent ofiar zdarzenia".
"29 procent ofiar ze stwierdzonymi oparzeniami ciał została odnaleziona poza rejonem występowania lokalnych pożarów naziemnych. U części ofiar wystąpiły oparzenia kierunkowe mające cechy oparzenia pierwotnego spowodowanego promieniowaniem cieplnym eksplozji. Świadczy o tym charakter oparzenia oraz fakt, że do oparzenia doszło przed zerwaniem ubrania z ciałem" - powiedział.
Jak dodał, "stopień i charakter urazów u części ofiar wskazuje, że nie mogło do nich dojść jedynie na skutek późniejszego uderzenia o ziemię".
Szef podkomisji powiedział, że "w dokumentacji sekcyjnej pominięto fakt występowania wielu charakterystycznych obrażeń przemawiających za tym, że nastąpiły one na skutek eksplozji".
"To dramatyczne badanie pokazuje, co naprawdę zdarzyło się nad Smoleńskiem i jakie były tego skutki" - podsumował.
Macierewicz: raport podkomisji podstawą do działań na arenie międzynarodowej, w tym skargi do ETPCz
"Zaprezentowany raport w opinii komisji może i powinien stanowić podstawę podjęcia działań na arenie międzynarodowej, w tym możliwe złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który jest organem Rady Europy" - powiedział Macierewicz.
Jak przekazał, z raportem i załącznikami - liczącymi ponad 10 tys. stron - można się zapoznać w internecie. Zaznaczył, że rodziny ofiar otrzymały raport jeszcze przed poniedziałkową prezentacją, a duża część rodzin zapoznała się z dokumentem po jego zatwierdzeniu przez komisję 10 sierpnia zeszłego roku.
Macierewicz dziękował również członkom komisji i współpracującym z nią ekspertom za - jak mówił - gigantyczną pracę, poświęcenie, wytrwałość, odwagę i olbrzymią wiedzę. Podkreślił też, że katastrofa smoleńska to "największa tragedia, jaka miała miejsce w Polsce po II wojnie światowej".
Binienda: lewe skrzydło samolotu TU-154M rozerwane ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina
Lewe skrzydło samolotu TU-154M "zostało rozerwane w wyniku wybuchu ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina" - powiedział prof. Wiesław Binienda, prezentując wnioski raportu podkomisji smoleńskiej.
Binienda, porównując symulację katastrofy z rzeczywistym rozrzutem szczątków samolotu, oświadczył, że "założenia przyjęte przez Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod kierunkiem Jerzego Millera, które zostały użyte w badaniach NIAR (National Institute for Aviation Research) i WAT (Wojskową Akademię Techniczną) dają rezultaty, które nie odpowiadają stanowi faktycznemu odnalezionych dowodów na polu szczątków w Smoleńsku".
"Lewe skrzydło zostało rozerwane w wyniku wybuchu ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina" - uważa Binienda. W jego opinii "znaczna część statecznika pionowego wraz ze statecznikiem poziomym została oderwana przed szosą Kutuzowa".
Jak mówił, w raporcie podano, "że gródź ciśnieniowa została oderwana od części pasażerskiej w momencie rozerwania dachu kadłuba jeszcze w powietrzu", a "lewe drzwi pasażerskie 823 zostały wystrzelone na metr głęboko w ziemię wraz z fragmentami tkanki ludzkiej, gdy samolot był jeszcze nad ziemią".
We wnioskach raportu - według Biniendy - zaznaczono ponadto, że "zbiornik balastowy został rozerwany pod trzecią salonką centropłata przez znaczny wybuch". "Kadłub został rozerwany wzdłuż lewej burty; pasażerowie oraz załoga Tupolewa ponieśli śmierć w wyniku wybuchów" - podkreślono.
Jak dodał, "naukowe analizy i rezultaty eksperymentów niektórych ekspertów katastrofy smoleńskiej po oddaniu eksperckiej recenzji zostały opublikowane w międzynarodowych pismach profesjonalnych".
Macierewicz przedstawił zawarte w raporcie podkomisji zalecenia dla władz i służb
Powołanie jednostki zajmującej się lotami najważniejszych osób, gruntowne kontrole pirotechniczne po każdym remoncie samolotu, rozbudowana ochrona kontrwywiadowcza takich remontów - to niektóre z zaleceń podkomisji smoleńskiej przedstawionych przez jej przewodniczącego Antoniego Macierewicza.
W poniedziałek podkomisja do ponownego zbadania wypadku lotniczego z 10 kwietnia 2010 r. zaprezentowała "Raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu-154M nr 101 nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj na terenie Federacji Rosyjskiej". Na koniec prezentacji Macierewicz przedstawił "zalecenia profilaktyczne" zawarte w tym opracowaniu.
"Zabezpieczać i nadzorować w trybie ciągłym remonty wojskowych transportowych statków powietrznych Sił Zbrojnych RP, przeprowadzać gruntowne sprawdzenie pirotechniczne wojskowych transportowych statków powietrznych Sił Zbrojnych RP po każdym remoncie" - wyliczał przewodniczący podkomisji dodając, że adresatem tych zaleceń są MON oraz służby wywiadu i kontrwywiadu: SKW, SWW, AW i ABW. Jak dodał należy także "przeprowadzać obowiązkowe rozpoznanie kontrwywiadowcze miejsc remontu" wojskowych samolotów transportowych.
Macierewicz mówił, że konieczna jest także ochrona kontrwywiadowcza osób "biorących udział w przetargach na remonty, czy zakup wszystkich statków powietrznych Sił Zbrojnych RP". "I wreszcie punkt ostatni: objąć rozpoznaniem kontrwywiadowczym firmy biorące udział w tychże przetargach w celu wykrycia potencjalnej infiltracji przez wywiad obcych służb specjalnych" - podkreślił.
Wobec Kancelarii Prezydenta, KPRM i SOP podkomisja zaleciła zaś m.in. "wprowadzić obowiązek każdorazowego rekonesansu miejsca lądowania statku powietrznego przewożącego najważniejsze osoby w państwie, zarówno na etapie organizacji, jak i w dniu przylotu" przez SOP we współpracy ze służbami specjalnymi. "Wprowadzić po dokonanym rekonesansie wymóg akceptacji warunków zapewnionych przez państwo przylotu, w tym zabezpieczenia medycznego" - dodał Macierewicz.
Jednocześnie - jak kontynuował Macierewicz - należy "wypracować rozwiązania prawne umożliwiające obecność polskiego kontrolera lotów w organie zapewniającym kontrolę zbliżania na lotnisku docelowym". "Powołać osobną jednostkę koordynującą pozyskiwanie informacji i ochronę lotów najważniejszych osób w państwie, włącznie z osłoną kontrwywiadowczą załóg, pasażerów, osób towarzyszących, miejsc lądowania i pobytu, jednostki będącej dysponentem statku powietrznego, za szczególnym uwzględnieniem zagrożenia aktem bezprawnej ingerencji" - mówił o kolejnym zaleceniu.
Według podkomisji w strukturze Sił Zbrojnych powinna bowiem zostać utworzona jednostka "zajmująca się wyłącznie lotami najważniejszych osób w państwie i dysponująca specjalnie wyszkoloną kadrą wszystkich specjalności związanych z lotnictwem, od prawnych, technicznych, po lotnicze, bojowe i związane z bezpieczeństwem operacji lotniczych".
Autorzy: Karol Kostrzewa, Jakub Borowski, Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Marcin Jabłoński, Edyta Roś, Aleksandra Kiełczykowska
(PAP)
js/