Die Welt: Gdy Putin prowadził wojny, Berlin przez dziesięciolecia odwracał wzrok

2022-04-13 22:32 aktualizacja: 2022-04-14, 11:59
Fot. PAP/EPA/ALEXANDER ZEMLIANICHENKO/POOL
Fot. PAP/EPA/ALEXANDER ZEMLIANICHENKO/POOL
Niemcy przez dziesięciolecia udawały, że nie widzą, jak Putin prowadził wojny i deptał prawa człowieka - pisze w środę "Die Welt". Gazeta podkreśla, że taka polityka była poważnym błędem, a obecnie niektórzy z odpowiedzialnych za nią członków SPD nadal piastują urzędy. "Jeśli Niemcy chcą odzyskać nadszarpnięte zaufanie, to powinno się zmienić" - zaznacza dziennik.

"Die Welt" przypomina, że Putin doszedł do władzy dzięki zbrodniom wojennym, gdy wraz z Borysem Jelcynem wykorzystał drugą wojnę czeczeńską, która rozpoczęła się w 1999 roku, do objęcia urzędu prezydenta Rosji. "To podczas tej wojny tysiące osób było torturowanych i mordowanych, na porządku dziennym były gwałty, grabieże i przemoc wobec ludności cywilnej" – pisze dziennik.

Zaznacza, że w tym samym 1999 roku Niemcy interweniowały w wojnie w Kosowie i zapobiegły zbrodniom serbskiego prezydenta Slobodana Miloszevicia, a świat tymczasem przymykał oczy na wojnę w Czeczenii.

"Die Welt" pisze, że wojna zakończyła się w pierwszym roku rządów Gerharda Schroedera i szefa jego kancelarii – obecnego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera. "Obydwaj architekci polityki SPD wobec Rosji od początku byli świadomi, że Putin jest zdolny do zbrodni wojennych, takich jak w Buczy – uważa dziennik - Obydwaj politycy pozwolili Putinowi swobodnie działać, kiedy zaatakował Gruzję, gdy zaanektował Krym i gdy zaatakował wschodnią Ukrainę".

Według gazety niemieccy politycy tłumaczyli, że chodzi o „zmianę poprzez handel” – strategię, która stawiała interesy biznesowe ponad myślenie militarno-strategiczne. "Przez 16 lat rządów Angeli Merkel (CDU), od 2005 roku niewiele się w tej kwestii zmieniło – kanclerz nie miała złudzeń co do Putina, ale pozwoliła, by gęsto spleciona przez SPD sieć powiązań trwała, łącząc się z gospodarką za pośrednictwem kierowanego przez Steinmeiera MSZ" - pisze "Die Welt".

Jak zauważa, polityka niemiecko-rosyjska w ciągu ostatnich dwudziestu lat znała wielu "pożytecznych idiotów", a jedną z takich osób okazała się premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig (SPD). Utworzona przy jej wsparciu w 2021 r. fundacja ekologiczna Meklemburgii-Pomorza Przedniego miała zajmować się ochroną przyrody. Jednak jej prawdziwym celem, jak podkreśla dziennik, była walka o ukończenie gazociągu Nord Stream 2, pomimo sprzeciwu ze strony partnerów - USA i Europy Wschodniej.

"Die Welt" wskazuje, że ostatnie dwadzieścia lat bezwarunkowej lojalności wobec Putina to dzieło SPD. „Nawet zakładając, że zaangażowane osoby wierzyły, iż działają w interesie Niemiec, była to największa, najgroźniejsza i najbardziej błędna kalkulacja w historii RFN. Postawiła Niemcy w sytuacji, w której zarówno ich bezpieczeństwo militarne, jak i ekonomiczne zostały zagrożone” – podkreśla.

Zdaniem dziennika popełnione błędy polityczne uniemożliwiają przedstawicielom tej polityki pozostanie na kierowniczych stanowiskach. "Manuela Schwesig nie może zostać, ponieważ była pożyteczną idiotką układu Steinmeier-Schroeder. Frank-Walter Steinmeier nie może zostać, ponieważ przez ponad dwadzieścia lat był użytecznym idiotą Putina" – wylicza "Die Welt".

Wskazuje, że obecnie najpotężniejszym człowiekiem układu Putin-Steinmeier-Schroeder jest Jens Ploetner, aktualny doradca ds. polityki zagranicznej kanclerza Scholza, przez lata jeden z najbliższych powierników Steinmeiera w MSZ. "Niemcy zrobiły więcej, niż jakikolwiek duży kraj na świecie, aby ta wojna była możliwa dla Putina" – zaznacza Welt.

Teraz, według dziennika, Olaf Scholz, który osobiście był mniej zaangażowany w błędną politykę wobec Rosji, powinien zadbać o konsekwencje. "Steinmeier i Schwesig powinni odejść, aby uwiarygodnić te błędy, do których się przyznali" – dodaje gazeta.

"Scholz mógł do tej pory zrobić wiele rzeczy: rozstać się z Ploetnerem, poprzeć embargo na energię, dostarczyć Ukrainie ciężką broń. To, że kanclerz zatrzymuje osoby odpowiedzialne za błędna politykę na stanowiskach, w obliczu wydarzeń w Buczy i Mariupolu, grozi całkowitym zniszczeniem i tak nadszarpniętego zaufania do Niemiec” – podsumowuje „Die Welt”. I podkreśla: „Ukrainie, mimo braku pomocy ze strony Niemiec, udaje się odpierać Putina w heroicznej walce. Teraz Ukraina powinna odzyskać swoją ziemię w granicach z 2013 przy pomocy Niemiec”.(PAP)

kw/