Nie tylko „Furioza”! Oto inne polskie filmy, które pokochali zagraniczni widzowie Netfliksa

2022-04-15 17:26 aktualizacja: 2022-04-15, 17:26
Fot. Materiały dystrybutora
Fot. Materiały dystrybutora
Świat opanowała polska „Furioza”. Już w pierwszym tygodniu film Cypriana T. Olenckiego stał się najpopularniejszą nieanglojęzyczną produkcją, która święciła triumfy na platformie Netflix. Można mówić o wielkim sukcesie bowiem „Furioza” znalazła się w rankingu oglądalności Top 10 w 74 krajach na świecie, a w 18 z nich była na pierwszym miejscu. Według danych platformy widzowie z całego świata na oglądanie tej produkcji poświęcili w sumie niemal 24 mln godzin. Jednak „Furioza” to nie jedyny polski film, który zaskarbił sobie sympatię światowej publiki. Oto inne rodzime produkcje, które odniosły globalny sukces.

„Mądry człowiek kiedyś mi powiedział: jak nie masz się czym chwalić, to się nie chwal. A jak masz się czym chwalić, to się chwal. No to chwalę się” - napisał na swoim Instagramie Mateusz Damięcki, ogłaszając wielki, globalny sukces „Furiozy”, która dotarła do widzów m.in.: w Brazylii, Meksyku, Gwadelupie, Belgii, Chorwacji, Francji, Hiszpanii Maroko, Indonezji, Maroko, Omanie a nawet odległej Nowej Kaledonii. Przy okazji Damięcki, który w brawurowy sposób zagrał postać Goldena, pogratulował ekipie i podziękował widzom za poświęcony czas. „Duma to wyjątkowe i bardzo satysfakcjonujące uczucie”- przyznał aktor. Okazuje się, że szczypta romansu, mocna kobieca postać Dzikiej (Weronika Książkiewicz), rodzinne rozterki Dawida i Kaszuba (Mateusz Banasiuk i Wojciech Zieliński) i chuligański półświatek z gangsterskimi porachunkami w tle, gwarantują filmowy sukces na niemal wszystkich kontynentach. 

 

Kochani. Mądry człowiek kiedyś mi powiedział: jak nie masz się czym chwalić, to się nie chwal. A jak masz się czym...

Posted by Mateusz Damięcki on Tuesday, April 12, 2022

Powody do dumy mają nie tylko twórcy „Furiozy”. O niekwestionowanym sukcesie mogą mówić również twórcy filmu „Jak pokochałam gangstera”, który zebrał doskonałe recenzje. Historia inspirowana życiem Nikodema Skotarczaka "Nikosia", którego na ekranie sportretował Tomasz Włosok, przez 5 tygodni nieprzerwanie utrzymywała się na globalnej liście Top 10 Netfliksa, a przez pierwsze 3 tygodnie była w pierwszej trójce najpopularniejszych filmów nieanglojęzycznych. W tym czasie polski tytuł pokochali widzowie w 55 krajach, m.in.: Brazylii, Panamie, Urugwaju, Belgii, Chorwacji, Czechach, Grecji, Kenii, Nigerii, Malezji, Singapurze czy Wietnamie. 

Dowodem na to, że popularność nie zawsze idzie w parze z dobrymi recenzjami, jest film „Pod wiatr”. Letni romans z Helem w tle w reżyserii Kristoffera Rusa z Sonią Mietielicą, Jakubem Sasakiem, Marcinem Perchuciem, Agnieszką Żulewską i Walerią Gorobets podzielił widzów - jedni zarzucili mu nudę, sztampę, inni docenili świeżość i lekki rozrywkowy charakter. Ogólnie produkcja zyskała na platformie Filmweb średnią ocenę, 5,0, ale widownia Netfliksa nie wzięła sobie tej noty do serca. Tytuł trafił na trzecie miejsce na liście Top 10 najlepszych filmów nieanglojęzycznych w serwisie. Na szczycie utrzymywał się przez dwa tygodnie, zyskując dużą oglądalność w 45 krajach.

Z doskonałym przyjęciem na świecie spotkała się również druga część polskiego slashera „W lesie dziś nie zaśnie nikt”. Trzeba przyznać, że jak na jeden z pierwszych filmów tego gatunku w Polsce, sprawdził się on doskonale. Już pierwsza część horroru Bartosza Kowalskiego zyskała uznanie na świecie – film zajął szóstą pozycję w światowym rankingu Netflix. Sequel poradził sobie jeszcze lepiej - zatrzymał przed ekranami telewizorów widzów z 31 krajów, przez dwa tygodnie utrzymywał się w czołówce światowego rankingu i w pierwszych dniach po premierze zajmował trzecie miejsce na globalnej liście Top 10 w kategorii “Filmy nieanglojęzyczne”. 
Rankingowym czarnym koniem można nazwać film Daniela Markowicza, „Bartkowiak”, z Józefem Pawłowskim, Szymonem Bobrowskim, Januszem Chabiorem i Zofią Domalik w rolach głównych. Meandry życiowe Tomka, młodego profesjonalnego zawodnika MMA, który stara się rozwikłać tajemnicę z pozoru przypadkowej śmierci swojego brata, śledzili widzowie w 51 krajach. Polscy twórcy nie zawiedli również światowej widowni jeśli chodzi o przyjemne świąteczne produkcje, filmy romantyczne i rozrywkowe. Jeśli mówimy o światowym sukcesie polskich filmowców nie można również ominąć takich produkcji jak: „Damian i elfy”, „Jak zostać gwiazdą” czy „W jak morderstwo”. 

Mówiąc o polskich hitach platformy Netflix, nie można zapomnieć o filmie, który niejako przecierał tam szlaki rodzimym produkcjom. Mowa o filmie „365 dni” na podstawie erotycznej powieści Blanki Lipińskiej. Choć polscy widzowie i krytycy nie obeszli się z nim delikatnie, żeby nie powiedzieć, że ją zmiażdżyli, to za granicą odbiór był lepszy. Losy Laury i Massimo z wypiekami na twarzy śledzili widzowie w 90 krajach - w większości z nich film „365 dni” trafił do pierwszej 10. najpopularniejszych produkcji. Czy ten sukces powtórzy druga część, która trafi na platformę już 27 kwietnia? Szanse na to są spore. 

Kontynuacja ekranizacji prozy Blanki Lipińskiej nie jest jedynym filmem, który może w najbliższej przyszłości dołączyć do grona polskich hitów Netfliksa. Według zapowiedzi przedstawicieli streamingowego giganta coraz więcej rodzimych produkcji będzie odnosić międzynarodowe sukcesy. Szefowie platformy są bowiem przekonani, że Polska jest domem wielu utalentowanych twórców, których popularność powinna wykraczać daleko poza granice naszego kraju. Dlatego Netflix planuje kolejne inwestycje zarówno w polskie produkcje oryginalne, jak i powiększenie biblioteki licencjonowanych tytułów. (PAP Life)

Autorka: Monika Dzwonnik

js/