Rumuński politolog: rosyjskie wojska z Naddniestrza nie podejmą walki na terytorium Ukrainy

2022-04-27 20:09 aktualizacja: 2022-04-28, 09:30
Rosyjskie wozy bojowe. Fot. PAP/EPA
Rosyjskie wozy bojowe. Fot. PAP/EPA
Profesor Radu Carp z wydziału nauk politycznych Uniwersytetu Bukareszteńskiego uważa, że rosyjskie wojska z Naddniestrza, separatystycznego regionu Mołdawii nie będą ryzykowały życia i nie podejmą walki na terytorium Ukrainy.

W rozmowie z PAP rumuński politolog odnotował, że od początku wojny mówiło się o możliwości podjęcia przez Rosję próby utworzenia korytarza pomiędzy Donbasem, Krymem i Naddniestrzem. W tym ostatnim stacjonuje ponad 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.

Wojska rosyjskie "rozpaczliwie" potrzebują sukcesu

Prof. Carp wskazał, że plan ataku w kierunku tego separatystycznego regionu pojawił się teraz m.in. dlatego, że wojska rosyjskie "rozpaczliwie" potrzebują sukcesu przed 9 maja, czyli hucznie obchodzonego w Rosji święta zakończenia II wojny światowej.

"Po zbyt powolnych sukcesach na terenie Donbasu, gdzie nastąpiła stagnacja, w Moskwie pojawił się nowy plan: przekonać przywódców Naddniestrza do zaangażowania się w wojnę i zaatakowania Odessy od północnego zachodu", powiedział politolog, wskazując, że siły ukraińskie bardziej niż na obronie tego miasta skupiają się obecnie na walce w Donbasie.

"Białoruscy żołnierze nie będą chcieli umierać na Ukrainie"

Ekspert zauważył, że sytuacja ta jest podobna do tego, co stało się w ostatnim czasie na Białorusi, gdzie "choć Władimir Putin nie miał wątpliwości, że Aleksandr Łukaszenka wyśle białoruskie wojska na Ukrainę, ale zlekceważył fakt, że białoruscy żołnierze nie będą chcieli umierać na Ukrainie".

"Również wojska Naddniestrza nie chcą umierać za Ukrainę, dlatego aby je przekonać FSB rozpoczęła prowokacje w tym regionie”, dodał, przypominając, że od poniedziałku na terenie tego separatystycznego regionu Mołdawii doszło do kilku eksplozji.

Prof. Carp zauważył, że choć Rosjanie uważają, że mogą okrążyć Odessę od zachodu i od północnego zachodu, to twierdzi, że wojska separatystycznego regionu Mołdawii angażując się w taką akcję popełniłyby poważny błąd.

"Nawet jeśli siły naddniestrzańskie dadzą się przekonać do przystąpienia do wojny, to zostaną pokonane przez obrońców Odessy, gdyż stosunek sił wynosi 1:5, na korzyść Ukraińców", odnotował wykładowca bukareszteńskiej uczelni.

Strategiczny most w Zatoce

Rumuński ekspert uważa z kolei za bardzo niekorzystne dla sił ukraińskich, że nie udało im się obronić przed zniszczeniem przez Rosjan we wtorek mostu w Zatoce. Wskazał, że miejsce to było strategicznym punktem przerzutu broni, a także stanowiło jedyną drogę ucieczki z Odessy do zachodniej części obwodu.

Politolog przypomniał, że ataki w rejonie Odessy nie miały miejsca wcześniej pomimo inwazji rosyjskich sił w wielu kierunkach Ukrainy.

"Wpływ na to miał m.in. brak rosyjskich sił zbrojnych w tym regionie, a także fakt, że w porcie w Odessie zaokrętowane zostały jednostki z ważnymi chińskimi płodami rolnymi zebranymi na terytorium Ukrainy", wskazał prof. Radu Carp, przypominając, że Chiny mają w tym kraju około 1 mln hektarów ziemi rolnej.

Marcin Zatyka (PAP)
gn/