Wiceszef MSZ: groźby Rosji trzeba traktować poważnie, ale jej możliwości są obecnie mocno ograniczone

2022-05-02 13:35 aktualizacja: 2022-05-02, 14:04
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński na briefingu w Centrum Prasowym MSZ w Warszawie. Fot. Tomasz Gzell/PAP
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński na briefingu w Centrum Prasowym MSZ w Warszawie. Fot. Tomasz Gzell/PAP
Groźby ze strony rosyjskiej trzeba traktować poważnie, bo Rosja jest zdolna do wszystkiego, jednocześnie trzeba wiedzieć, że jej możliwości są obecnie mocno ograniczone - powiedział w poniedziałek wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Jabłoński.

W czasie poniedziałkowej konferencji prasowej w MSZ, wiceminister pytany był, czy potwierdzone są doniesienia medialne, iż Rosja planuje zaatakować Mołdawię.

Jabłoński przyznał, że doniesienia o tym pojawiają się już od dłuższego czasu. "W propagandzie rosyjskiej także otwarcie można dostrzec tego typu sygnały, przedstawiające Mołdawię, jako państwo, które miałoby być przez Rosję zaatakowane pod pretekstem rzekomego wsparcia dla mniejszości rosyjskiej" - powiedział Jabłoński.

Zaznaczył, że "w rzeczywistości chodzi tutaj o wzmocnienie tendencji separatystycznych w Naddniestrzu".

Rosyjskie groźby

Wiceszef MSZ powiedział, że "obecnie słyszymy ze strony Rosji bardzo wiele gróźb" i "będziemy słyszeli tych gróźb ze strony Rosji w kolejnych dniach jeszcze więcej".

Wspomniał, że można także usłyszeć ze strony ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, że państwa zachodnie powinny wpływać w jakiś sposób na te kraje, które najbardziej pomagają Ukrainie - w tym także na Polskę, żeby tego nie robiły. "Dokładnie temu ma służyć polityka wypowiadania gróźb, wypowiadania obawy, strachu, przerażenia, polityka zniechęcania państw Zachodu do wspierania Ukrainy" - powiedział wiceminister. "My się przed taką polityką nie uginamy" - oświadczył.

Ukraiński heroizm 

Jak zaznaczył, "doskonale zdajemy sobie sprawę, że Rosja, jeśli miałaby takie możliwości, to chciałaby atakować kolejne państwa". "Taka jest dziś natura tego bandyckiego reżimu, który rządzi w Moskwie" - dodał wiceszef MSZ.

"Dzięki heroizmowi Ukraińców, dzięki heroizmowi ukraińskiej armii, dzięki wsparciu, które Ukraina otrzymuje od Polski i od innych państw, które ją wspierają - jest ona w stanie bronić się na tyle skutecznie, że Rosja dziś nie ma możliwości pokonania, co niektórzy przepowiadali, jako zadanie do zrealizowania w ciągu kilku dni. Zatem tego rodzaju groźby, które ze strony rosyjskiej są wypowiadane, trzeba oczywiście traktować poważnie, bo Rosjan jest zdolna do wszystkiego, ale trzeba też wiedzieć, że jej możliwości są mocno ograniczone" - powiedział Jabłoński. (PAP)

Manipulacje cenami energii

W czasie poniedziałkowej konferencji prasowej w MSZ, Paweł Jabłoński pytany był o polskie przygotowania do najbliższego szczyt unijnego oraz o stanowisko Węgier, które po praz kolejny zapowiedziały, że nie poprą wprowadzenia embarga na rosyjski gaz.

"Nie jest tajemnicą, że są państwa w Europie - nie tylko Węgry, ale także i państwa w Europie Zachodnie znacznie większe, niż Węgry takie jak: Niemcy, Austria czy kilka innych krajów, które nie chcą tych sankcji, bo obawiają się skutków dla swoich gospodarek, dla swojego bilansu energetycznego" - powiedział wiceminister Jabłoński. "Rozumiemy ich obawy" - dodał Jabłoński.

Uzależnienie od surowców 

"Niestety faktem jest, że Europa Zachodnia w dużym stopniu uzależniła się od rosyjskich surowców energetycznych: gazu, ropy. Niewiele państw było gotowych dywersyfikować źródła energii, jaka robiła to Polska, Litwa oraz inne kraje naszego regionu" - stwierdził wiceszef MSZ.

Zaznaczył, że w momencie, kiedy za naszymi granicami jest wojna, "trzeba bardzo mocno podkreślać, że ta dywersyfikacja jest konieczna jest jak najszybciej". "Pewne koszty, które wynikają z rosnących cen energii odczuwamy wszyscy. To są koszty wojny, a nie koszty sankcji" - powiedział Jabłoński.

"Jeżeli ta wojna będzie trwała i pozwolimy ją Putinowi wygrać, to będzie on w dalszym ciągu manipulował cenami energii i zwiększał swój wpływ na europejską gospodarkę i tak naprawdę zwiększał swoimi działaniami inflację w Polsce i w innych krajach" - ostrzegł wiceminister Jabłoński. Dodał, że "to jest zjawisko uniwersalne dla całej Europy, także dla Stanów Zjednoczonych".

"Dlatego dziś przekonujemy wszystkich partnerów - tych w Budapeszcie, w Wiedniu i w innych państwach, że sankcje gospodarcze są konieczne" - zaznaczył Jabłoński.

Powiedział, że Polska nie waha się używać zarówno narzędzi stosowanych w klasycznej dyplomacji, jak i tych, w których zwraca się bezpośrednio do opinii publicznej tych państwa. "Kampania informacyjna, która została z Polski wysłana do kilkunastu europejskich miast, trafiła także do stolic, w których wciąż jeszcze nie ma przekonania do sankcji" - powiedział wiceszef polskiego MSZ.

Zaznaczył, że tego rodzaju działania będą dalej kontynuowane, "nawet, jeśli ktoś będzie twierdził, że tego rodzaju kroki są przekroczenie zasad dyplomacji". "Jesteśmy w czasach, w których standardowe metody dyplomatyczne muszą być uzupełnione o dodatkowe działania, bo grozi nam poważne niebezpieczeństwo" - ocenił Jabłoński. (PAP)

Autor: Magdalena Gronek

an/