12 leczonych w CLO górników, u których stwierdzono tylko oparzenia dróg oddechowych, zostało w ostatnich dniach wypisanych do domu – poinformował w czwartek anestezjolog Przemysław Strzelec.
"Leczymy jeszcze 8 górników, którzy przebywają na oddziale chirurgii. Wypisaliśmy w sumie 12 górników, u których były zdiagnozowane oparzenia dróg oddechowych. Zostali wypisani do domu w stanie ogólnym dobrym, w najbliższych dniach również będą wypisywani kolejni górnicy, u których było izolowane oparzenie dróg oddechowych" – powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej w Siemianowicach Śląskich.
"Stan pozostałych należy określić jako stabilny i powoli się poprawiający, aczkolwiek część z nich nadal jest w stanie ciężkim. Przy takich powierzchniach oparzeń o tym, że stan zagrożenia życia całkowicie minął będziemy mówić, kiedy większość ran oparzeniowych zostanie wygojona" – dodał.
Przemysław Strzelec poinformował też, że w leczeniu rannych górników nadal wykorzystywany jest tlen hiperbaryczny i specjalistyczne opatrunki, a oparzenia zewnętrzne wymagają leczenia chirurgicznego. "Czekamy na możliwość, kiedy będziemy mogli położyć komórki skóry, hodowane w naszym banku tkanek dla 3 pacjentów. Poza tym są poddawani leczeniu operacyjnemu, bo tak niestety wygląda leczenie oparzeń - wymaga wielokrotnych zabiegów operacyjnych, najczęściej co kilka dni" – wyjaśnił lekarz.
Górnicy leczeni w CLO wyłącznie z powodu oparzeń dróg oddechowych po wypisaniu są kierowani do poradni pulmonologicznej na dalsze kontrole. Pacjenci, którzy doznali również oparzeń zewnętrznych, pozostaną pod kontrolą przyszpitalnej poradni CLO. Według dr Strzelca ci w ciężkim stanie pozostaną jednak jeszcze w szpitalu przez najbliższe tygodnie. Przeszczepy skóry wyhodowanej w banku tkanek będą możliwe na odpowiednim etapie gojenia ran oparzeniowych. Pacjenci cały czas dostają też leki przeciwbólowe.
"Każde oparzenie takiej powierzchni i głębokości jest związane z silnymi odczuciami bólowymi. Pacjenci ci dostają leki przeciwbólowe, jest to modyfikowane w zależności od tego, jaki jest etap leczenia, ale całkowite wyeliminowanie bólu nie jest to możliwe. Niewielkie doznania bólowe w chorobie oparzeniowej towarzyszyły i towarzyszą" – przyznał Przemysław Strzelec.
Zapewnił też, że ranni górnicy są zmotywowani i bardzo współpracują w procesie leczenia. "Są objęci wsparciem psychologicznym. Kiedy potrzebują takiego wsparcia, rozmowę z psychologiem mają zapewnioną" – dodał.
20 kwietnia w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do wybuchów metanu. Katastrofa pochłonęła już 9 ofiar śmiertelnych, 7 osób dotąd nie odnaleziono. 4 osoby zginęły w kopalni, 5 kolejnych zmarło mimo wysiłków lekarzy w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, w tym 1 tuż po przyjęciu. Wszyscy zmarli w CLO poszkodowani z Pniówka mieli bardzo rozległe i głębokie oparzenia zewnętrzne oraz oparzenia dróg oddechowych.
Trzy dni po wypadku w Pniówku, w sobotę 23 kwietnia, doszło do kolejnej katastrofy w innej kopalni JSW – pobliskiej Zofiówce. W wyniku wstrząsu i wypływu metanu zginęło tam 10 pracowników. (PAP)
autorka: Anna Gumułka
kgr/