Oskarżony o zabójstwo adopcyjnego ojca miał opisać zbrodnię w pamiętniku. Przed sądem twierdzi, że ma alibi

2022-05-11 13:42 aktualizacja: 2022-05-11, 13:51
Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Poznański sąd kontynuował w środę proces Grzegorza L. oskarżonego o zabójstwo adopcyjnego ojca w Lusówku. Według prokuratury mężczyzna kulisy zbrodni miał opisać w swoim pamiętniku. W środę w sądzie oskarżony poinformował, że ma alibi – tego dnia miał pracować na terenie jednostki wojskowej.

W maju 2015 roku w wodach jeziora Lusowskiego w Wielkopolsce odnaleziono zwłoki mężczyzny. Początkowo zakładano, że śmierć nastąpiła w wyniku utonięcia; dopiero po latach udało się szczegółowo wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia.

Sprawą śmierci mężczyzny w podpoznańskim Lusówku zajmowali się śledczy z Prokuratury Rejonowej Poznań Grunwald i funkcjonariusze tzw. Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Wykonując czynności procesowe w innym postępowaniu, dotarli do notesów należących do Grzegorza L. W jednym z nich, w rozdziale zatytułowanym "Zemsta po latach", odkryli opis zabójstwa, jakiego miał dokonać Grzegorz L. Mężczyzna w pamiętnikach, stosując retrospekcję, miał opisywać swoje życie od narodzin do śmierci swojej matki, w tym krzywdy, jakich doznał od swojego ojca w dzieciństwie.

Prokuratura w akcie oskarżenia – skierowanym do sądu w 2021 roku - zarzuciła Grzegorzowi L., że 26 maja 2015 roku w podpoznańskim Lusówku zabił swojego adopcyjnego ojca, zrzucając go z pomostu do wody, a czynu tego dokonał "w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie"; chodziło o zemstę m.in. za złe traktowanie go w dzieciństwie. Grzegorz L. nie przyznał się do zabójstwa ojca; zaprzeczył, by miał z jego śmiercią cokolwiek wspólnego, a także podkreślił, że jego zapiski "to fikcja literacka".

Oskarżony twierdzi, że ma alibi

W środę Sąd Okręgowy w Poznaniu kontynuował proces Grzegorza L. W trakcie rozprawy oskarżony złożył wnioski do sądu, wśród nich wniosek, w którym poinformował, że ma alibi. Jak wskazał, w dniu, w którym zginął jego adopcyjny ojciec – wykonywał pracę na terenie jednostki wojskowej w Poznaniu.

"W owym okresie mogłem pracować w firmie zewnętrznej, która wygrała przetarg na prace remontowe na terenie jednostki wojskowej w Poznaniu, gdzie miałem wyrobioną przepustkę ze zdjęciem, a każde wejście na teren jednostki było odnotowywane wraz z datą" – podkreślił oskarżony we wniosku, który odczytał w trakcie rozprawy sąd.

"W razie potwierdzenia wyżej wymienionej sytuacji potwierdzi to tylko, jak bardzo jest zdesperowany prokurator, by z wypadku zrobić zabójstwo i straszyć niewinną osobę" – dodał oskarżony.

Pytany przez sąd, dlaczego nie poinformował o tym wcześniej, powiedział, że "przypomniało mu się to po jakimś czasie". Oskarżony powiedział również, że firma, w której pracował, zajmowała się ogrodnictwem; na terenie jednostki wykonywała prace przy Ośrodku Sprawności Fizycznej.

Prokurator nie sprzeciwił się temu wnioskowi. Wskazał, że "należałoby to zbadać" i zwrócić się do jednostki wojskowej o informacje w tej sprawie, w tym m.in. o wyciąg z systemu przepustkowego. Sąd przychylił się do tego wniosku.

W środę sąd miał przesłuchać także istotnych świadków w tej sprawie; Krystiana S. oraz Joannę S., którzy mieszkali przez jakiś czas w mieszkaniu oskarżonego, i którzy zapoznali się z treścią notesów Grzegorza L. Oskarżony już w trakcie pierwszej rozprawy wskazywał, że kiedy jego i Krystiana S. zatrzymano do innej, wspólnej sprawy – Krystian S., pomawiając go, i mówiąc prokuraturze, że L. dokonał zabójstwa – miał otrzymać łagodniejszy wyrok.

Świadkowie nie stawili się jednak w sądzie.

Kolejna rozprawa odbędzie się w sierpniu. Oskarżonemu za zarzucane przestępstwo grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. (PAP)

autor: Anna Jowsa