Sejm nie zgodził się na uchylenie immunitetu Sławomira Piechoty

2022-05-12 17:13 aktualizacja: 2022-05-12, 17:20
Poseł Sławomir Piechota przemawia na sali obrad Sejmu Fot. PAP/Marcin Obara
Poseł Sławomir Piechota przemawia na sali obrad Sejmu Fot. PAP/Marcin Obara
Sejm nie zgodził się w czwartek na uchylenie immunitetu posła KO Sławomira Piechoty, czego domagał się b. prezes PFRON Robert Kwiatkowski w związku z wypowiedzią Piechoty z 2018 roku. Decyzja została podjęta niemal jednogłośnie.

Przeciwko uchyleniu immunitetu Piechocie było 455 posłów, za nie był nikt, wstrzymał się tylko jeden poseł - Paweł Szramka z koła Polskie Sprawy. Czterech posłów nie wzięło udziału w głosowaniu.

Jak mówił podczas środowej wieczornej debaty sprawozdawca komisji regulaminowej Zbigniew Babalski (PiS), komisja zarekomendowała odrzucenie wniosku byłego prezesa PFRON (w latach 2016-17) Roberta Kwiatkowskiego z 8 maja 2019 roku o zgodę na pociągnięcie do cywilnej odpowiedzialności sądowej posła Piechoty.

Kulisy sprawy wyjaśniał posłom sam Piechota. Poinformował, że od zdarzenia związanego z wnioskiem o uchylenie mu immunitetu upłynęły cztery lata.

Poseł Piechota: zadałem niewygodne pytania

"8 lutego 2018 roku z mównicy sejmowej zadałem niewygodne pytania prezesowi PFRON Robertowi Kwiatkowskiemu. Pytałem osobę publiczną w związku ze sprawowaną przez tę osobę funkcją" - mówił Piechota.

Przekonywał, że zadawał niewygodne pytania, bo związkowcy w PFRON i pracownicy informowali go, iż PEFRON zawarł umowę wynajmu na 10 lat pomieszczeń po magazynach kolejowych i w związku z tym fundusz musiał zapłacić za ten wynajem 27 milionów złotych. A chodziło, dodał, o pomieszczenia w bardzo złym stanie, umiejscowione w oddali od przystanków komunikacji miejskiej.

"Pracownicy prosili mnie, żebym interweniował. Czy miałem prawo nie interweniować? Moim zdaniem miałem obowiązek zadać te niewygodne pytanie" - wyjaśniał Piechota. "Skąd jeśli nie z tego miejsca należy pytać o takie rzeczy" - dodał.

Piechota powiedział, że prezes PFRON miał pretensję, że zanim zadał pytanie nie wystąpił z pismem do niego i nie domagał się wyjaśnień. "Rozumiem, że chodziło o to, żeby pytać tak cicho, by nikt tego nie usłyszał" - stwierdził Piechota. (PAP)

autor: Piotr Śmiłowicz

mar/