Historyk teatru Janusz Majcherek: odejście Ignacego Gogolewskiego i Jerzego Treli to jest koniec pewnej epoki w teatrze polskim

2022-05-16 12:44 aktualizacja: 2022-05-16, 13:07
Wiesława Mazurkiewicz i Ignacy Gogolewski. Fot. PAP/Andrzej Rybczyński
Wiesława Mazurkiewicz i Ignacy Gogolewski. Fot. PAP/Andrzej Rybczyński
Odejście Ignacego Gogolewskiego, a także parę godzin później Jerzego Treli - dwóch tak wielkich aktorów, tak mocno związanych z repertuarem romantycznym - to jest koniec pewnej epoki w teatrze polskim - mówi PAP historyk teatru, dyr. artystyczny Teatru Polskiego w Warszawie Janusz Majcherek.

"Zawsze mówiłem panu Ignacemu, że Teatr Polski w Warszawie to jest jego gniazdo. Bo on z tego gniazda wyfrunął na początku swojej kariery - rozpoczął swój wielki lot - myślę tutaj o roli Gustawa-Konrada w +Dziadach+ Aleksandra Bardiniego w 1955 r." - powiedział Majcherek.

"Potem był aktorem wędrownym, owszem, natomiast do Teatru Polskiego wracał" - mówił. "Wrócił do niego w latach 70., był w nim w latach 80. i 90." - przypomniał.

Podkreślił, że dla Ignacego Gogolewskiego "to było jego miejsce". Dopóki mógł, chętnie przychodził do Teatru Polskiego, właściwie do ostatnich chwil życia. Oglądał premiery" - powiedział. "Rok temu, w czerwcu - to też dla mnie symboliczna sprawa - na jego prośbę urządzaliśmy my jubileusz 90-lecia. Chciał właśnie u nas ten jubileusz spędzić" - przypomniał dyrektor artystyczny Teatru Polskiego, dodając, że "był to jego ostatni publiczny występ, bo aktor był już słaby i schorowany".

"Jak to bywa u aktorów - kiedy już przyszło do pojawienia się przed publicznością - to oczywiście w pana Ignacego wstąpiły nowe siły i pięknie opowiadał o teatrze" - wspominał. "Miało to wymiar symboliczny dla nas wszystkich" - dodał.

"Jego droga aktorska, ale też jego odejścia i powroty do Teatru Polskiego, były związane z przemianami jego warsztatu aktorskiego, jego stylu. Im by starszy - tym stawał się coraz bardziej odważnym aktorem w znaczeniu poszukiwania nowej formy wyrazu - ocenił Majcherek.

Przypomniał, że po "Dziadach" z 1955 r. "stał się ikoną bohatera romantycznego o niezwykłych emocjach, o wielkiej sile wyrazu i przede wszystkim fenomenalnie mówiącego ten klasyczny wiersz". "Dosyć długo na tej fali trwał i tworzył" - wyjaśnił.

"Przypomnę, że już w latach 90. w Teatrze Polskim zagrał w +Krzesłach+ Ionesco z Niną Andrycz w spektaklu Macieja Prusa" - powiedział. "To przecież był kompletnie inny repertuar, całkowicie odmienna forma i on się znakomicie w tym odnalazł - tak np., jak odważył się pod koniec lat 90. zagrać w sztuce Thomasa Bernhardta +Aktor Minetti+. To był wielki monolog starego aktora - i Gogolewski też potrafił znaleźć się w tym repertuarze" - przypomniał dyrektor artystyczny Teatru Polskiego.

"Gdy znowu postanowił odejść na początku XXI wieku z Teatru Polskiego, było to dla nas przykre, ale zostało mu to wybaczone, bo odszedł do Jerzego Grzegorzewskiego do Teatru Narodowego" - powiedział. "I tam, w końcu już jako starszy pan o utrwalonej pozycji i sławie, zaskoczył widzów rolami w przedstawieniach Grzegorzewskiego - np. w +Operetce+ Gombrowicza, gdzie zagrał Hrabiego Szarma czy postacią Laurentego w +Na czworakach+ Różewicza w reżyserii Kazimierza Kutza" - wyjaśnił historyk teatru.

Majcherek podkreślił, że "Gogolewski miał tę artystyczną odwagę w sobie".

"Myślę też, że dopóki mógł, był na siłach, to Ignacy Gogolewski żył teatrem. Przychodził na premiery, dyskutował, rozmawiał z nieodłącznym cieniutkim papieroskiem przed teatrem" - wspominał. "Opowiadał o wrażeniach i uważam, że w tym naszym Teatrze Polskim czuł się tak najbardziej u siebie" - wyjaśnił, dodając, że Gogolewski pracował w siedmiu teatrach.

"Odejście Ignacego Gogolewskiego, a także parę godzin później Jerzego Treli - dwóch tak wielkich aktorów, tak mocno związanych z repertuarem romantycznym - w różnych wydaniach, u różnych reżyserów - to jest koniec pewnej epoki w teatrze polskim" - ocenił. "Jakiś fragment historii teatru romantycznego w Polsce z odejściem Ignacego Gogolewskiego i Jerzego Treli - po prostu umarł" - wyjaśnił dyrektor artystyczny Teatru Polskiego.

Janusz Majcherek przypomniał, że na deskach Teatru Polskiego Jerzy Trela w 2015 r. użyczył głosu Chochołowi w "Weselu" Wyspiańskiego w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego, a w 2019 r. kreował Ducha Ojca w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego w inscenizacji Anny Augustynowicz.

Ignacy Gogolewski, aktor teatralny i filmowy, reżyser i scenarzysta, zmarł w wieku 90 lat.

Jerzy Trela, aktor teatralny i filmowy, profesor krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych zmarł w niedzielę w Krakowie. Miał 80 lat.(PAP)

Autor: Grzegorz Janikowski

kgr/