Małpia ospa to rzadka, odzwierzęca choroba wirusowa. Zwykle występuje w zachodniej i środkowej Afryce. Wśród symptomów wymienia się gorączkę, bóle głowy i wysypkę skórną, która zaczyna się na twarzy i rozprzestrzenia się na resztę ciała. Przypadki zakażenia wirusem małpiej ospy zarejestrowano ostatnio m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Hiszpanii, Belgii, Włoszech, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Austrii i w Szwecji.
"Nasze służby sanitarne oraz NIZP-PZH na bieżąco monitorują sytuację związaną z pojawianiem się nowych zagrożeń epidemicznych. Współpracujemy z odpowiednikami naszych służb w Europie i na świecie. Działają specjalne systemy informatyczne, których zadaniem jest zbieranie informacji o wszelkich nowo wykrywanych w poszczególnych regionach świata chorobach" – przekazał PAP rzecznik resortu zdrowia, pytany o działania związane z ryzykiem pojawienia się małpiej ospy w Polsce.
"PZH współpracuje z Instytutem Roberta Kocha w aspekcie metodyki RT-PCR do diagnostyki małpiej ospy. Metoda ta nie jest powszechna w Europie, jednak możemy stosować metody pośrednie różnicowania rodzajów wirusów ospy" – dodał.
Andrusiewicz poinformował również, że pod koniec ubiegłego tygodnia odbyło się spotkanie Europejskiego Urzędu ds. Gotowości i Reagowania na wypadek Stanu Zagrożenia Zdrowia (HERA), w którym brali udział przedstawiciele ministerstwa zdrowia.
"Spotkanie służyło zapoznaniu wszystkich z możliwymi zagrożeniami i działaniami wyprzedzającymi te zagrożenia" – przekazał.
"Jednak uspokajam. Nie ma na dziś zagrożenia szerszym rozprzestrzenianiem się małpiej ospy. Choroba ta nie stanowi tej kategorii ryzyka co koronawirus" – stwierdził.
Specjalistka chorób zakaźnych prof. Joanna Zajkowska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku w rozmowie z PAP wyjaśniała w minionym tygodniu, że małpia ospa jest znana od dawna. Podała, że są dwa warianty tej choroby – łagodniejszy z Afryki Zachodniej i mniej łagodny z Afryki Środkowej.
Wskazała, że obserwowano dotychczas pojedyncze przypadki zakażeń po kontakcie ze zwierzęciem, po ugryzieniu czy zadrapaniu. Pojedyncze przypadki rejestrowane były też u osób, które wróciły np. z Nigerii czy z Ghany. Specjalistka tłumaczyła, że aby się zarazić, musi dojść do bliskiego kontaktu z płynami ustrojowymi chorej osoby, ze zmianami skórnymi w postaci wykwitów i strupów albo chory musi bezpośrednio nakaszleć na inną osobę. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
an/