Tydzień temu sekretarz stanu Siemtje Moeller (SPD), wypowiadając się w imieniu ministerstwa obrony, przekonywała, że Niemcy nie mogą dostarczyć Marderów z powodu „decyzji podjętej przez NATO” – przypomina „Bild”. Dziennik, pytając bezpośrednio w siedzibie NATO, zweryfikował wypowiedź niemieckiej minister jako „kłamstwo”.
SPD – partia kanclerza Olafa Scholza i minister obrony Christine Lambrecht - szybko się z tego wycofało, przekonując że chodziło o „uzgodnienie nieformalne” w ramach Sojuszu.
„Ale to także nie było prawdą” – podkreśla „Bild”, który poprosił o potwierdzenie szefa litewskiego MSZ Gabrieliusa Landsbergisa. Landsbergis stanowczo zaprzeczył, aby podczas spotkań NATO miało być podjęte jakiekolwiek, nawet nieformalne, porozumienie o niedostarczaniu zachodnich czołgów bądź wozów bojowych Ukrainie.
Wolfgang Hellmich, rzecznik SPD ds. polityki obronnej, chcąc uwiarygodnić narrację swojej partii, stwierdził w czwartek, że parlamentarna komisja obrony została już „w pełni poinformowana w połowie maja” o sprawie. „To było już trzecie kłamstwo w kwestii czołgów” – wylicza „Bild”.
Szefowa komisji obrony Marie-Agnes Strack-Zimmermann (FDP), podkreśliła, że sprawa ta nie była omawiana na jej forum. Potwierdziła to jej koalicyjna koleżanka Sara Nanni (Zieloni), zasiadająca w tej samej komisji: „Byłam tam i nie było mowy o takim porozumieniu”.
Jak podkreśla „Bild”, całą sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że istnieje również spór między kierowanym przez SPD ministerstwem obrony a MSZ, będącym w rękach Zielonych. „Najwyraźniej ani szefostwo Zielonych, ani MSZ nie wiedzieli nic o rzekomym porozumieniu z NATO” - zauważa „Bild”.
Jak podkreśla dziennik, także brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss i jej czeski odpowiednik Jan Lipavsky zaprzeczyli po spotkaniu w Pradze w ostatni piątek, jakoby w NATO istniały ustalenia o niedostarczaniu ciężkiej broni na Ukrainę. „Wsparcie militarne dla władz w Kijowie pochodzi od poszczególnych państw, nie jest wynikiem wspólnych ustaleń członków zachodniego sojuszu obronnego” – podkreślił Lipavsky.
Marzena Szulc (PAP)
mar/