Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP Jaro Kubaszczyk, szef Polish Association Gloucestershire (PAG), przekazywane przez tę organizację samochody były kuloodporne, czyli chroniły przed ostrzałem z na przykład karabinów maszynowych, ale konwój w Lisiczańsku został zaatakowany najprawdopodobniej z broni artyleryjskiej.
Po rosyjskiej napaści jego organizacja przekazała na Ukrainę - kupione albo z własnych środków, albo dzięki uruchomionej przez nią zbiórce - kuloodporne vany, które w przeszłości służyły do przewożenia pieniędzy. Jak mówił wówczas PAP Kubaszczyk, była to reakcja na fakt, że samochody przewożące pomoc humanitarną dla Ukraińców były ostrzeliwane przez Rosjan i kilku kierowców zostało zabitych. Do tej pory PAG przekazała pięć takich dawnych bankowych furgonetki i jedną ciężarówkę, właśnie tę, w której zginął Leclerc-Imhoff.
32-letni francuski dziennikarz pracujący w stacji BFM TV relacjonował ewakuację cywilów w pobliżu Siewierodoniecka, który jest obecnie celem rosyjskich ataków.
Francuska prokuratura antyterrorystyczna wszczęła śledztwo
Krajowa prokuratura antyterrorystyczna (Pnat) wszczęła śledztwo w sprawie śmierci dziennikarza Frederica Leclerc-Imhoffa, który zginął podczas ostrzału cywilnego konwoju w Ukrainie w obwodzie Ługańskim.
Leclerc-Imhoff zginął w poniedziałek podczas relacjonowania ewakuacji cywilów w pobliżu Siewierodoniecka.
Wydział Zbrodni Przeciwko Ludzkości i Zbrodni Wojennych Narodowej Prokuratury Antyterrorystycznej wszczął śledztwo w poniedziałek wieczorem. Śledztwo dotyczy również obrażeń poniesionych przez Maxime'a Brandstaettera, który również znajdował się na miejscu ostrzału – podał Pnat.
Pnat od początku wojny na Ukrainie prowadzi już 5 innych śledztw w sprawie zbrodni wojennych popełnionych przeciwko obywatelom francuskim – podała agencja AFP.
Z Paryża Katarzyna Stańko, z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
dsk/ mj/