"Jeśli zapytać europejskich partnerów Niemiec, to niewielu z nich ma dziś dobre zdanie o polityce rządu niemieckiego wobec Ukrainy" - zauważa "Spiegel".
"Wiele już w Niemczech zrobiono od czasu debaty na temat hełmów" - mówi jeden z unijnych dyplomatów, nawiązując do katastrofy PR, jaką wywołała minister obrony Christine Lambrecht, obiecując tuż przed najazdem Rosji 5 tys. hełmów dla Ukrainy. "Takie pogardliwe pochwały wciąż należą do bardziej życzliwych komentarzy" - konstatuje "Spiegel".
"Rozczarowanie jest szczególnie duże w Polsce, krajach bałtyckich i Skandynawii (...)". "Nigdy nie krytykuję Niemiec, bo to mój ulubiony kraj" - powiedział "Spieglowi" były premier Finlandii Alexander Stubb. "Ale niemiecki tzw. punkt zwrotny stał się slalomem. Chcę niemieckiego przywództwa - bez niego nie przezwyciężymy tego kryzysu".
Bardziej dosadne słowa padają za zamkniętymi drzwiami. "Co jest nie tak z Niemcami?" - zastanawia się dyplomatka z regionu. Niemcy zawsze były podziwiane za skuteczność, szybkość i niezawodność. Jednak wahanie Berlina w dostawach broni powoli rodzi na Wschodzie poczucie, że Niemcy go zdradzają – po raz kolejny.
Wydaje się, że "mieszkańcy Europy Wschodniej w dużej mierze stracili szacunek dla Niemiec" - czytamy w tekście.
"Dla polskiego prezydenta publiczne oskarżenie Berlina o złamanie słowa, co ostatnio uczynił Andrzej Duda z powodu braku ciężkiej broni, byłoby "nie do pomyślenia" za rządów Merkel - mówi unijny dyplomata. W międzyczasie Scholz otrzymał nawet naganę od polskiego wiceministra spraw zagranicznych. Fakt, że kanclerz zatelefonował do Władimira Putina razem z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, był "absolutnie bezsensowny", powiedział Szymon Szynkowski vel Sęk - nie w kuluarach dyplomatycznych, ale w rozmowie telewizyjnej z Sandrą Maischberger" - pisze "Spiegel".
Tygodnik przypomina, że gazeta "Daily Express" pisała o "unijnej farsie". Niemcy "zawodzą Ukrainę" - krytykował "Spectator". To, czy Niemcy rzeczywiście stoją po stronie Ukrainy, jest w najlepszym razie "wątpliwe". (...) Debata na temat dostaw broni ciężkiej "rodzi pytania o przywództwo Scholza" - stwierdził dziennik "New York Times". John Kornblum, były ambasador USA w Niemczech, obwiniał nie tylko "głęboko zakorzeniony pacyfizm" Niemców, ale także ich "neurotyczny związek z Rosją".
Z drugiej strony, rząd niemiecki do tej pory bezskutecznie próbował wyjaśnić swoją politykę wobec Ukrainy i Rosji na arenie międzynarodowej. "Berliński bełkot o tym, dlaczego to i tamto nie jest możliwe, nie jest już zrozumiały z zewnątrz" - skarży się jeden z wysokich rangą urzędników UE, cytowany przez "Spiegel". "Nie potrafią tego zrobić dobrze" - mówi inny. Szkody dla reputacji Niemiec w polityce zagranicznej są już tak duże, "że ich naprawa może zająć całe dziesięciolecia".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
kw/