80 lat temu Anne Frank rozpoczęła pisanie swojego dziennika

2022-06-12 08:28 aktualizacja: 2022-06-12, 16:19
Fot. PAP/EPA/LEX VAN
Fot. PAP/EPA/LEX VAN
80 lat temu, 12 czerwca 1942 r., 13-letnia Żydówka Anne Frank, która wraz z rodziną ukrywała się przed Niemcami w Amsterdamie, rozpoczęła pisanie swojego dziennika. Opisywała w nim codzienność w ukryciu. Dziennik jest jednym z najbardziej znanych świadectw Holokaustu, lecz nie jedynym. Podobne relacje stworzyli Dawid Sierakowiak oraz Renia Spiegel, którzy żyli w Polsce.

Annelies Marie "Anne" Frank urodziła się 12 czerwca 1929 r. we Frankfurcie nad Menem, w żydowskiej rodzinie od wielu pokoleń mieszkającej w Niemczech. Po dojściu do władzy Adolfa Hitlera w 1933 r. Otto i Edith Frankowie z córkami Anne i Margot wyemigrowali do Holandii. Zamieszkali w Amsterdamie.

W 1940 r. Niemcy zajęli Holandię i rozpoczęli prześladowanie Żydów. Dwa lata później Margot została wezwana do stawienia się w obozie pracy przymusowej w Niemczech. Rodzina postanowiła się ukryć. Kryjówką stała się opuszczona oficyna kamienicy w Amsterdamie. Frankom pomagało kilku byłych pracowników biura Otta.

Z okazji 13. urodzin Anne otrzymała brulion, w którym zaczęła opisywać codzienność w ukryciu. Zapiski miały formę listów do nieistniejącej przyjaciółki Kitty. "Sądzę, że będę Ci mogła wszystko powierzyć, tak jak jeszcze nigdy nikomu, i mam nadzieję, że będziesz dla mnie wielkim oparciem" - napisała na wstępie.

Wojna oczami Anne Frank

Anne opisywała swoją codzienność - szkołę, rodzinę, wyrażała w zapiskach antypatie i złość, równie dosadnie jak sympatie. Relacjonowała to, co dzieje się w kryjówce, pisała o przerażeniu, plotkach, kłótniach oraz pierwszej miłości.

Pomimo ciężkich warunków, w jakich funkcjonowała Anne, z dziennika wyłania się optymistyczny przekaz. Dziewczynka miała nadzieję, że tragiczny los odmieni się. "Wbrew wszystkiemu wierzę jeszcze, że ludzie są w głębi serca naprawdę dobrzy" - napisała Anne.

Chciała przynosić też "pożytek lub rozrywkę ludziom, którzy żyją dookoła niej, a którzy jej jednak nie znają". "Chcę żyć nadal, również po śmierci! I dlatego taka jestem wdzięczna Bogu, że przy narodzeniu dał mi już jedną możliwość, żebym się rozwijała i żebym pisała, a więc żebym wyrażała wszystko, co jest we mnie!" - czytamy w dzienniku. Jej pragnienie życia po śmierci ziściło się. Dziennik jest jednym z najbardziej znanych świadectw z Holokaustu.

Anne Frank prowadziła swoje zapiski do 1 sierpnia 1944 r. Swoje listy pisała tylko dla siebie, aż wiosną 1944 r. usłyszała w Radiu Oranje przemówienie holenderskiego ministra szkolnictwa na emigracji Bolkensteina. Powiedział, że po wojnie muszą zostać zebrane i opublikowane wszystkie świadectwa cierpienia narodu holenderskiego w czasie okupacji niemieckiej. Jako przykład podał m.in. dzienniki.

Śmierć Anne Frank. Dalsze losy dziennika

Pod wpływem przemówienia dziewczynka postanowiła wydać po wojnie książkę. Jej zapiski miały służyć za podstawę. Zaczęła więc przepisywać i przerabiać swój diariusz, poprawiała go, opuszczała fragmenty, które uważała za nieciekawe, i dołączała inne ze swoich wspomnień. Równocześnie prowadziła swój pierwotny dziennik, który w edycji naukowej wydanej w 1986 r. w Holandii został nazwany wersją a - w odróżnieniu od wersji b, przerobionego drugiego dziennika.

Jej ostatnia notatka powstała krótko przed aresztowaniem wskutek donosu. 4 sierpnia, tuż po godz. 10 do domu, w którym ukrywali się Frankowie, wszedł esesman Karl Josef Silberberg wraz z trzema holenderskimi policjantami w cywilu. Aresztowali ośmioro ukrywających się Żydów oraz dwóch mężczyzn, którzy im pomagali – Viktora Kuglera i Johannesa Kleimana. Zabrali kosztowności i pieniądze.

W ręce Niemców nie wpadły dwie kobiety pomagające Frankom: Elisabeth Voskuijl i Miep Gies, która ocaliła rękopis dziennika. Policjanci porzucili go, a kobieta znalazła i przechowała.

Czteroosobowa rodzina Franków została deportowana do Auschwitz ostatnim transportem, jaki dotarł z terenu okupowanej Holandii w ramach niemieckiej akcji "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej".

Transport wyjechał z obozu przejściowego w Westerbork 3 września 1944 r. Było w nim 1019 Żydów, w tym 79 dzieci. 5 września dotarł do Auschwitz II-Birkenau. Po selekcji na rampie Niemcy zgładzili w komorach gazowych 549 osób. Pozostali, w tym Frankowie, zostali skierowani do obozu.

Holokaust przeżył jedynie ojciec Otto, którego oswobodziła z Auschwitz Armia Czerwona 27 stycznia 1945 r. Matka zmarła w obozie tuż przed wyzwoleniem, w styczniu 1945 r. Obie dziewczynki zostały przeniesione w październiku 1944 r. do obozu Bergen-Belsen, gdzie zmarły na tyfus w lutym bądź marcu 1945 r.

"Dziennik" Anne Frank ukazał się po raz pierwszy w 1947 r. w Holandii. Opublikował go Otto Frank. Zapiski są nie tylko najczęściej czytaną holenderską książką, lecz także jedną z najważniejszych w XX wieku i niezwykle istotnym świadectwem Holokaustu. Zostały przetłumaczone na ponad 70 języków. W 2009 r. "Dziennik" wpisano na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Dom przy Prinsengracht 263 w Amsterdamie, w którym mieszkali i ukrywali się Frankowie, nadal istnieje. Od wielu lat mieści się w nim muzeum poświęcone Anne Frank.

W 2017 r. fundacja Anne Frank Fonds zrealizowała projekt graficznej adaptacji "Dziennika". Do realizacji tego dzieła zaproszono Ariego Folmana i Davida Polonsky'ego, twórców nominowanych do Oscara za film pt. "Walc z Baszirem". Tekst został oparty na wydaniu "Dziennika" w opracowaniu Mirjam Pressler, przy czym w wielu miejscach znalazły się w nim oryginalne fragmenty lub bezpośrednie nawiązania.

Folman połączył oryginalny tekst z fikcyjnymi dialogami, a Polonsky zilustrował go zdecydowaną kreską i wyraźną kolorystyką, wskazując nowe perspektywy odczytania tekstu Frank. Obaj artyści starali się podkreślić poczucie humoru dziewczynki, jej umiejętność spojrzenia w głąb drugiego człowieka i nietuzinkową interpretację sytuacji, w jakiej się znalazła.

"Dziennik" Frank to nie jedyne dziecięce zapiski dotyczące Holokaustu. Podobną relację odnaleziono po 70 latach w jednej z nowojorskich skrytek bankowych. Autorką pamiętnika była Renia Spiegel, nazywana "polską Anne Frank". Dziewczynka zaczęła prowadzić pamiętnik w wieku 15 lat. Mieszkała wtedy z młodszą siostrą Arianą u dziadków w Przemyślu. Opisywała wojenną codzienność, pełną dramatycznych zdarzeń - ucieczkę przed nalotami bombowymi, znikanie kolejnych żydowskich rodzin oraz tworzenie getta.

Z jej zapisków przebija się także tęsknota za matką, od której obie z siostrą zostały odseparowane. Renia pisze także o pierwszej miłości do Zygmunta, przytacza zabawne i błahe historie, zachwyca się przyrodą. Nastoletnie egzaltacje mieszają się z grozą śmierci, natchnione wiersze z opisami dramatycznej, wojennej rzeczywistości.

Renia Spiegel została zastrzelona w 1942 r. przez niemieckiego żołnierza. Ostatnie wpisy w dzienniku są dokonane ręką Zygmunta Schwarzera, który przeżył wojnę i ukrył dziennik ukochanej.

Przejmującą relację z łódzkiego getta stworzył Dawid Sierakowiak. W odróżnieniu od "Dziennika" Anne Frank historia ginącego życia w łódzkim getcie wciąga czytelnika w obszar bestialskiej i nieustannej opresji, która była oszczędzona ukrywającej się w oficynie w Amsterdamie nastolatce. I choć Anne i Dawid podzielili ten sam tragiczny los, ich przeżycia są inne.

Dawid Sierakowiak mógł zostać kimś wybitnym - za osiągnięcia w nauce dostał stypendium, znał pięć języków, tłumaczył, pisał artykuły do gazet, udzielał korepetycji, był społecznikiem. Wybuchała jednak wojna, Niemcy stworzyli w Łodzi getto, a do niego trafił Dawid trafił wraz z rodziną.

Jego zapiski rozpoczynają się już 28 czerwca 1939 r., kilka tygodni przed 15. urodzinami. Ostatni wpis urywa się 15 kwietnia 1943 r., kilka miesięcy przed dziewiętnastymi urodzinami autora. Dawid zmarł 8 sierpnia 1943 r. na chorobę gettową, czyli głód, wycieńczenie i gruźlicę.

W dzienniku nastolatka znajdziemy opowieść o Łodzi pod nazistowską okupacją, o rządach Chaima Rumkowskiego, kontrowersyjnego Przełożonego Starszeństwa Żydów, o wywózce mieszkańców getta do Auschwitz, ale przede wszystkim o walce o przetrwanie, szukaniu pracy, zdobywaniu jedzenia, patrzeniu na śmierć sąsiadów i powolnym traceniu sił.

"W domu nie ma już prawie nic do gotowania. Podstawę wszystkiego stanowią liście. Jestem tak bardzo osłabiony, że całymi dniami leżę jak nieżywy. Nic nie czytam ani niczego mi się nie chce. Powolne umieranie zaczyna się" - pisał 5 lipca 1942 r.

Z kolei pod datą 11 sierpnia 1942 r. czytamy: "I nic. Dzień za dniem upływa, wychodzą racje, wykupuje się je, zjada, głoduje się przed, podczas i po jedzeniu i czeka się uporczywie, ciągle i niezachwianie końca tej przeklętej, diabelskiej wojny. Resort, dom, posiłki, czytanie, noc z pluskwami i karaluchami, i tak bez końca, przy ciągłym ubytku sił, zanikającej sprawności ciała i umysłu".

Zapiski Dawida pokazują, jakie znaczenie w dramacie walki ze śmiercią głodową ma coś tak przyziemnego jak "40 dkg cukru i 20 dkg margaryny" albo "dodatkowa miska zupy". Pewnego dnia chłopaka zaskakuje wieść o śmierci jednego z jego byłych sąsiadów i pisze: "Człowiek ten, przed wojną wprost atleta, umarł tutaj z głodu. Jego żelazny organizm nie uległ żadnej chorobie, ale chudł z dnia na dzień i wreszcie zasnął, aby się więcej nie obudzić".

Po wyzwoleniu łódzkiego getta znaleziono stertę zapisanych zeszytów. Ktoś nimi palił pod kuchnią, część była podarta. W tej stercie leżały m.in. bruliony Sierakowiaka.

"Fakt, że pięć zeszytów Dawida w ogóle się zachowało, mimo zagłady autora, jego rodziny i żydowskiej społeczności, to dar dla potomności - forma tryumfu nad ich przedwczesną śmiercią. Cudem wydaje się również to, że wszystkie te nieszczęścia, które po kolei spadały na Dawida, nie złamały go, lecz dalej kształtowały najlepsze strony jego młodego intelektu" - oceniono we wstępie do amerykańskiego wydania książki. (PAP)

autor: Katarzyna Krzykowska

kgr/