"Unia Europejska stoi w obliczu bezprecedensowej sytuacji geopolitycznej u swych granic. (...) Znajdujemy się w momencie, w którym my, Unia Europejska, musimy wysłać jasny sygnał polityczny w kierunku Ukrainy i narodu ukraińskiego, stawiającego od kilku miesięcy heroiczny opór (Rosji - PAP)" - powiedział Macron, cytowany przez AFP.
Jak podkreśliła francuska agencja, prezydent odniósł się w ten sposób do pytania o ewentualną wizytę na Ukrainie w najbliższych dniach. Tym samym Macron nie potwierdził wcześniejszych planów dotyczących jego podróży do Kijowa.
W poniedziałek dziennik "La Stampa" poinformował, że w czwartek premier Włoch Mario Draghi, kanclerz Niemiec Olaf Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron złożą wizytę w Kijowie. Jak podkreślono, rozmowy polityków z przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim mają być skoncentrowane na kwestii "otwarcia" wobec kandydatury tego kraju do UE. Wcześniej niemiecki dziennik "Bild am Sonntag" zapowiadał, że do tej wizyty dojdzie jeszcze przed szczytem grupy państw G7, planowanym na 26-28 czerwca.
Ukraiński serwis Suspilne przekazał w poniedziałek wieczorem, że Macron planuje przyjechać do Kijowa 15 czerwca. Portal powołał się na przedstawiciela ambasady Francji w ukraińskiej stolicy.
We wtorek wieczorem Macron przybył do Rumunii, gdzie spotkał się z 500 francuskimi żołnierzami, którzy zostali rozmieszczeni w tym kraju po inwazji Rosji na Ukrainę. Prezydent odwiedził wojskowych w towarzystwie minister spraw zagranicznych Francji Catherine Colonny i ministra ds. sił zbrojnych Sebastiena Lecornu w bazie Mihail Kogalniceanu niedaleko Konstancy, głównego rumuńskiego portu nad Morzem Czarnym. W środę spotkał się z rumuńskim prezydentem Klausem Iohannisem.
Po południu francuski przywódca uda się do sąsiedniej Mołdawii.
"Życzymy Ukrainie zwycięstwa i (odzyskania) integralności terytorialnej. Naszym pragnieniem jest zapewnienie Ukrainie środków do osiągnięcia zwycięstwa" - mówi źródło w Pałacu Elizejskim, cytowane przez "Le Figaro". Francja chce "bardzo wyraźnie" wspierać zarówno Ukrainę, jak i inne kraje sąsiadujące z Rosją, które są najbardziej narażone na kryzys – dodaje.
Francuskie media określają wizytę Macrona w Rumunii i Mołdawii jako symboliczną.
"Kraje Europy Wschodniej od kilku tygodni krytykują Francję i Niemcy, oskarżane w najlepszym wypadku o bierność, w najgorszym o wspieranie putinowskiej Rosji" – przypomina francuski dziennik. "Niemcy, bo sprzeciwiają się embargu na rosyjski gaz i kusi je powrót do 'business as usual' z Kremlem po wojnie. Francję - ze względu na wypowiedź jej prezydenta, że +nie powinno się poniżać Rosji+" – przypomina "Le Figaro".
"Te państwa (Europy Wschodniej – PAP) pamiętają również, że Francja, podobnie jak Niemcy, zawetowała przyjęcie Ukrainy i Gruzji do NATO w 2008 r." – dodaje.
"Macronowi nie wybaczono również jego osamotnionej inicjatywy w Fort Bregancon w sierpniu 2019 r., kiedy zaprosił Putina, by bez konsultacji z partnerami zaproponować mu strategiczny dialog. Francja zawsze była podejrzewana o to, że w imię swojej starej gaullistowskiej tradycji jest chętna podtrzymać współpracę z Rosją oraz zdystansować się od Stanów Zjednoczonych i NATO, stanowiących 'militarny parasol' dla krajów europejskich nieposiadających potężnych armii" – pisze "Le Figaro".
Gazeta przypomina też, że kraje Europy Wschodniej sceptycznie odniosły się do licznych rozmów telefonicznych, jakie Macron przeprowadził z Putinem od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
"Le Figaro" broni jednak polityki Macrona, pisząc, że jego "rozmowy telefoniczne z władcą Kremla mają na celu utrzymanie kanału komunikacji uważanego za niezbędny dla przygotowania się do okresu powojennego". Podejście to było zawsze przygotowywane wcześniej (w konsultacji - PAP) z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, a "niefortunne" słowa o tym, by "nie poniżać Rosji", dotyczyły według źródła w Pałacu Elizejskim "relacji z Rosją po zakończeniu wojny" - dodaje.
Pałac Elizejski zaprzeczył w rozmowie z "Le Figaro", jakoby prosił Zełenskiego o ustępstwa terytorialne w celu szybszego zakończenia wojny. "Wbrew pogłoskom najbardziej otwarcie sprzeciwiają się wejściu Ukrainy do UE nie Francja i Niemcy, ale Szwecja, Dania i Holandia" – dodaje źródło.
"Wojna na Ukrainie nadała większe znaczenie 'nowym państwom członkowskim', które w przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej dobrze zrozumiały rosyjskie zagrożenie" – pisze "Le Figaro".
Dziennik prognozuje, że "prawdopodobnie więcej czasu zajmie rozwiewanie nieufności dużej części Europejczyków wobec tandemu francusko-niemieckiego". "Niejednoznaczność słów (francuskiego) prezydenta wstrząsnęła przywództwem Macrona w Europie i osłabiła jego projekt strategicznej autonomii Europy" – zauważa.
"Wydaje się, że w polityce europejskiej konieczne są fundamentalne rewizje" – powiedział były dyplomata Michel Duclos, cytowany przez "Le Figaro", dodając, że przed końcem francuskiej prezydencji w Radzie UE Macron może się jeszcze wykazać poprzez poparcie kandydatury Ukrainy do UE na szczycie europejskim w dniach 23-24 czerwca w Brukseli.
Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)
an/ mj/