Kaczyński podkreślił, że rząd PiS zadbał o kwestię bezpieczeństwa energetycznego Polski.
"My doprowadziliśmy do tego, że jeżeli chodzi o gaz, jesteśmy bezpieczni. Jeżeli chodzi o ropę - jesteśmy bezpieczni. Co to znaczy bezpieczni? To znaczy niezależni od Rosji" - stwierdził.
Przyznał, że Polsce po zakazie importu węgla z Rosji brakuje kilku milionów ton tego surowca. "Ale te kilka milionów ton sobie dokupimy" - zapewnił. Zdaniem Kaczyńskiego, zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego to ogromne osiągnięcie w kwestii bezpieczeństwa Polski.
Zdaniem prezesa PiS, wielu ludzi do niedawna uważało, że obecnie liczy się już tylko kwestia bezpieczeństwa energetycznego. "(Sądzono - PAP), że już nie dywizje, tylko ropa i gaz - to będą te elementy polityki imperialnej, polityki wymuszania, a jakby zapomniano, że jeszcze jest armia. Ale myśmy na szczęście o armii nie zapomnieli. Myśmy nie żyli w jakimś słodkim śnie o końcu historii" - zapewnił Kaczyński.
Zaznaczył, że politycy PiS zdawali sobie sprawę, że żadnego "końca historii" nie ma. "Natychmiast, kiedy zdobyliśmy władzę, zaczęliśmy umacniać naszą armię. To są Wojska Obrony Terytorialnej, ale to jest również rozbudowa wojsk operacyjnych. To są zakupy różnego rodzaju bardzo nowoczesnej broni" - wyliczył prezes PiS.
Prezes PiS: kiedy "niebo zaczęło się chmurzyć nad Europą" rząd podjął pracę nad ustawą o obowiązku obrony ojczyzny
Dodał, że kiedy "niebo zaczęło się chmurzyć nad Europą" rząd podjął pracę nad ustawą o obowiązku obrony ojczyzny. "Ta nowa (ustawa - PAP) stwarza podstawy do naprawdę wielkiego programu zbrojeniowego. I to nie dlatego, że my jesteśmy militarystami, tylko dlatego, że nie chcemy wojny. Nie chcemy, żeby Polska podzieliła los Ukrainy, nawet gdybyśmy mieli się też tak dzielnie bronić. Nie chcemy zniszczonych miast, nie chcemy pomordowanych i zgwałconych. Nie chcemy tego wszystkiego" - zastrzegł.
Według Kaczyńskiego "po to, żeby tego nie było, musimy mieć potężną armię". "Inni bronią tylko tych, którzy sami się potrafią bronić" - ocenił.
Przypomniał, że rosyjskie plany zakładały bardzo szybkie zajęcie całej Ukrainy. "Gdyby te plany zostały zrealizowane, gdyby Ukraina została zajęta, to dzisiaj byłby to jakiś problem dyplomatyczny. Mówiono by o tym, radzono, co by tu zrobić, ale tak naprawdę sprawa byłaby zamknięta. Jeżeli ona jest otwarta, jeżeli zmienia sytuację geopolityczną w Europie, jeżeli może prowadzić do dalszych, bardzo pozytywnych zmian, jeżeli wszystkie kraje Zachodu (...) uczyniły wszystko w tym kierunku, żeby Ukraina się obroniła - to naprawdę może nas czekać nowa, lepsza epoka" - podkreślił.
Lider PiS zaznaczył, że "Ukraińcy bronią dzisiaj Europy, także nas". "To, że czynimy wysiłek i podejmujemy pewne ryzyko, żeby im pomagać, to, że nasze społeczeństwo tak wspaniale się zachowało - przyjęło miliony emigrantów i to we własnych domach, w różnego rodzaju hotelach, że nie stworzyliśmy obozów dla uchodźców - to jest naprawdę wielka sprawa. To wielkie dni Polski, wielkie dni Polaków" - powiedział.
Według Kaczyńskiego, jeśli Rosjanie nie będą wiedzieli, że zostaną zatrzymani, że Polska się obroni na granicach, to będzie tragedia. Jak wyjaśnił, plany, które były kiedyś, żeby się bronić na Wiśle, byłyby dramatem. "Dlatego potrzebujemy tych 500 HIMARS-ów" - zaznaczył.
Jarosław Kaczyński: tarcze covidowe spowodowały co najwyżej 3-4 proc. inflacji, reszta to "putinflacja"
"Tarcze covidowe, dzięki którym uratowano wiele miejsc pracy, spowodowały co najwyżej 3-4 proc. inflacji, reszta to "putinflacja" - ocenił prezes PiS.
Szef PiS powiedział, że rząd jest oskarżany o wysoką inflację. "Nie twierdzę, że nasze działania nie wpłynęły na inflację, ale co najwyżej na pierwsze 3-4 proc. i to przez tarcze covidowe" - stwierdził.
Podkreślił, że dzięki wprowadzeniu przez rząd tarcz osłonowych w związku ze skutkami pandemii Covid-19, uratowana została "ogromna liczba miejsc pracy". "Ale za to jest cena, trzeba było rzucić na rynek dużo pieniędzy - łącznie 200 mld zł. Zawsze taki duży zastrzyk niespodziewanego pieniądza powoduje inflację" - powiedział Kaczyński.
Według szefa PiS, rząd prowadzi politykę, która pomaga obywatelom poprzez obniżenie do zera VAT-u na podstawowe artykuły żywnościowe, poprzez wakacje kredytowe. "To są elementy, które nie zwiększają inflację, przynajmniej intensywnie, a ludziom pomagają" - ocenił.
Dodał, że nie można w tej chwili doprowadzić do tego, żeby inflacja się rozwijała.
Zapewnił, że PiS pomaga wszystkim, również polskiej wsi. Jak mówił, rząd wywalczył w UE 150 mld zł dla wsi na następne lata, a nigdy takiej sumy nie było, bo to prawie 11 tys. zł dopłat na każdy hektar. "To jest ok. 120 tys. zł na każde przeciętne gospodarstwo rolne w Polsce. To jest duża pomoc, ale my udzielamy dodatkowej pomocy, jak dopłaty do nawozów sztuczny, dopłaty do węgla" - powiedział Kaczyński.
Jarosław Kaczyński: demokracja funkcjonuje wtedy, gdy ci, co zapowiadają coś w kampanii, później to realizują
Prezes PiS mówił, że jego partia to formacja, która "od samego początku mówiła zdecydowane 'nie' postkomunizmowi i wszystkim jego cechom".
"Jedną z tych cech było tolerowanie ogromnych nadużyć i tolerowanie nieszczęścia wielkiej części polskiego społeczeństwo" - stwierdził. Ta tolerancja - dodał - "miała rzeczywiście bardzo daleko idące skutki". "Stąd ta rola 500+, to kupowanie na zeszyt, stąd ta cała bieda - myśmy powiedzieli, że tak nie można" - powiedział szef PiS. Stwierdził, że zwycięstwo PiS w wyborach w 2015 r. "pozwoliło uruchomić cały program - oczywiście krok po kroku, nie od razu, ale pozwoliło".
Podkreślił, że demokracja polega na tym, że władza zależna jest od społeczeństwa - poprzez mechanizm wyborów i konkurencji różnych ugrupowań - ale, jak ocenił, "demokracja naprawdę funkcjonuje wtedy, kiedy ci, którzy zapowiadają coś w trakcie kampanii wyborczej, następnie to realizują". "Jeżeli zapowiadają i nie realizują, to wtedy demokracja jest fikcją - manipulacją i oszukiwaniem społeczeństwa" - dodał.
"Myśmy, jak sądzę, tę sytuację zmienili. Zapowiedzieliśmy pewną politykę - politykę społeczną, politykę w sferze bezpieczeństwa, w sferze kultury, zdrowia, intensyfikacji dawania szans różnego rodzaju działalności społecznej, politykę wobec wsi - i wszystkie te elementy w tym czy innym stopniu zostały zrealizowane. Myśmy powiedzieli, że w Polsce można - bo przedtem było hasło, że w Polsce nie można - nie ma pieniędzy, nie ma możliwości, każdy musi sobie dawać radę sam" - mówił lider PiS.
Prezes PiS: idziemy w tym kierunku, żeby możliwie wszystkim grupom społecznym było lepiej, żeby ich stan się poprawiał
Jak ocenił, PiS "ukrócił gigantyczne złodziejstwo i dzięki temu kasa została napełniona". "To umożliwiło realizację 500+, potem rozszerzenie 500+ oraz innych program społecznych. W ciągu lat naszej władzy wydaliśmy na to już przeszło 200 mld zł; w tym roku na te cele idzie już przeszło 60 mld zł" - stwierdził Kaczyński.
"Idziemy w tym kierunku, żeby możliwie wszystkim grupom społecznym było lepiej, żeby ich stan się poprawiał, żeby ta skala się nędzy była coraz mniejsza. Nie oszukujmy się - ona wciąż jeszcze istnieje, ciągle mamy jeszcze w Polsce sporą grupę ludzi naprawdę biednych, ale jeszcze... no, dwie kadencje naszej władzy i ich nie będzie" - powiedział Kaczyński.
Stwierdził, że ekipie rządzącej nie udała się dotąd zasadnicza zmiana w wymiarze sprawiedliwości. "Opór zewnętrzny, ale przede wszystkim opór wewnętrzny - wiecie państwo jaki, nie będę się nad tym rozwodził - doprowadził do tego, że ta sytuacja nie została w jakiś zasadniczy sposób zmieniona" - stwierdził.
"Wszystko przy pewnej cierpliwości, przy pewnej zręczności, można zrobić. I to też zrobimy (...). Chcemy, żeby w Polsce był porządek społeczny i żeby był porządek w wymiarze sprawiedliwości, żeby był porządek moralny" - powiedział Kaczyński.
Jarosław Kaczyński: ci, którzy mówią o dyktaturze w Polsce, bredzą - ale niestety część ludzi w to wierzy
"Ja jeżdżę po Polsce tylko po to, żeby możliwie największa ilość ludzi wiedziała, jak jest naprawdę, żeby ta wielka manipulacja, jaka ma miejsce w Polsce, została przez ludzi odrzucona. Jest wielu takich, którzy rzetelnie wierzą w to, że mamy w Polsce dyktaturę" - powiedział Kaczyński.
Podkreślił, że Grudziądzem rządzi obecnie wybrany z poparciem KO prezydent. "W ilu miastach wojewódzkich my - czyli PiS - mamy w ogóle jakikolwiek udział we władzy? W jednym, w Toruniu - tam mamy wiceprezydenta. Ogromną większość władzy w samorządach mają nasi polityczni przeciwnicy, ale twardo twierdzą, że w Polsce jest dyktatura" - podkreślił Kaczyński.
Lider PiS mówił, że opozycja zapowiada, że wygra kolejne wybory. "W jakiej dyktaturze są wybory, które można wbrew niej wygrać? Czy ktoś w Rosji może wygrać wybory wbrew Putinowi, albo na Białorusi wbrew Łukaszence? Czy w tych krajach są potężne, silniejsze niż te, które wspierają rząd, media bardzo brutalnie opozycyjne? Czy w tych krajach sądy wyraźnie i jednoznacznie łamiąc zasady równości obywateli sprzyjają tamtej stronie?" - zapytał Kaczyński oceniając, że "ostatnio w Polsce zapadały wyroki, w których "ktoś w oczywisty sposób czegoś się dopuścił, a ponieważ był z tamtej strony - celebryta czy polityk - to mu nic w gruncie rzeczy nie zrobiono".
"Ci, którzy mówią o dyktaturze w Polsce, bredzą - ale niestety część ludzi w to wierzy" - dodał. "Szanowni Państwo, nie wierzcie w te bzdury i innym przekazujcie, że to bzdury. Nie wierzcie w to, że Polska musi być nastawiona na to, by Donald Tusk robił wielką karierę. Krótko mówiąc: poprzyjcie i przekonujcie innych do poparcia w przyszłym roku PiS. to naprawdę najlepszy wybór dla Polski, to dobry rząd na trudne czasy" - zaapelował do wyborców, zaznaczając jednocześnie, że ma nadzieję, iż wybory odbędą się w konstytucyjnym terminie.(PAP)
Autor: Iwona Żurek, Jerzy Rausz, Mikołaj Małecki
dsk/