Jesteśmy otwarci na rozmowy ze środowiskami lewicowymi o współpracy - powiedział PAP współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń odnosząc się do zawaracia umowy o współpracy przez: PPS, Unią Pracy, SDPL oraz WiR. W jego ocenie, te formacje lewicowe "niepotrzebnie się marginalizują".
Polska Partia Socjalistyczna, Unia Pracy, Socjaldemokracja Polska oraz Wolność i Równość podpisały w sobotę w Warszawie porozumienie, chcą razem startować w nadchodzących wyborach. "Zasadniczy cel jest jeden - zorganizowanie demokratycznej lewicy do walki przeciwko PiS-owi" - powiedział Robert Kwiatkowski z PPS. Oprócz czterech partii, jak przekazał Kwiatkowski - do porozumienia przystąpiły również m.in. Inicjatywa Feministyczna, Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej i Ruch Ludzi Pracy.
Biedroń przyznał, że nie słyszał o tym porozumieniu. "To pokazuje, że te środowiska niepotrzebnie się marginalizują" - stwierdził. "Zapraszamy do szerokiej lewicy, połączyliśmy trzy pokolenia. Lewica rośnie w sondażach i szkoda by było, żeby te środowiska - na własne życzenie trochę - marginalizowały się" - dodał.
Zaprosił te środowiska do rozmów i współpracy. "Zapraszamy do rozmów, jesteśmy otwarci, bo lewica zawsze wygrywa, kiedy jest zjednoczona, przegrywa, kiedy jest podzielona i to jest stara reguła, która obowiązuje i szkoda energii tych ludzi, o której nikt nawet nie usłyszy i nie usłyszał" - powiedział polityk.
Dopytywany, czy takie osoby jak posłowie Andrzej Rozenek i Joanna Senyszyn, którzy w atmosferze konfliktu rozstali się w Sejmie klubem Lewicy i stworzyli koło PPS, też znalazłyby miejsce w ramach proponowanej przez niego współpracy. "Oni się muszą zastanowić, czy im bliżej nie jest dzisiaj do tego, żeby siedzieć po prawicy ojca" - stwierdził Biedroń. "Te osoby podjęły decyzje o odejściu od Lewicy, o zejściu z lewicowej drogi, jeżeli chodzi o politykę" - dodał.
Biedroń zaznaczył zarazem, że uważa, iż "nie powinno być wroga na lewicy". "Każdy, kto czuje się lewicowo, znajdzie swoje miejsce. Być może będzie musiał przejść przez jakiś czyściec i odpokutować swoje winy, poklęczeć trochę na grochu, ale na koniec dnia lewica musi wyciągnąć wnioski z tego, że zawsze, kiedy ze sobą współpracujemy, to wygrywamy, a kiedy się dzielimy - przegrywamy" - podkreślił. (PAP)