Biorąc pod uwagę liczbę tytułów, zwycięstw w kwalifikacjach i wyścigach Hamilton jest najlepszym kierowcą w historii F1. Na torze Silverstone triumfował osiem razy w karierze, w tym w trzech poprzednich sezonach.
Jednak w dotychczasowych dziewięciu wyścigach w tym roku jego team Mercedes, mistrz świata konstruktorów nieprzerwanie od 2014 roku, jest wyraźnie słabszy od Red Bulla i Ferrari. Wprawdzie zarówno Hamilton, jak i George Russell stawali już w tym sezonie na podium, ale wynikało to nie tyle z dobrego przygotowania bolidu, a z problemów rywali.
Dyrektor techniczny Mercedesa Mike Elliott zapowiedział zmiany w budowie samochodu, co ma poprawić tempo już w najbliższy weekend.
"Jedno, czego wszyscy mogą być pewni, to że damy z siebie wszystko. Bierzemy na Silverstone nowe części, będziemy się starali usprawnić bolid. Chcemy znów wygrywać - dla zespołu, ale też dla was, kibiców" - zaznaczył Elliott, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Formuły 1.
Przyznał jednak, że jest ostrożny w prognozach.
"Trzeba być szczerym ze samym sobą i przyznać, że wciąż jesteśmy trochę za plecami czołówki, czyli Ferrari i Red Bulla. Tor Silverstone, podobnie jak ten w Barcelonie, jest nieco lepiej dopasowany do nas, ale i tak będzie nam trudno" - podkreślił.
Szef teamu Toto Wolff też nie jest nadmiernym optymistą. Austriak przestrzegł, że należy "zarządzać oczekiwaniami".
"Trzeba harować, obserwować dane i znaleźć sensowne rozwiązania, i to nie tylko na Silverstone, ale też na przyszłość. Byliśmy parę razy na podium, widzieliśmy przebłyski dobrej formy, ale nadal jesteśmy daleko od tego, czego od siebie wymagamy" - podkreślił Wolff.
Wsparcie z trybun
Pewne jest, że Hamilton i Russell będą mieli wsparcie z trybun. To pierwszy brytyjski duet w tym samym zespole od 2012 roku, kiedy barw McLarena bronili Hamilton i Jenson Button. Na niedzielny wyścig 142 tysiące biletów wyprzedały się w kwietniu w rekordowo szybkim czasie.
Może się jednak okazać, że Mercedes odegra na Silverstone rolę drugoplanową, tak jak było to dotychczas w tym roku. Faworytem będzie broniący tytułu Holender Max Verstappen, który prowadzi w klasyfikacji generalnej z 46 punktami przewagi nad wiceliderem i kolegą z Red Bulla - Meksykaninem Sergio Perezem.
Trzeci jest reprezentant Monako Charles Leclerc (Ferrari), który po dwóch zwycięstwach w trzech pierwszych wyścigach może mówić o sporym pechu, ponieważ często zawodzi go bolid. Tym razem jednak będzie miał do dyspozycji nowy silnik, którego montaż przed dwoma tygodniami kosztował go cofnięcie o kilka pozycji na starcie wyścigu o GP Kanady.
Tradycyjnie w piątek odbędą się dwie sesje treningowe, zaś w sobotę - trzeci trening oraz kwalifikacje. Start niedzielnego wyścigu zaplanowano na godzinę 16 polskiego czasu (15 lokalnego).(PAP)
mar/