Jabeur, aktualna wiceliderka światowego rankingu, była zdecydowaną faworytką, bo Maria na liście WTA zajmuje dopiero 103. miejsce.
Tunezyjka szybko przejęła inicjatywę i po kilkunastu minutach pierwszy raz przełamała rywalkę. Jabeur świetnie serwowała i nie dała Niemce nawet jednej okazji na odrobienie przełamania. Pierwszego seta gładko wygrała 6:2.
W drugim faworytka miała chwilę słabości. W czwartym gemie zawiódł ją serwis, a Maria w tym elemencie przestała się mylić i niespodziewanie wyrównała stan meczu.
Trzeci set był już jednak popisem jednej zawodniczki. Jabeur grała jak natchniona. Gdy po raz drugi w tej partii przełamała Niemkę i podwyższyła prowadzenie na 4:0, stało się jasne, że niespodzianki nie będzie. Niewiele później zamknęła spotkanie.
"Naprawdę nie wiem co powiedzieć, to spełnienie marzeń po latach pracy i wyrzeczeń. Pozostał jeszcze jeden mecz. Jestem dumną Tunezyjką, wiem, że w kraju zapanuje szaleństwo. Staram się inspirować ludzi, jak tylko mogę, nie tylko z Tunezji" - powiedziała Jabeur, która jest pierwszą tenisistką z Afryki w finale wielkoszlemowego turnieju.
Jabeur świetnie prezentuje się od maja. Wówczas wygrała turniej w Madrycie i dotarła do finału w Rzymie, w którym zatrzymała ją dopiero Iga Świątek. Tunezyjka stała się jedną z faworytek wielkoszlemowego French Open, ale w Paryżu zawiodła, niespodziewanie przegrywając w pierwszej rundzie z Magdą Linette.
Mecz Jabeur z Marią był spotkaniem dwóch przyjaciółek. Prawie 35-letnia Niemka, matka dwóch córek, to rewelacja tegorocznego Wimbledonu. Pierwszy w karierze wielkoszlemowy półfinał osiągnęła dopiero w 47. próbie.
W 2015 roku Maria dotarła na londyńskiej trawie do 3. rundy i do niedzieli było to jej największe wielkoszlemowe osiągnięcie. Półfinał Wimbledonu wywalczyła zaledwie 15 miesięcy po urodzeniu drugiej córki - Cecylii.
Jest dopiero szóstą kobietą w Erze Open, która wystąpiła w półfinale Wimbledonu po swoich 34. urodzinach.
"Tatjana będzie musiała zorganizować grilla, żeby mi wynagrodzić ten cały wysiłek, który musiałam dziś włożyć, aby wygrać" - żartowała Tunezyjka.
Tuż przed godziną 17 rozpoczął się mecz rozstawionej z numerem 16. Halep z Rybakiną (nr 17.).