Zapytany, czy ogłoszona w czwartek przez Johnsona rezygnacja może zaszkodzić wsparciu dla Ukrainy, Wallace odparł: "Nie sądzę, aby istniało jakiekolwiek ryzyko". Dodał, że zarówno prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, jak i ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow rozumieją, że brytyjskie wsparcie jest trwałe i nie sprowadza się do jednej osoby.
"Cały system polityczny wspiera to, co robimy na Ukrainie"
"Choć premier będzie niezwykle smutny, opuszczając stanowisko, to w sprawie Ukrainy przewodził on tak, jak prowadził (kraj) przez Covid i oczywiście brexit, i myślę, że wielu ludzi to docenia. Ale cały system polityczny wspiera to, co robimy na Ukrainie. Nie spodziewam się w ogóle, by miało to się skończyć" - powiedział Wallace.
Podkreślił, że rząd zawsze szukał ponadpartyjnego konsensusu w sprawie wsparcia dla Ukrainy, w tym w kwestii przekazywania broni i szkolenia wojsk.
"Miałem wielkie szczęście, że w naszej polityce wobec Ukrainy byłem wspierany przez wszystkich: SNP (Szkocką Partię Narodową), lidera Partii Pracy, Partię Pracy i Liberalnych Demokratów. I myślę, że nie ma tygodnia, w którym nie zwracałbym się do nich albo z nimi nie rozmawiał, bo zgadzamy się, że ważne jest, aby kontynuować wysiłki na rzecz Ukrainy, gdy stara się ona bronić przed tą straszną nielegalną inwazją (Rosji)" - mówił Wallace.
Inwestowanie w brytyjskie siły zbrojne
Powiedział również, że wobec zwiększonych zagrożeń następny premier musi podjąć decyzję o inwestowaniu w brytyjskie siły zbrojne.
Wallace jeszcze nie zdecydował, czy sam będzie kandydował na stanowisko nowego lidera Partii Konserwatywnej, choć, jak wskazują sondaże, cieszy się największym poparciem wśród jej członków.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
gn/