Przydacz w piątek w Programie Pierwszym Polskiego Radia komentował czwartkową dymisję premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona w kontekście kontynuowania dotychczasowej polityki względem wschodniej Europy oraz Rosji. "Jesteśmy spokojni, że ta współpraca będzie dobra" - ocenił wiceminister.
Jak dodał, był w Londynie w dniu ogłoszenia przez Johnsona dymisji oraz w dniu ją poprzedzającym. Podkreślił, że rozmawiał w środę zarówno z przedstawicielami Partii Konserwatywnej jak i środowisk liberalno-lewicowych. "Wszyscy moi rozmówcy mówili, że ktokolwiek zostanie dzisiaj premierem Wielkiej Brytanii, ta polityka wschodnia, polityka bezpieczeństwa, będzie kontynuowana" - powiedział Przydacz.
Poinformował, że jego rozmówcy mieli "różne opinie na temat premiera Johnsona". Jednak, dodał, wszyscy zgadzali się, że polityka Johnsona względem Ukrainy, Rosji, Polski, wschodniej flanki "była prowadzona bardzo dobrze". "Niektórzy nawet mówili, że była to jedyna rzecz, którą prowadził dobrze, tak oczywiście mówili jego skrajni krytycy" - podkreślił wiceszef MSZ.
Według Przydacza cała brytyjska klasa polityczna oraz większość społeczeństwa oczekuje kontynuowania dotychczasowej polityki wschodniej.
Wiceminister zauważył, że polska dyplomacja już w 2015 roku prowadziła rozmowy z przedstawicielami Wielkiej Brytanii, licząc na to, że "w momencie próby" i zagrożenia ze strony Rosji będzie ona dobrym partnerem, który nas wesprze. "I wsparła. Przecież 700 brytyjskich żołnierzy stacjonuje w Polsce, to Brytyjczycy dostarczyli nam sprzęt w zakresie obrony powietrznej" - dodał.
"To Brytyjczycy są drugim krajem po USA, a tuż przed Polską, jeśli chodzi o wsparcie sprzętowe dla Ukrainy" - podkreślił Przydacz. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
kgr/