IPN: 55 tys. Polaków w dołach śmierci na Wołyniu czeka na odnalezienie

2022-07-11 13:53 aktualizacja: 2022-07-11, 17:29
Archeolodzy pracują w zbiorowej mogile na tzw. trupim polu w rejonie wsi Ostrówki na Ukrainie, Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Archeolodzy pracują w zbiorowej mogile na tzw. trupim polu w rejonie wsi Ostrówki na Ukrainie, Fot. PAP/Darek Delmanowicz
55 tys. Polaków nadal leży w dołach śmierci na Wołyniu czekając na odnalezienie, ekshumację i pochówek; kolejne 60-70 tys. osób czeka na odnalezienie w innych częściach Ukrainy - mówił dr Leon Popek (IPN) podczas poniedziałkowych obchodów 79. rocznicy tzw. rzezi wołyńskiej w Lublinie.

Dr Popek, wicedyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN przypomniał, że spośród 60 tys. Polaków zamordowanych na Wołyniu tylko 3 tys. miało katolicki pochówek. Podczas sześciu ekshumacji, stwierdził dr Popek, do tej pory wydobyto ciała ok. 800 osób.

„55 tys. Polaków leży nadal w dołach śmierci czekając na odnalezienie, ekshumację i pochówek. Obliczamy, że na Wołyniu jest ok. 10 tys. dołów śmierci. Kolejne 60-70 tys. osób w kolejnych 10 tys. dołach śmierci czeka na odnalezienie, ekshumację i pochówek w dawnych województwach: lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim” - powiedział historyk, podczas lubelskich obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.

W rozmowie z PAP Popek podał, że od 1990 r. jeździ porządkować groby na Wołyniu i na początku zauważał dużą otwartość i życzliwość ze strony miejscowych Ukraińców i władz najniższego szczebla. Natomiast współpraca z władzami centralnymi układała się różnie.

Jego zdaniem, wybuch wojny był momentem przełomowym.

„Zaskoczyło nas to, że już w kwietniu, maju, Ukraińcy zaczęli spontanicznie porządkować polskie cmentarze” - powiedział. Jako przykłady podał porządkowanie cmentarza obrońców Przebraża i mogił w Ostrówkach. „Takich cmentarzy tylko na Wołyniu uporządkowano ponad dziesięć” – dodał historyk.

Według niego, Ukraińcy pomagają porządkować cmentarze, bo widzą jak Polacy przyjmują ich rodaków uciekających przed wojną. O tragedii Wołynia trzeba mówić, bo doświadczenia m.in. z Buczy i Irpienia sprawiają, że Ukraińcy lepiej rozumieją postawę Polaków.

Popek ocenił, że ważne dla relacji polsko-ukraińskich jest, podpisane 1 czerwca w Kijowie, memorandum o współpracy w zakresie pamięci narodowej. Jednocześnie zaznaczył, że poszukiwanie ofiar i ekshumacje „to jest praca na 100 lat, na wiele pokoleń”.

„Nie ma miejscowości polskich, nie ma już świadków - za wyjątkiem tych, którzy złożyli zeznania i spisali wspomnienia - którzy by wskazali miejsca orientacyjne, gdzie znajdują się doły śmierci” – powiedział historyk. Dodał, że poszukiwania utrudnia teren, który od 1943 r. zmienił się diametralnie. „Zaledwie 10-20 proc. wszystkich prac kończy się odnalezieniem” - stwierdził.

11 lipca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.

Święto związane jest z rocznicą wydarzeń z 11 i 12 lipca 1943 r., kiedy UPA dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców ok. 150 miejscowości w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. Doszło do mordów w świątyniach m.in. w Porycku (dziś Pawliwka) i Kisielinie. Około 50 kościołów katolickich na Wołyniu zostało spalonych i zburzonych.

Zbrodnie na Polakach dokonywane były niejednokrotnie z niebywałym okrucieństwem: ludzi palono żywcem, wrzucano do studni, używano siekier i wideł, wymyślnie torturowano ofiary przed śmiercią; gwałcono kobiety.

Badacze obliczają, że tylko tego jednego dnia, 11 lipca, mogło zginąć ok. 8 tys. Polaków – głównie kobiet, dzieci i starców. Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 r. fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków.

Sprawcami Zbrodni Wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Stepana Bandery, podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz ludność ukraińska uczestnicząca w mordach polskich sąsiadów. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją". To określenie ukrywało zamiar, jakim było wymordowanie i wypędzenie Polaków. Za przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej na polskiej ludności cywilnej bezpośrednią odpowiedzialność ponosi główny dowódca UPA, Roman Szuchewycz.(PAP)

Autor: Piotr Nowak

kw/