Co wydarzy się jesienią? Wirusolog o prognozach dotyczących rozwoju pandemii

2022-07-14 08:35 aktualizacja: 2022-07-14, 12:33
Fot. PAP/Andrzej Lange
Fot. PAP/Andrzej Lange
Ponad dwa lata temu przed koronawirusem otworem stała cała autostrada, prowadząca prosto do płuc osób zakażonych. Teraz wirus napotyka przeszkody, bo populacja jest w stanie lepiej się przed nim obronić - tak obrazowo obecną falę epidemii opisał w rozmowie z PAP znany wirusolog profesor Matteo Bassetti, dyrektor kliniki chorób zakaźnych szpitala San Martino w Genui.

„Z całą pewnością na jesieni będzie znów wysoki poziom szerzenia się wirusa, jak już wcześniej to obserwowaliśmy. Ale trzeba podkreślić, że obecnie Omikron 5 nie wpływa na wzrost liczby zgonów. Powoduje wprawdzie większą liczbę hospitalizacji, ale nie ciężkich form choroby Covid-19” - zapewnił szef kliniki chorób zakaźnych z Genui.

„Na jesieni będziemy mieli znowu skoki zakażeń i spadki, czyli szczyty infekcji i opadanie krzywej. To, co teraz jest konieczne przed jesienią, to podanie dawki przypominającej szczepionki, przede wszystkim osobom w słabszym stanie zdrowia” - podkreślił profesor.

We Włoszech dziennie notuje się nawet ponad 100 tysięcy zakażeń koronawirusem. Bassetti wyjaśnił powody takiej sytuacji.

„Jest dużo osób, które idą do szpitala i w związku z tym muszą zrobić wcześniej test. Okazuje się, że w wielu przypadkach wynik jest pozytywny, ale pacjenci ci są hospitalizowani z powodu innego schorzenia wymagającego leczenia. Mają złamania, muszą przejść operację, są też ludzie po zawale” - powiedział. „I właśnie dlatego, że prowadzimy obserwację i jest obowiązek testu przed przyjęciem do szpitala, znajdujemy wiele osób zakażonych” - dodał.

Jednocześnie profesor Bassetti położył nacisk na to, że liczba ciężkich przypadków klinicznych zakażenia, czyli hospitalizacji z powodu zapalenia płuc, czy konieczności podawania tlenu to „bardzo niewielki odsetek wszystkich infekcji”.

„To dlatego, że wariant Omikron 5, nadszedł w momencie, w którym populacja Włoch w bardzo dużej części jest zaszczepiona lub już przeszła zakażenie wirusem. A to wszystko ogranicza poważne konsekwencje koronawirusa"- wskazał.

Jego zdaniem nie chodzi o to, że mniej niebezpieczny jest obecnie sam wirus , ale o to, że „napotyka na swojej drodze populację, która jest w stanie lepiej bronić się niż w 2020 roku”.

„Wtedy nikt nie widział ani nie znał tego wirusa, który - ujmijmy to w ten sposób – miał przed sobą całą szeroką autostradę i mknął prosto do płuc. Teraz zaś napotyka na przeszkodę, jaką są przeciwciała, wytworzone z jednej strony dzięki szczepieniom, a z drugiej w wyniku zakażenia i choroby” - powiedział .

"Codziennie przebywam w szpitalu i widzę, jaka jest faktyczna sytuacja. Powtarzam - trzeba dokonywać realnej oceny, a nie patrzeć w sposób bezkrytyczny, jak robią ci, którzy oceniają po liczbach, ale nie widzieli realnej sytuacji ani chorych" - mówił.

Pytany o to, czy w związku z wysoką liczbą zakażeń należałoby wrócić do noszenia maseczek na zewnątrz, stwierdził, że ma to sens jedynie w przypadku osób starszych i mniej odpornych i to jedynie w miejscach "gdzie nie ma zapewnionego dystansu".

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)

kgr/