Pytany przez gazetę, czy Polska jest nadal postrzegana przez izraelską dyplomację jako kraj antysemicki, antyliberalny i antydemokratyczny, ambasador Izraela wyraził przekonanie, że złożenie przez niego we wtorek listów uwierzytelniających prezydentowi Andrzejowi Dudzie, "to kolejny ważny krok na drodze ku przywróceniu normalnych, dobrych stosunków między Izraelem a Polską". "Takich jak mieliśmy przed serią kryzysów, która zaczęła się w styczniu 2018 roku" - dodał.
"Wierzę, że jest szczera wola w Jerozolimie i Warszawie, że razem tego chcemy. Przyjechałem tu kilka miesięcy temu z bardzo jasnym przesłaniem od ówczesnego szefa MSZ, a obecnie premiera Jaira Lapida. Przesłanie brzmi: chcemy, by relacje wróciły na właściwe tory" - oświadczył.
Gdy "Rzeczpospolita" zwróciła dyplomacie uwagę, że innego języka używał w 2019 roku szef MSZ Izrael Katz, mówiący, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki, a także w zeszłym roku minister Jair Lapid, określający Polskę mianem kraju antysemickiego, antyliberalnego i antydemokratycznego, Jakow Liwne wyraził opinię, że "wizerunek Polski jest w znacznym stopniu ukształtowany przez naszą wspólną historię". Wskazał przy tym m.in. na "bardzo bliskie stosunki, także osobiste, rodzinne wielu Izraelczyków, tych, którzy mówią po polsku, ale przede wszystkim tych, co polskiego nie znają, ale ich przodkowie lub bliscy pochodzą z Polski". "Stosunek do Polski ma wiele wspólnego z emocjami, ale jeszcze więcej z bliskością, intymnością między naszymi narodami" - ocenił.
W dalszej części wywiadu ambasador odniósł się do Holokaustu, który - jak zaznaczył - "wydarzył się tu, w Europie, w znacznej części na polskiej ziemi". Jak zapewnił, "uczymy się i wiemy, że Holokaust został zainicjowany i zaplanowany przez Niemców, przez nazistowskie Niemcy i nikogo innego". "Wszyscy w Izraelu wiedzą o konferencji w Wannsee, nad brzegiem pięknego jeziora koło Berlina. Wiemy, kto był odpowiedzialny za Holokaust. Oczywiście wiemy, że Niemcy mieli też kolaborantów w krajach, które okupowali. A Polska również była okupowana" - powiedział ambasador Liwne.
Gazeta zapytała także o relacje Izraela z Rosją oraz nakładanie sankcji na Moskwę, w czym Izrael nie uczestniczy.
"Nie możemy ignorować tego, że mamy wyjątkowo trudną sytuacją na naszej północnej granicy. Fundamentaliści, ekstremiści. Reżim irański robi wszystko, by przekształcić ten rejon w Syrii i nie tylko w Syrii w miejsce, z którego powiązane z nim siły mogą nas atakować. (...) Nie jest także tajemnicą, że od 2015 roku rosyjskie lotnictwo jest obecne w Syrii i że Izraelowi byłoby wyjątkowo trudno prowadzić taką politykę bez dialogu z Moskwą. Dla bezpieczeństwa Izraela najważniejszym problemem jest zagrożenie ze strony Iranu, kraju, który co chwilę ogłasza, że chce zniszczyć jedyne państwo żydowskie na świecie, bronią nuklearną czy w inny sposób. Musimy to brać pod uwagę" - mówił Liwne w odpowiedzi.
Ambasador przypomniał ponadto, że w Rosji i na Ukrainie żyją duże społeczności żydowskie. "Ich bezpieczeństwo oraz dobrobyt nie mogą być nam obojętne. Te dwie kwestie tłumaczą specyficzną sytuację, w jakiej znajduje się Izrael" - wyjaśniał.
Odniósł się do uwagi, że Putin odpowiada za śmierć tysięcy cywilów, za wypędzenie milionów, a także za plany „reedukacji” Ukraińców, by zrozumieli, że są Rosjanami oraz grozi, że Rosja ma tysiące rakiet z głowicami jądrowymi. Izraelski dyplomata zastrzegł, że nie jest jego zadaniem "doradzać państwom w Europie, stykającym się z nowymi zagrożeniami i rzeczywistością wojny, której tu od wielu dekad nie było".
"Mogę się podzielić izraelskim doświadczeniem. Od lat żyjemy w zagrożeniu, ze strony części naszych sąsiadów oraz ze strony organizacji terrorystycznych. Rok temu byliśmy atakowani przez organizację terrorystyczną ze Strefy Gazy. Nauczyliśmy się, że musimy mieć przyjaciół na arenie międzynarodowej. Wierzę, że Izrael i Polska, ze względu na historię i wspólne dziedzictwo, ale także w świetle obecnych wyzwań, powinny powrócić do współpracy i rozwinąć ją ponad to, co mieliśmy w przeszłości" - oświadczył ambasador Izraela w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". (PAP)
Autor: Mieczysław Rudy
rud/ mmu/