Demonstracje w Budapeszcie rozpoczęły się we wtorek po tym, jak parlament uchwalił reformę podatkową, która według protestujących zwiększy podatki dla setek tysięcy drobnych przedsiębiorców. Jak podkreśla francuska agencja AFP, to pierwsze tak poważne protesty społeczne na Węgrzech od czasu kolejnego zwycięstwa partii Fidesz w wyborach parlamentarnych na początku kwietnia.
"To szaleństwo, co oni (rządzący) zrobili. To nic nie wniesie do budżetu" – powiedziała AFP protestująca Ilona Pusztai,37-letnia prawniczka.
W poniedziałek rząd Viktora Orbana złożył do parlamentu poprawki, radykalnie zaostrzające warunki korzystania przez małe firmy z uproszczonego systemu podatkowego. Według rządu dotychczasowe przepisy były nadużywane przez wiele przedsiębiorstw. Po wtorkowym przegłosowaniu poprawek od 1 września podatku dla małych przedsiębiorstw nie będą mogły płacić m.in. osoby uprawiające wolne zawody, np. graficy, muzycy czy filmowcy, a także terapeuci, jak również osoby dorabiające do etatu.
Według portalu Telex zgodnie z nowymi przepisami co najmniej 300 tys. spośród 400 tys. osób płacących obecnie podatek dla małych firm będzie musiało wybrać inny, mniej korzystny sposób opodatkowania, przez co spadnie ich dochód lub będą musieli zrezygnować z działalności.
Szef kancelarii premiera Gergely Gulyas powiedział w środę na konferencji prasowej, że obciążenia podatkowe dla części osób, które płaciły dotąd podatek kata, będą wyższe, ale i tak niższe niż podatki płacone np. przez nauczycieli czy pielęgniarki. (PAP)
kgr/