Ekspozycja za pomocą fotografii, cytatów oraz materiałów wideo przypomina o udziale Speera w najważniejszych strukturach Trzeciej Rzeszy, w procesach norymberskich, ale także w establishmencie Republiki Federalnej Niemiec, gdy były nazistowski dygnitarz stał się człowiekiem popularnym i szanowanym.
Pokazuje też, jak nazistowski polityk kreował legendę o sobie jako człowieku, który choć piastował wysokie funkcje w Trzeciej Rzeszy, to nie miał pojęcia o zbrodniach systemu, który współtworzył.
W końcu demaskuje też te kłamstwa. Albert Speer, przypominają twórcy wystawy, był nie tylko architektem, ale także ministrem uzbrojenia i amunicji, który przedłużył wojnę o kilkanaście miesięcy. O tym, jak ważnym był dygnitarzem, przypominają m.in. okładki gazet "Die Woche" czy "Deutsche Illustrierte" z lat trzydziestych, na których Speer widnieje razem z samym Hitlerem.
Podczas procesów norymberskich został skazany na 20 lat więzienia. Z twierdzy Spandau wyszedł w 1966 roku. I rozpoczął kolejny etap swojej "kariery".
Na archiwalnym filmie z 1966 roku goście "Topografii Terroru" mogą zobaczyć, jak wyglądały pierwsze dni Speera na wolności: pojawił się w luksusowym hotelu, był oblegany przez dziennikarzy, traktowano go jak gwiazdę.
Speer do końca życia przekonywał, że nie wiedział o Holokauście. Jak ujmują to autorzy ekspozycji: "Twierdził, że nie wiedział o zbrodniach nazistowskich i uwiedziony aurą Hitlera zaangażował się w wojnę nie z własnej winy". Speer w tej sprawie – co wykazały zbadane przez historyków dokumenty – kłamał.
Speer wydał książki, które stały się bestsellerami, nie tylko w Niemczech – "Wspomnienia" oraz "Dzienniki ze Spandau". Zestaw tych wydanych w kilku językach tomów jest jednym z najbardziej przykuwających uwagę elementów wystawy. Speer miał też wpływ na popkulturę – to na podstawie jego wersji zdarzeń powstał film "Bunkier" z Anthonym Hopkinsem z 1975 roku (kadr z tego filmu możemy oglądać na wystawie) czy „Za drzwiami Trzeciej Rzeszy” z roku 1981. W szczytowym punkcie jego kariery na historię hitlerowskich Niemiec patrzono właśnie jego oczami.
Kłamstwa "dobrego Niemca"
W swoich książkach i wywiadach Speer konsekwentnie budował mit "dobrego Niemca", "dobrego narodowego socjalisty".
O tym, dlaczego udało mu się narzucić tę wizję historii tak wielu rodakom, opowiadają eksperci. Ich wypowiedzi zostały zapisane w formie materiałów wideo, których można wysłuchać, siadając przy specjalnych pulpitach.
Dwa wątki w kłamstwach Speera były dla Niemców szczególnie atrakcyjne. Po pierwsze – mogli identyfikować się z jego tłumaczeniami, że chciał tylko dobrze wykonywać swoją pracę, że był jedynie "apolitycznym technokratą" i "sumiennym fachowcem". Po drugie - gdy mówił, że nie wiedział o zbrodniach systemu, który współtworzył, wielu Niemców mogło argumentować, że skoro tej wiedzy nie miał ktoś tak wysoko postawiony, to tym bardziej oni nie mogli jej posiadać.
Jednym z nagranych ekspertów jest politolożka Isabell Trommer. Fenomen Speera tłumaczy tak: "Ostatecznie można powiedzieć, że centralne strategie usprawiedliwiania i odpuszczenia, które istniały w Republice Federalnej Niemiec w tym czasie, były połączone z postacią Speera. Postrzeganie go było więc upolitycznione i historycznie ukształtowane. Zmieniło się to dopiero wraz ze śmiercią Speera w 1981 roku. Nie był to jednak liniowy proces wyjaśniania, legenda Speera pozostała stosunkowo solidna".
Z kolei Magnus Brechtken z Instytutu Historii Współczesnej w Monachium ocenia, że były minister uzbrojenia Trzeciej Rzeszy był "idealną powierzchnią projekcyjną dla milionów Niemców, którzy chcieli opowiadać dokładnie taką samą zdystansowaną wobec narodowego socjalizmu historię jak Speer".
Jedną z najważniejszych publikacji, które ujawniały kłamstwa Speera, była wydana w 1982 roku książka Matthiasa Schmidta "Albert Speer, koniec pewnego mitu".
Wystawa jest prezentowana w berlińskim muzeum "Topografia Terroru". Wstęp jest bezpłatny.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
kw/