Jak opisuje portal, przyjęcie do pracy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego (WORD) w Gorzowie Wielkopolskim miało wiązać się z realizacją jednego warunku - zapisaniem się do partii PO. Była pracownica twierdzi, że usłyszała z kolei warunek pracy za seks. Jak opowiadała dziennikarzom - odmówiła i już w ośrodku nie pracuje.
O problemie poinformowała gorzowską poseł Platformy. Sprawa trafiła też do marszałek województwa - opisuje portal. Według TVP Info przez trzy miesiące nikt nie pomógł poszkodowanej ani nie zgłosił sprawy do wyjaśnienia organom ścigania. Gdy prośby o wsparcie nie przyniosły skutku, była pracownica WORD postanowiła nagłośnić sprawę w mediach - czytamy na portalu.
W programie "Jedziemy" pokazano nagranie, na którym działacz społeczny Stanisław Czerczak pytał pod koniec czerwca marszałek, czy o sprawie zawiadomiono Donalda Tuska; kto się tym zajmie, żeby spróbować szefa PO tym zainteresować.
Ale ja byłam. Właśnie mówiłam – odpowiedziała marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak. Później dodaje, że zgłaszała sprawę bliskim współpracownikom szefa PO, bo sam "Donald Tusk jest nieosiągalny". To mi się też nie podoba – przyznała.
Rozmawiałam o tym w zarządzie Platformy. Mam nadzieję, że pan (Marcin) Kierwiński poinformował o tym przewodniczącego – dodała.
Na łamach "Gazety Lubuskiej" od kilku tygodni pojawiają się artykuły na temat sytuacji w gorzowskim WORD.
Zawiadomienie do prokuratury
Redaktor naczelny "Gazety Lubuskiej" Janusz Życzkowski skierował w piątek do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu "utrudniania i tłumienia krytyki prasowej" oraz przekroczenia uprawnień, którego - w jego opinii - miała się dopuścić marszałek woj. lubuskiego Elżbieta Polak. Marszałek odpiera zarzuty: apelowaliśmy o stosowanie prawa prasowego i nie wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
Jak relacjonowała GL, do posłanki PO Krystyny Sibińskiej zgłosiła się kobieta, która również należy do PO i "poinformowała ją, że w czasie pracy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Gorzowie otrzymywała niemoralne propozycje ze strony dyrektora". Według gazety mężczyzna zarzuty odrzuca. "Kobieta spisała jednak swoje stanowisko, podpisała się z imienia i nazwiska, i przekazała dokument posłance. Po kilku miesiącach oczekiwania i braku spodziewanej reakcji, pani Magda zdecydowała się opowiedzieć o sprawie mediom" - pisze gazeta.
Według "Gazety Lubuskiej" posłanka Sibińska, odpowiadając na zarzuty o nienadaniu drogi formalnej sprawie dotyczącej sytuacji w gorzowskim WORD, powiedziała, że "tak wrażliwych informacji nie wysyła się przez kancelarię ogólną, aby dostępu do nich nie miały osoby postronne". Zapewniła, że poinformowała o sprawie mobbingu i molestowania urząd marszałkowski.
Szef klubu KO Borys Budka został zapytany o sprawę domniemanego molestowania seksualnego w województwie lubuskim, w którą zaangażowani są m.in. lokalni politycy PO.
"Ja bym oczekiwał, że jeżeli dochodzi do jakiegokolwiek naruszenia prawa, to tym zajmują się odpowiednie organy. Jeżeli w jakiejkolwiek instytucji w Polsce dochodzi do naruszenia prawa pracy, to od tego jest inspekcja pracy i sąd pracy" - powiedział Budka.
Pod koniec czerwca oświadczenie wydała również marszałek woj. lubuskiego Elżbieta Polak, w którym zapewniła, że "nie zamiata sprawy pod dywan" i "potępia wszelkie działania dyskryminacyjne i przemocowe, w szczególności ze względu na płeć". "Sprawę oskarżenia o mobbing i składanie niemoralnych propozycji w WORD w Gorzowie Wielkopolskim traktuję bardzo poważnie. Jednak nie wydaje się wyroków przed sprawdzeniem oskarżeń przez powołane do tego instytucje. Każdy taki przypadek wymaga wyjaśnienia, a ocena, czy nastąpiło nękanie pracownika, musi opierać się na obiektywnych kryteriach, z poszanowaniem możliwości odniesienia się do zarzutów każdej ze stron. Jest to kwestia etyki i poszanowania praw człowieka, niezależnie od płci" - napisała marszałek. Poinformowała, że w WORD wszczęte zostały czynności sprawdzające, czy przestrzegane są tam procedury antymobbingowe oraz zlecone szkolenia.
22 lipca na stronie Urzędu Marszałkowskiego poinformowano, że Polak zgłosiła sprawę do prokuratury, zawiadomiła Państwową Inspekcję Pracy i zarządziła kontrolę procedur antymobbingowych w Urzędzie Marszałkowskim oraz w podległych mu jednostkach. "O winie rozstrzyga sąd na podstawie dowodów a nie media! Tymczasem do dziś (22 lipca) Prokuratura nie odpowiedziała na nasze zawiadomienie" - podkreślono. (PAP)
kw/