Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka: stan trzylatka, który wypadł z okna poprawia się

2022-08-04 18:47 aktualizacja: 2022-08-05, 11:39
Chłopczyk z poważnymi obrażeniami głowy, w ciężkim stanie, trafił śmigłowcem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Fot. PAP/Andrzej Grygiel (zdjęcie ilustracyjne)
Chłopczyk z poważnymi obrażeniami głowy, w ciężkim stanie, trafił śmigłowcem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Fot. PAP/Andrzej Grygiel (zdjęcie ilustracyjne)
Trzyletni chłopiec z Jastrzębia-Zdroju, który w miniony piątek wypadł z okna na trzecim piętrze bloku w tym mieście, po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej jest przytomny, samodzielnie oddycha i jest z nim kontakt. Jego stan poprawia się - informuje Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka.

"Po wybudzeniu chłopczyka ze śpiączki farmakologicznej lekarze uznali stan jego zdrowia za na tyle zadowalający, że zdecydowali o przeniesieniu go z oddziału intensywnej opieki medycznej na inny oddział - chłopczyk jest już pacjentem oddziału chirurgii i urologii" - poinformował w czwartek rzecznik szpitala Wojciech Gumułka.

"Stan jego zdrowia jest stabilny i cały czas się poprawia - chłopczyk jest przytomny, oddycha samodzielnie, jest z nim kontakt" - dodał rzecznik. Rokowania są optymistyczne. Przedstawiciele szpitala potwierdzają, że lekarze wygrali kilkudniową walkę o życie dziecka.

Do wypadku doszło w piątek późnym popołudniem przy ul. Pszczyńskiej w Jastrzębiu-Zdroju. Chłopczyk z poważnymi obrażeniami głowy, w ciężkim stanie, trafił śmigłowcem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Blisko sześć dni był leczony na oddziale intensywnej opieki medycznej.

W niedzielę 50-letni ojciec chłopca i jego 45-letnia partnerka, którzy w chwili wypadku byli nietrzeźwi, usłyszeli zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Oboje zostali objęci policyjnym dozorem. Może grozić im do trzech lat więzienia.

Podejrzani tłumaczyli, że nie zaniedbali opieki nad dzieckiem. Gdy doszło do wypadku, kobieta – według jej relacji – poszła do toalety, a ojciec wyszedł na chwilę do sąsiada. Okno – według opiekunów chłopca – miało być w tym czasie przymknięte. (PAP)

gn/