"Drony Bayraktar odgrywają bardzo ważną rolę (w wojnie z Rosją) i stały się legendarnym symbolem naszego oporu. (...) Szef firmy Baykar utworzył na Ukrainie filię tego przedsiębiorstwa, a spółka-córka została już właścicielem działki, na której powstanie zakład. Opracowano też dokumentację projektową fabryki. Ta koncepcja zostanie zrealizowana do końca, ponieważ wybudowanie zakładu na Ukrainie było niemalże osobistym zobowiązaniem kierownictwa Bayktara" - relacjonował Bodnar w rozmowie z portalem RBK-Ukraina.
Jak wyjaśnił, u podstaw tego przedsięwzięcia legły nie tylko cele polityczne, ale również praktyczne, bowiem wiele komponentów wykorzystywanych do produkcji dronów jest pochodzenia ukraińskiego. "Mowa o silnikach i innych częściach zamiennych, kołach" - zaznaczył ambasador.
Pod koniec czerwca firma Baykar przekazała bezpłatnie Kijowowi trzy drony w odpowiedzi na rekordowo szybkie zebranie pieniędzy na ich zakup przez obywateli Ukrainy.
Wcześniej, w maju, litewski dziennikarz i działacz społeczny Andrius Tapinas zainicjował akcję zbiórki pieniędzy na zakup tureckiego bezzałogowca. W ciągu trzech dni zebrano prawie 6 mln euro. Władze w Ankarze oświadczyły, że nie przyjmą tej kwoty i podarują drona Litwie, by ta mogła przekazać go Ukrainie. Bayraktar znalazł się na polu walki 8 lipca.
Podobną akcję społeczną na rzecz ukraińskiego wojska przeprowadzono również w Polsce. Pod koniec lipca organizator zbiórki, dziennikarz Sławomir Sierakowski, powiadomił, że "polski" dron dla Ukrainy zostanie przekazany bez pobrania środków. Zgromadzone pieniądze w kwocie 22,5 mln zł trafią natomiast do sąsiedniego kraju w ramach pomocy humanitarnej. (PAP)
mar/