"Odrodzenie nieposkromionej". Linda Evangelista pojawiła się na okładce „Vogue’a”

2022-08-19 11:27 aktualizacja: 2022-08-19, 11:38
Fot. PAP/EPA/DAN HIMBRECHTS AUSTRALIA AN
Fot. PAP/EPA/DAN HIMBRECHTS AUSTRALIA AN
Kilka lat temu Linda Evangelista wróciła usunęła się w cień po zabiegu kosmetycznym, który oszpecił jej twarz i ciało. Teraz legendarna modelka wróciła do modelingu - właśnie pojawiła się na okładce brytyjskiej edycji „Vogue’a”. Nie oznacza to jednak, że na jej twarzy nie ma już śladów katastrofalnego zabiegu. Sama Evangelista wyznała, że olśniewająca sesja zdjęciowa jest efektem silnego retuszu i charakteryzatorskich sztuczek.

O Lindzie Evangeliście znów zrobiło się głośno, gdy po latach medialnego niebytu postanowiła wyjaśnić fanom, dlaczego niespodziewanie zniknęła z wybiegów. Jedna z najsłynniejszych topmodelek lat 90. w 2015 roku wycofała się z branży, w której od kilku dekad odnosiła imponujące sukcesy. Wszystko przez nieudany zabieg kosmetyczny, który oszpecił jej twarz i ciało. Evangelista poddała się kriolipolizie – popularnej procedurze polegającej na wymrażaniu tkanki tłuszczowej. U modelki zabieg ów, reklamowany jako „nieinwazyjny i w pełni bezpieczny”, wywołał odwrotny skutek, powodując niekontrolowany przyrost wspomnianej tkanki. Gwiazda ujawniła w zeszłym roku, że po wykonaniu kilku sesji CoolSculptingu jej ciało zostało „trwale zdeformowane i brutalnie oszpecone”. 

Evangelista pozwała firmę Zeltiq Aesthetics, która zajmuje się sprzedażą i licencjonowaniem urządzeń stosowanych w kriolipolizie, domagając się 50 mln dolarów zadośćuczynienia. W lipcu modelka ogłosiła, że zawarła z firmą ugodę, nie ujawniając jej szczegółów. „Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału mojego życia, w który wkroczę u boku przyjaciół i rodziny. Z radością zostawiam tę sprawę za sobą. Jestem niesamowicie wdzięczna tym, którzy okazali mi wsparcie” – wyznała w zamieszczonym na Instagramie poście. Z kolei w wywiadzie dla „People” powiedziała, że podzieliła się swoją traumatyczną historią, aby „pomóc ludziom, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, pozbyć się wstydu”.

Branża szybko upomniała się o jedną ze swoich największych legend. Evangelista wystąpiła niedawno w kampanii reklamowej marki Fendi, którą zrealizowano, by uczcić 25. urodziny kultowej torebki-bagietki. Jej powrót do świata mody przypieczętowała zaś okładka wrześniowego numeru brytyjskiego „Vogue'a”. „Odrodzenie nieposkromionej Lindy Evangelisty” – ogłasza dumnie pismo. W wywiadzie udzielonym magazynowi modelka opowiedziała ona o trudnej drodze ku samoakceptacji. Jak podkreśliła, próbuje nauczyć się pokochać siebie taką, jaka jest. „Czy moja psychika została uleczona? Absolutnie nie. Ale jestem wdzięczna za ogrom wsparcia, jakie otrzymałam. Tak bardzo tęsknię za moją pracą. Ale co mogę zrobić? To nie będzie łatwa droga. Na pewno nie zobaczycie mnie w kostiumie kąpielowym” – wyjawiła modelka. 

Evangelista zdradziła przy okazji, że nadal nie odzyskała dawnej urody, a olśniewająca sesja zdjęciowa jest efektem silnego retuszu i charakteryzatorskich sztuczek. „Moja szyja i linia żuchwy w rzeczywistości tak nie wyglądają” – wyznała. Redakcja „Vogue’a” wyjaśniła w tekście, że wizażystka Pat McGrath musiała okleić twarz modelki specjalnymi taśmami, aby wymodelować jej linię żuchwy i przykryć wciąż widoczne ślady deformacji po nieudanym zabiegu. „Wiem, że trudno będzie mi znaleźć pracę w moim obecnym stanie – bez retuszu, wciskania się w rzeczy, oklejania newralgicznych miejsc, oszukiwania. Ale tego typu sesje zdjęciowe zakorzenione są w świecie marzeń. Tworzymy tu swego rodzaju fantazję, więc myślę, że ta iluzja jest dozwolona” – dodała Evangelista. (PAP Life)   

mmi/